Komandos Hitlera w Mossadzie. Jak esesman ochronił Izrael przed rakietami

Komandos Hitlera w Mossadzie. Jak esesman ochronił Izrael przed rakietami

Dodano: 
Otto Skorzeny w 1943 r.
Otto Skorzeny w 1943 r. Źródło: Wikimedia Commons / Fot: Narodowe Archiwum Cyfrowe
Wykonawca specjalnych rozkazów Hitlera spełnił życzenia Żydów za paszport, odstąpienie od ścigania go i duże pieniądze.

Dla zwycięskich mocarstw ostatnie miesiące II wojny światowej nie oznaczały wyłącznie kolejnych zwycięstw na frontach i szybkiego wyzwalania terytoriów kontrolowanych przez III Rzeszę. Dla aliantów był to z jednej strony okres intensywnego poszukiwania sprawców niezliczonej liczby zbrodni przeciwko ludzkości, a z drugiej czas na intensywne zabiegi o względy wybitnych niemieckich naukowców i inżynierów pracujących przy projektowaniu oraz wprowadzaniu do użytku nowoczesnych, zupełnie nowatorskich rodzajów broni oraz wysokich rangą oficerów służb wywiadowczych. Zapotrzebowanie na fachowców w każdej z tych „branż” zgłaszali wszyscy. Rosjanie ścigali się z Amerykanami i Anglikami, nie zawsze dostrzegając za plecami pełną zapału aktywność na tym polu takich państw jak Francja, Syria i Egipt.

Kiedy przedmiotem targu była wybitna wiedza, niekoniecznie w sposób precyzyjny sprawdzano życiorysy. Stąd nagła wiadomość opublikowana w prasie egipskiej o przeprowadzonych próbach rakietowych, mimo dramatycznego brzmienia, nie powinna nikogo zaskoczyć. 21 lipca 1962 r. starannie wyselekcjonowani przedstawiciele mediów zostali zaproszeni na położony w odległości ok. 60 km na północny zachód od Kairu poligon Jabal Hamzi, gdzie byli świadkami odpalenia dwóch rakiet typu Victor (Al-Zafir) i dwóch rakiet typu Conqueror (Al-Qahir). Dwa dni później rakiety tego samego typu były gwiazdami parady wojskowej w Kairze zorganizowanej z okazji 10-lecia egipskiej rewolucji. Te dwa dni były potężnym wstrząsem w Izraelu. Oto nagle okazało się, że potężne służby wywiadowcze tego kraju nie miały informacji o rozwoju techniki rakietowej swojego wielkiego wroga.

Mossad i Aman (wywiad wojskowy) przystąpiły do błyskawicznego działania, aby zdobyć charakterystyki obu wersji rakiet, informacje o miejscu prowadzenia prac konstrukcyjnych oraz dane o naukowcach pracujących nad tym projektem. W krótkim czasie ustalono, że program rakietowy kontrolowany był przez Komitet Wojskowy kierowany przez dowódcę sił powietrznych marszałka Muhammada Sidqi Mahmuda. Za bieżącą realizację prac badawczych i produkcję na terenie ośrodka w Heliopolis (w dokumentach ukrywanego pod kryptonimem „fabryka 333”) odpowiadał były szef wywiadu sił powietrznych brygadier Sam al-Din Mahmud Khalil. Rakieta Victor oparta była na konstrukcji francuskiej rakiety Veronique. Wstępne oceny wskazywały, że Victor mający siłę ciągu równą 4,1 tys. kg może dostarczyć ładunek wybuchowy o wadze 250 kg na odległość 175 mil morskich, natomiast Conqueror, dysponując siłą ciągu ok. 19,8 ton, odpowiednio 1 tys. kg na odległość 200 mil morskich. Ich pole rażenia pokrywało terytorium Izraela. Egipcjanie mieli jednak duży problem z precyzyjnym naprowadzaniem pocisków rakietowych na wyznaczone cele. Dotychczasowe rozwiązania były niezadowalające. Aby prowadzić dalsze próby nad usprawnieniem urządzeń sterujących, zakupili w USA w kalifornijskiej firmie Zimney Corporation of Monrovia sześć rakiet testowych typu Roemiz IV. Do Egiptu dotarły cztery.

