Karaimi – żydzi bez Talmudu. Najmniejsza kresowa mniejszość
  • Tomasz StańczykAutor:Tomasz Stańczyk

Karaimi – żydzi bez Talmudu. Najmniejsza kresowa mniejszość

Dodano: 
Karaimi krymscy z XIX wieku. Autor: Denis Auguste Raffet
Karaimi krymscy z XIX wieku. Autor: Denis Auguste Raffet Źródło: Wikimedia Commons
Karaimi słynęli z uczciwości, ochraniali wielkich książąt litewskich, byli znakomitymi ogrodnikami.

Władysław Syrokomla, który podczas swoich podróży po ziemiach dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego odwiedził Troki, pisał w „Wycieczkach po Litwie w promieniach od Wilna”, wydanej w 1857 r. „W cichem pełnieniu praw Mojżesza niekalanych Talmudowemi błędami i duchem nietolerancyi, trudniąc się handlem, rybołówstwem na bezbrzeżnem jeziorze Galwie i uprawą ogrodów na bujnej tutejszej niwie, ani razu nieobwinieni o żadne przestępstwo kryminalne, Karaimi troccy żyli obwarowani swojemi przywilejami i używając zupełnej praw opieki i osłony”.

Na ziemie litewskie sprowadził Karaimów wielki książę Witold, zabierając ich – według tradycji 383 rodziny – z wojennej wyprawy na Krym. „Na etnogenezę Karaimów krymskich i polsko-litewskich złożyła się turecka część ludności państwa chazarskiego oraz – po jego upadku w połowie X w. – przybyłe później na te tereny tureckie z pochodzenia szczepy kipczacko-połowieckie” – podaje strona internetowa Związku Karaimów polskich.

Nad granicą i pod Grunwaldem

Witold osiedlił Karaimów, podobnie jak Tatarów krymskich, w ponad 30 miejscowościach wzdłuż granicy z państwem krzyżackim. W Trokach, ówczesnej stolicy Wielkiego Księstwa Litewskiego, zamieszkiwali na przedpolu zamku, broniąc do niego dostępu. Służyli też jako osobista ochrona wielkich książąt, gdy przebywali w Trokach. Karaimi zachowali przez lata wdzięczną pamięć o Witoldzie. Jedna z legend karaimskich opowiada o wielkiej powodzi, która zalała domy Karaimów. Zwrócili się do wielkiego księcia o ratunek i pomoc. Wówczas Witold wyprowadził przed zamek swojego konia. W opowiadaniu Zuzanny Choroszczenkowej dalszy przebieg wypadków wyglądał następująco: „Tłum czekał czegoś nadzwyczajnego, czekał cudu i cud się stał. Zaledwie rumak dotknął wody, powierzchnia jezior niby piorunem rażona drgnęła i szybko zaczęła się obniżać. Wkrótce wzdłuż lustrzanej tafli wodnej zaznaczył się pas ziemi. Karaimszczyzna wyłoniła się spod powierzchni wód i zanim wiosenne słońce zdążyło osuszyć ziemię, ogrody zazieleniły się świeżą barwą majową”.

Zobowiązani do służby wojskowej Karaimi wzięli udział w bitwie pod Grunwaldem. Jak pisał historyk Abraham Szyszman, udział Karaimów „ukrył się w ogólnej nazwie na Litwie »Tatarów«, jak w kołach urzędowych nazywano Karaimów”. Zapewne Karaimi wchodzili w skład oddziałów tatarskich – Tatarów i Karaimów łączył bowiem zbliżony język.

Tradycyjny karaimski dom w Trokach

Stąd też Karaimi służyli wielkim książętom i królom polskim jako tłumacze korespondencji dyplomatycznej w stosunkach z chanatem krymskim. Byli też pośrednikami w wykupie porwanych w jasyr. Swoją drogą dziwne, że zajmujący się właśnie taką działalnością zakon trynitarzy został sprowadzony do Rzeczypospolitej dopiero w końcu XVII w., już po bitwie pod Wiedniem.

