Konfederacja vs. Kukiz’15. Antysystem idzie na wojnę
  • Jan FiedorczukAutor:Jan Fiedorczuk

Konfederacja vs. Kukiz’15. Antysystem idzie na wojnę

Dodano: 193
Politycy Konfederacji
Politycy Konfederacji Źródło: PAP / Jakub Kamiński
TAKI MAMY KLIMAT || Zaostrza się konflikt między antysystemowcami – Konfederacją oraz Kukiz'15. Tylko po trupie Kukiz’15 Konfederaci będą mogli dostać się jesienią do Sejmu. Pierwszym krokiem na tej drodze jest przyprawienie przeciwnikowi gęby pisowskiego koalicjanta.

W tle bitwy między Koalicją Europejską a Zjednoczoną Prawicą rozgrywa się inna, acz pod niektórymi względami nie mniej interesująca, batalia. W obozie anysytemowców od dłuższego czasu panuje zimna (?) wojna. Konflikt między Konfederacją oraz Kukiz’15 zaostrza się z każdym tygodniem. Politycy, którzy kilka lat temu szli ramię w ramię, teraz patrzą na siebie wilkiem, oczekując, kto pierwszy wyda sygnał do ataku.

Ten spór nie powinien zaskakiwać. Oba ugrupowania walczą o podobny elektorat, a skoro nie udało się doprowadzić do ich porozumienia, to konflikt stał się nieunikniony.

Przeskoczyć Kukiza

W oficjalnych wystąpieniach politycy Konfederacji przekonują, że dla Pawła Kukiza jest miejsce w ich szerokim sojuszu. Robert Winnicki w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl zapewniał, że jeżeli lider Kukiz’15 powie „o co mu chodzi w polityce”, to on nie widzi przeciwwskazań, aby zacząć rozmowy o połączeniu sił. Wcześniej zaproszenie dla słynnego muzyka-polityka wystosował z kolei Piotr Liroy-Marzec.

Nieoficjalnie jednak panują mniej pojednawcze nastroje. – Kukiz jest dla nas głównym konkurentem – przyznaje jeden z działaczy Konfederacji w rozmowie z DoRzeczy.pl. – Nie prowadziliśmy z nim zaawansowanych rozmów. Liczymy na to, że uda się go przeskoczyć w wyborach unijnych i wtedy przyjdzie do nas rozpocząć rozmowy z nieco innym nastawieniem – słyszymy od polityka antyunijnego sojuszu.

Problemem jest to, że do tej pory sam Kukiz publicznie zapewniał, że nie ma zamiaru wchodzić w jakikolwiek sojusz z Konfederatami. Polityk kilkukrotnie podkreślał, że co bardziej kontrowersyjne tezy choćby samego Korwin-Mikkego są dla niego nie do zaakceptowania, dodając, że lider partii KORWiN jest nieobliczalny i nie ma zamiaru z nim zawierać jakiegokolwiek porozumienia.

Jeszcze ostrzej wypowiadał się o narodowcach. Po jednej z manifestacji środowisk narodowych Kukiz publicznie przepraszał za to, że wprowadził ich do Sejmu. „Narodowcy w obecnym kształcie okazują się być niebezpieczniejszymi dla Polski niż System” – napisał na Facebooku. Każdy kto wie, co dla Kukiza znaczy słowo „system”, zdaje sobie sprawę, jak ciężka była to obelga w jego ustach.

Kukiz częścią PO-PiSu?

Niedawno obserwowaliśmy, jak konflikt między dwoma antysystemowymi siłami wszedł na kolejny poziom. Konrad Berkowicz, jedynka Konfederacji w Krakowie, zarzucił Kukizowi, że PiS pomaga mu zbierać podpisy.

