Agenci, przeciwnicy lustracji i obrońca WSI, czyli "Resortowe dzieci. Politycy"
  • Damian CyganAutor:Damian Cygan

Agenci, przeciwnicy lustracji i obrońca WSI, czyli "Resortowe dzieci. Politycy"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Okładka książki "Resortowe dzieci. Politycy"
Okładka książki "Resortowe dzieci. Politycy"Źródło:PAP/Rafał Guz
Dorota Kania, Jerzy Targalski i Maciej Marosz opisali przeszłość ponad 40 osób, które odegrały kluczową rolę w umacnianiu systemu III RP. To byli prezydenci, szefowie MSZ i współpracownicy komunistycznych tajnych służb. Większość z nich znamy z pierwszych stron gazet.

Po przeanalizowaniu świata mediów i służb specjalnych przyszła pora na polityków. Na okładce kolejnej serii „Resortowych dzieci” znaleźli się – jak piszą autorzy – „prezydenci kondominium”: Wojciech Jaruzelski (TW „Wolski”), Lech Wałęsa (TW „Bolek”), Aleksander Kwaśniewski (TW „Alek”) i Bronisław Komorowski. To właśnie temu ostatniemu poświęcono w książce najwięcej miejsca. Co ciekawe, Komorowski nie jest klasycznym „dzieckiem resortu”. Wywodzi się z przyzwoitej, katolickiej rodziny. Jego ojciec był żołnierzem Armii Krajowej, matka – łączniczką.

Ale życiorys byłego prezydenta jest pełen zagadek. Gdy po powrocie z internowania Komorowski podjął dialog ze Służbą Bezpieczeństwa, w tajnej notatce z kwietnia 1982 r. funkcjonariusz bezpieki zanotował: „Figurant chętnie odpowiadał na pytania. Nie zastrzegł sobie w przyszłości dalszych rozmów z SB. Jest głęboko wierzący i praktykujący. Uważa się za człowieka bardzo honorowego”. Opinie i meldunki operacyjne dotyczące Komorowskiego (w książce jest ich 15), w których mówi m.in. o rezygnacji z polityki i poświęceniu się rodzinie, dziwnie nie pasują do tego, co wiemy o jego działalności w III RP.

Niebezpieczne związki

Komorowski nie tylko piastował najważniejsze stanowiska w państwie, ale otoczył się ludźmi poprzedniego systemu, doradcami i ekspertami, którzy byli rejestrowani jako tajni współpracownicy bezpieki. Pikanterii całej sprawie dodają wspólne polowania z Januszem Palikotem w Rosji, niejasne kontakty z żołnierzami WSI i w końcu głosowanie przeciwko rozwiązaniu tych służb. Jak na byłego prezydenta, który w marszach KOD-u występuje dziś jako obrońca demokracji, mamy wokół jego osoby zbyt dużo sprzeczności. Komorowski to człowiek o dwóch twarzach? Jeśli tak, to która z nich jest prawdziwa?

Najnowsza część „Resortowych dzieci” to również przegląd kadr, które zajmowały się polityką zagraniczną III RP. Nie jest żadną tajemnicą, że MSZ oraz polskie placówki dyplomatyczne stanowią przechowalnię dla byłych współpracowników aparatu bezpieczeństwa PRL. Listę z nazwiskami 237 dyplomatów „którzy przyznali się do służby lub współpracy z komunistycznymi służbami specjalnymi oraz osób, które IPN podejrzewa o kłamstwo lustracyjne”, każdy może zobaczyć w internecie. Opisana w książce przeszłość byłych szefów resortu spraw zagranicznych: Dariusza Rosatiego, Włodzimierza Cimoszewicza, Andrzeja Olechowskiego i Adama Daniela Rotfelda potwierdza jedynie, że zatytułowanie tego rozdziału „Namiestnicy kondominium” nie było przesadą.

Utrzymać Magdalenkę

Osobiście nie jestem zwolennikiem grzebania w życiorysach i stygmatyzowania kogoś tylko ze względu na błędy przodków. Problem jest dużo bardziej założony, a z moralnego punktu widzenia jest jasne, że dzieci nie mogą odpowiadać za winy swoich rodziców. Gdyby przyjąć tak prosty klucz, z góry należałoby potępić wszystkich w jakikolwiek sposób związanych z systemem słusznie minionym. A politycy, którzy kariery rozpoczynali w PRL, są również po prawej stronie sporu i wewnątrz obecnej ekipy rządzącej. Jednak ich nazwisk w książce nie znajdziemy. Dlaczego?

Jak rozumiem, autorzy przyjęli zasadę, w której bycie „resortowym dzieckiem” nie jest piętnowane z automatu. Nie chodzi o przeszłość, ale o postawę i zachowanie konkretnych polityków po 1989 r. Ich stosunek do najważniejszych komunistycznych dygnitarzy, namiestników Moskwy w Warszawie i układu zawartego przy Okrągłym Stole. To właśnie dlatego w książce znaleźli się

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także