Prowadzone jednocześnie działania operacyjne w sprawie ustalenia grupy osób zaangażowanych w ten projekt nadspodziewanie szybko przyniosły wymierne efekty. Już sama konstrukcja rakiet bardzo przypominająca V-2 wskazywała na to, że to niemieccy naukowcy stanowić musieli siłę wiodącą. W prace nad tymi rakietami w Egipcie włączonych było 75–80 zachodnioniemieckich inżynierów i techników. Byli wśród nich specjaliści mający za sobą długi staż współpracy z von Braunem na poligonie rakietowym w Peenemünde. Mowa tu m.in. o dr. Eugenie Sängerze (od 1954 r. pracował w Research Institute of Jet Propulsion Physics w Stuttgarcie), Wolfgangu Pilz (w latach 1947–1959 pracował we Francji w Laboratoire de Recherches Balistiques et Aérodynamique –LRBA, a potem dołączył do dr. Sängera w Stuttgarcie), dr Paulu-Jensie Goercke i dr Hansie Krugu. Ci wybitni specjaliści, nie będąc do końca zadowoleni ani z możliwości swobodnego prowadzenia prac badawczo-naukowych, ani z poziomu wynagrodzeń, w 1959 r. wysłali do Egipcjan pismo z propozycją nawiązania ścisłej współpracy. Na odpowiedź nie musieli długo czekać. Była pozytywna.

Spadochroniarz i dr Beissner

Ustalenia te natychmiast zrodziły pytania o prekursorów, którzy przygotowali grunt do tego typu kooperacji. Na giełdzie nazwisk brylowało pięciu Niemców: dr Wilhelm Beissner, dr Wilhelm Voss, Kurt Hanisch, dr Rolf Engel i oczywiście gen. por. Otto Skorzeny vel Rolf Steiner vel Otto Steinbauer. Nie trzeba go było specjalnie przedstawiać. Wszyscy zapamiętali go jako brawurowego spadochroniarza, który usunął ze stanowiska regenta Węgier Miklosa Horthyego i wyzwolił Benito Mussoliniego z aresztu w Campo Imperatore. Po wojnie uciekł z obozu jenieckiego i po dłuższym ukrywaniu się, w którego czasie wszedł w kontakt z organizacją Gehlena, używając paszportu Nansena, przedostał się do Hiszpanii. Osiadł w Madrycie. Szukając dochodów, zajął się tym, z czym w swoim aktywnym życiu miał na co dzień najczęściej do czynienia, czyli bronią (tym razem jej handlem) i szkoleniem jednostek specjalnych. Nie stronił od kontaktów z tymi wywiadami, które gotowe były mu godziwie płacić za prawdziwe lub wyimaginowane informacje. Od 1953 r. był, za wstawiennictwem gen. Wilhelma Fahrmbachera – twórcy planu przewrotu i szybkiego przejęcia kontroli nad Kairem – jednym z bliskich doradców wojskowych lidera rewolucji i pierwszego prezydenta Egiptu Mohammeda Naguiba, a potem Gamala Abdela Nasera. Skorzeny korzystał ze wsparcia kolejnej żony, bardzo inteligentnej, bystrej w biznesach, o doskonałych koneksjach (kuzynka Hjalmara Schachta, „bankiera III Rzeszy”) „księżny” Ilse von Finckenstein.

W tym miejscu warto poznać krótkie biografie wspomnianych powyżej Niemców mających znaczne wpływy na Bliskim Wschodzie. Pierwszy z nich to doktor ekonomii Wilhelm Beissner, urodzony 18 sierpnia 1911 r. w Kreuckeberg (Dolna Saksonia). Rysopis: 180 cm wzrostu, brunet, przedziałek po lewej stronie, słabe uzębienie, seplenił, na swój wiek wyglądał młodo, posługiwał się biegłym francuskim i dobrym angielskim. Żonaty, jedno dziecko. Przed wybuchem wojny pracował jako referent w wydziale zagranicznym NSDAP kierowanym przez Rosenberga. Specjalizował się w krajach bałkańskich. Bardzo aktywny przy organizacji puczu Żelaznej Gwardii w Rumunii. Jednocześnie w stopniu Hauptsturmführera SS służył w głównym urzędzie (Hauptamt) Himmlera. Po wybuchu wojny znalazł się w Polsce. Został szefem gestapo na miasto Łódź, gdzie dał się poznać jako brutalny prześladowca Żydów. Po trzech–czterech miesiącach powrócił do Niemiec i otrzymał awans na Sturmbannführera.

Następne jego miejsce pracy to RSHA. Został referentem do spraw Bliskiego Wschodu, w tym Iraku, Iranu i Afganistanu. Odbył wiele podróży w ten region. Na początku 1941 r. znalazł się w Jugosławii, gdzie po okupacji tego państwa został szefem gestapo w Zagrzebiu. Tak jak w Łodzi w swoich działaniach był bezwzględny, wręcz brutalny. Przy okazji udało mu się zgromadzić sporą fortunę. W końcu 1941 r. znowu pojawił się w RSHA w Berlinie. Tym razem z ramienia wywiadu podróżował do Grecji i krajów północnej Afryki. Od 1942 r. był przedstawicielem gestapo w armii Rommla. Na przełomie lat 1943 i 1944 wrócił do Berlina do RSHA. Działając w ramach Amt VI tej organizacji, odpowiadał za rozbudowę siatki szpiegowskiej na Bliskim Wschodzie. Awansował na Obersturmbannführera i przeniósł swoją bazę operacyjną do Mediolanu, gdzie pozostawał w stałym kontakcie z gen. Karlem Wolffem. Odbył wiele podróży do Tunisu, Kairu, Damaszku. Miał częsty kontakt z wielkim muftim, który systematycznie zapoznawał go z wieloma wpływowymi Arabami.