Z czasem Karaimi przestali zajmować się rzemiosłem wojennym, przy którym pozostali Tatarzy, choć dostarczali koni wojsku oraz pełnili funkcje wywiadowcze. Przywilej królewski Zygmunta III zwolnił ich od obowiązku służby wojskowej. Jednak poszczególni Karaimi zaciągali się w szeregi armii. Historycy odnotowali nazwisko Iljasza Karaimowicza, starszego esauła, zwierzchnika wojsk kozackich zaporoskich, walczącego ze zbuntowanymi Kozakami za Władysława IV, i Nisana Józefowicza Karaima, chorążego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Przywilej Jana Kazimierza na budowę w Trokach kenesy – świątyni karaimskiej – podkreślał, że ma on związek z zasługami żołnierskimi Karaimów.

My, żydzi karaimi

Religia Karaimów wywodzi się z tradycji judaistycznej. Nazwa „Karaimi” pochodzi od hebrajskiego słowa „karaj” (qara) oznaczającego czytanie pisma. Chodzi o Stary Testament, szczególnie Pięcioksiąg – wspólny fundament religijny dla Karaimów i Żydów. Religia karaimska wyodrębniła się w VIII w. Wówczas to Anan ben Dawid, według tradycji pochodzący od króla Dawida, żyjący na terenie dzisiejszego Iraku, odrzucił nauki Talmudu. Językiem liturgicznym pozostał jednak hebrajski, niezbędny do czytania i studiowania Starego Testamentu. Jednym z najwybitniejszych Karaimów był Izaak ben Abraham z Trok, żyjący w XVI w. teolog, autor traktatu „Twierdza wiary” o wyznaniu karaimskim polemizującym z chrześcijaństwem. „Kiedym się sprzeczał z chrześcijanami, słuchali mnie bez niechęci, gdyż postępowałem z nimi wyrozumiale i łagodnie, nigdy zaś kłótliwie i namiętnie” – pisał Izaak w swoim dziele tłumaczonym na łacinę, niemiecki i hiszpański. Karaimi uznają Jezusa, a także Mahometa za proroków.

Czytaj też:
Jak nie zostać królem. Fatum Jakuba Sobieskiego

Uczony z Trok był także lekarzem, podobnie jak Ezra syn Nisana służący Radziwiłłom i Abraham Moszkiewicz – służący Wiśniowieckim, a także Janowi Kazimierzowi.

Autor „Ognisk karaimskich” Aleksander Mardkowicz-Kokizow pisał o Karaimach: „Niezbadana wola losu sprawiła, iż wyłącznie wśród tej drobnej garstki przechowała się w swej pierwotnej czystości, nieskażona żadnymi naleciałościami nauka Mojżesza, ten węgielny kamień etyki ludzkości i źródło późniejszych religii”.

Karaimi w Rzeczypospolitej strzegli swojej odrębności religijnej przed Żydami. Gdy w 1514 r. król zamierzał ustanowić Michała Józefowicza (Ezofowicza) zwierzchnikiem wszystkich wyznających judaizm, skutecznie zaprotestowali. O odrębności Karaimów od Żydów mówi zredagowane przez tych pierwszych pismo do komisji do spraw żydowskich Sejmu Wielkiego: „My, żydzi karaimy, co po polsku znaczy bibilarze różniący się od Żydów rabanitów we wszystkiem, albowiem do ich szkoły nie chodzimy, lecz własne mamy osobne swoje bożnice, osobnych swego własnego obrządku duchownych […]. Trefu żadnego nie znamy, prócz krowy cielnej, tej nam bić i z takowej zarżniętej mięsa jeść nie godzi się. Po polsku chodzimy trunków tych samych co i chrześcijanie i naczyń używamy, hebrajskiego tylko do religji używamy, a między nami tureckiego języka, […] w trumnach się grzebiemy, słowem we wszystkim się od Żydów różnimy […]. Wszelkie bowiem połączenie lub wcielenie z Żydami mielibyśmy sobie za największe ukaranie i toby nas z największym żalem zmusiło wynieść się do Turecczyzny, skąd naszych naddziadów sprowadzono”.

Artykuł został opublikowany w 10/2014 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.