„W kuluarach huczy” – oznajmił Berkowicz. Oprócz kwestii rzekomego zbierania podpisów polityk zwrócił uwagę, że kojarzony z obecną władzą tygodnik „Sieci” przeprowadził wywiad z liderem Kukiz’15, który oprawiono wymownym tytułem: „Czy z Kukizem da się rządzić?”. W samym wywiadzie Paweł Kukiz co prawda zapewnia, że nie ma zamiaru wchodzić do rządu, ale zaraz dodaje, że rozważyłby „umowę na rząd”, stawiając konkretne warunki, jakie musi ewentualny koalicjant spełnić, aby można było mówić o jakimkolwiek porozumieniu.

Następnie Kukiz stwierdza, że nie ma zamiaru prowadzić żadnych negocjacji z Platformą Obywatelską, którą porównał do niewiernej żony. I mimo że nigdzie tego expressis verbis nie mówi, to przecież wniosek jest jasny – skoro Kukiz nie chce zawierać „umowy na rząd” z PO to pozostaje mu do wyboru jedynie PiS.

I to jest właśnie pole, na którym będą go próbowali atakować Konfederaci. Na kwestię „pompowania” Kukiza przez rządowe media zwrócił uwagę również Sławomir Mentzen – wiceprezes partii KORWiN. Tym tropem podążyła również Kaja Godek, zarzucając Kukiz’15, że stał się przybudówką Prawa i Sprawiedliwości. Nie musiała długo czekać na ripostę.

Konfederacja jak Koalicja Europejska?

„Kaju bardzo Cię lubię i jak wiesz jestem całym sercem prolife. Ale to u Was jest Marek Jakubiak, który mnie i innych obrońców życia obrażał i atakował, a nie u nas. Właśnie za ochronę życia” – napisał w odpowiedzi poseł Kukiz’15 Tomasz Rzymkowski.

W kolejnych wpisach polityk kontynuował krytykę Jakubiaka, zarzucając mu, że jest winny Kukiz’15 za kampanię samorządową 30 tys. zł oraz wytknął mu, że należał do „polskojęzycznej formacji Armii Czerwonej”. Ten sam wątek poruszył niedawno sam Kukiz, stwierdzając, że politycy tworzący dziś Konfederację "to ludzie, którzy dzięki Kukiz’15 dostali się do Sejmu", a pierwsze lata w Sejmie ich zweryfikowały. "Tu jest duża analogia do Koalicji Europejskiej: od PZPR-owców po narodowców" – ocenił.

Do dyskusji na Twitterze włączył się Robert Winnicki, który przypomniał, że swego czasu Kukiz zorganizował posłowi Wilkowi (obecnie Konfederacja) „karczemną awanturę na klubie” za to, że wystąpił z poparciem inicjatywy Godek. „To jeden z powodów dla których opuściłem K’15” – stwierdził lider narodowców.

Sam Wilk wprost napisał, że z Kukiz’15 został zapewne usunięty przez to, że sprzeciwiał się pomysłom, aby po wyborach w 2019 roku współrządzić z PiSem. „Kiedy byłem w klubie K'15 zwalczałem jak mogłem samobójczą doktrynę polityczną, którą wyznaje jego obecne szefostwo: W następnej kadencji K'15 ma rządzić z PiSem” – napisał polityk Konfederacji. Ile w tych dywagacjach prawdy, a ile taktycznej próby przyprawienia Kukizowi gęby pisowca – trudno ocenić.

W szeregach Kukiz’15 panuje przekonanie, że odejście posłów pozwoliło jedynie oczyścić klub. Wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka przekonuje, że exodus posłów to był czysty zysk dla jego klubu.

Antysystem w paraliżu

Widać wyraźnie, że obie strony sporu zdają sobie sprawę z tego, o co toczy się walka. Tkwią jednak w pewnym paraliżu spowodowanym faktem, że ich konflikt jest różny od wojny PO-PiS. Schetyna i Kaczyński nie konkurują o ten sam elektorat, a polityczne batalie służą im jedynie do mobilizacji własnych zwolenników.