Po wojnie uciekł z amerykańskiego obozu jenieckiego we Włoszech. Według Ruperta Mandla z organizacji Gehlena Beissner dzięki pomocy francuskich służb ukrywał się w miasteczku Feldkirch leżącym w podlegającej im zonie okupacyjnej na terenie Austrii. Po pewnym czasie uzyskał fałszywe papiery na nazwisko dr Jaeger i powrócił do Monachium. Utrzymywał stałą łączność z gen. Ottonem Skorzenym. Mając doskonałe kontakty w Egipcie, przeniósł tam swoją działalność biznesową. Nawiązał dialog z wywiadem egipskim. Dzięki wsparciu Skorzenego, którego przedstawił kilku ważnym osobistościom w Egipcie, został przedstawicielem wielu firm zbrojeniowych. W Kairze jego partnerem był polski Żyd, Hartslett, właściciel firmy Egyptian Continental Co. Handlowali wszystkim, koncentrując się jednak na towarach strategicznych. Hartslett poprzez swoje kontakty miał łatwy dostęp do paszportów egipskich, w które wyposażali nowo przybyłych Niemców.

To właśnie tą drogą Beissner zabezpieczył pobyt pierwszej grupy specjalistów rakietowych dr. Engela. Po nieporozumieniach z Hartslettem, wspomagany przez wielu lokalnych biznesmenów Beissner zarejestrował własną spółkę komandytową The Egyptian-German Engineering and Industrial Co. Dostarczał broń i materiały wybuchowe do Tunezji, Syrii oraz via Latakia dla algierskiego Frontu Wyzwolenia Narodowego (FLN). Szczególnie niebezpieczne okazały się dla niego bliskie związki z FLN. Naraził się Francuzom, którzy tylko czekali na dogodną okazję, aby się z nim „rozliczyć”. W sierpniu 1960 r. Beissner powrócił do Monachium. Kupił nowy samochód. 16 października krótko po ruszeniu z przydomowego parkingu pod autem wybuchła bomba. Został ciężko ranny, m.in. stracił nogę. Kilka miesięcy trwała jego kuracja w szpitalach bawarskich. Odpowiedzialnością za zamach obarczono francuską, w rzeczywistości nieistniejącą, organizację Main Rouge. Za tą fikcyjną nazwą krył się francuski wojskowy wywiad. W czerwcu 1961 r. powrócił na Bliski Wschód. Tym razem do Tunisu, gdzie prowadził przedstawicielstwo wielu firm niemieckich.

Engel, Voss, Ferchl

Pierwszej grupie niemieckich fachowców od techniki rakietowej przybyłej do Egiptu w 1952 r. przewodził inż. Rolf Engel, urodzony 10 sierpnia 1912 r. w Metzu. Wczesny kontakt z techniką rakietową zawdzięczał swojej matce, która prowadziła bufet w Centrum Prób Rakietowych Reinickendorf pod Berlinem. Odwiedzając matkę, nie tylko z ogromną uwagą obserwował próby startów pocisków rakietowych, Mirak i Repulsor, lecz także poznał wielkich w tej branży – Rudolfa Nebela i von Brauna. Był zafascynowany. W niedalekiej przyszłości został głównym asystentem technicznym dr. Johannesa Winklera z Raketenforschungsinstitute w Dessau, który był jednym z wiodących specjalistów techniki rakietowej i pierwszym po Robercie Goddardzie, który udanie wystrzelił rakietę na paliwo płynne, HW-1. Doszło do tego wydarzenia 20 lutego 1931 r. na placu parad wojskowych pod Dessau. W 1939 r. Engel został dyrektorem technicznym centrum badawczego silników odrzutowych związanego z poligonem doświadczalnym małych rakiet w Grossendorf w zachodnich Prusach. Do Heliopolis pod Kairem przybył z Francji wraz z grupą współpracowników pod przykryciem polskich emigrantów. W Paryżu w latach 1946–1952 był szefem grupy niemieckich badaczy pracujących w Office Nationale d’Études et Recherches Aéronautique (ONERA).

Artykuł został opublikowany w 9/2018 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.