Tymczasem wielu wyborców Kukiz’15 i Konfederacji nie rozumie sporu między tymi środowiskami, domagając się ich zjednoczenia. Dlatego też obie strony starają się hamować we wzajemnych atakach, gdyż wiedzą, że jeżeli przesadzą w krytyce, to wyrok wyborców może być nieobliczalny. Wszyscy mają zapewne w pamięci słynną szarżę Korwin-Mikkego z debaty w 2015 roku, gdy to polityk zaatakował Pawła Kukiza w kwestii JOWów. Teoretycznie postąpił słusznie; obaj walczyli o elektorat antysystemowców. W praktyce skutki tego pomysłu były jednak opłakane. Zamiast odbicia zwolenników, jedynie zniechęcił do siebie wielu wyborców, którzy nie rozumieli, dlaczego zamiast skupić się na krytyce Komorowskiego, Korwin-Mikke atakuje innego antysystemowa. Każdy boi się powtórzenia tego błędu.

Konfederaci pod sąd Sami

Kukizowcy nie pozostają dłużni Konfederatom, wprost zarzucając im zdradę obywateli. We wspomnianym wywiadzie Paweł Kukiz przyznaje co prawda, że Robert Winnicki zachowuje się „przyzwoicie” (gdyż nadal mówi o potrzebie zmiany ordynacji), ale dla innych działaczy, którzy go opuścili nie jest już tak wyrozumiały. „To są dla mnie ludzie, którzy zdradzili ideę, wyborców, siebie też” – stwierdza w pewnym momencie, mówiąc o Jakubie Kuleszy.

Konflikt doprowadził do tego, że Kukiz’15 zdecydował się pozwać Konfederację w trybie wyborczym do sądu. Powodem było opublikowanie przez Konfederatów fałszywej informacji, że na ich stronę przeszły całe śląskie struktury Kukiz’15. Sprawa była o tyle nietypowa, że powodem pozwu był… mem, na którym pojawiło się sformułowanie „struktury”, podczas gdy w rzeczywistości sprawa dotyczyła działaczy z byłych struktur. – To pokazuje jaka tam jest już schizofrenia – ocenił Jacek Wilk. Schizofrenia czy może jednak chłodna kalkulacja?

Oczywiście Kukizowcy mogą zdecydowanie mocniej uderzyć w swoich konkurentów, niż powoływaniem się na mema w internecie, czy podnoszenie zarzutu „zdrady” wyborców. Kukiz już w przeszłości ostro atakował Korwin-Mikkego, za jego niektóre wypowiedzi, teraz jednak dostał prezent w postaci Grzegorza Brauna i jego słów o penalizacji homoseksualizmu. Sami Konfederaci gdy ich pytamy o te wypowiedzi, reagują spokojnie, acz nie kryją, że postulat „batożenia sodomitów” przysporzyły im kłopotów. – Zwróciliśmy uwagę koledze Braunowi, że nie wszyscy mogą zrozumieć jego poczucie humoru – mówi nam jeden z polityków antyunijnego sojuszu.

Kukiz już w 2015 roku, gdy jeszcze miał plan połączyć wszystkich antysystemowców, zastrzegał, że przed podjęciem współpracy z Grzegorzem Braunem musi upewnić się, że nie ma do czynienia z „żydożercą”. Teraz trzeba być naiwnym, by oczekiwać, że kukizowcy nie będą chcieli wykorzystać co bardziej radykalnych wypowiedzi słynnego reżysera do uderzenia w resztę Konfederatów.

Kolejnym prezentem dla Kukiz’15 może być ogłoszona przez Sławomira Mentzena „piątka Konfederacji”. – Nie chcemy Żydów, homoseksualistów, podatków, Unii Europejskiej i aborcji – mówił wiceprezes partii KORWiN na jednym ze spotkań. Tę wypowiedź krytykował niedawno Łukasz Warzecha w „Do Rzeczy” i trudno się dziwić, bo „piątka” jest tyleż toporna co zwyczajnie głupia. Mentzen przekonuje, że specjalnie rozbudza emocje, upraszczając przekaz do minimum, gdyż tylko tak może wzbudzić wokół swojej formacji zainteresowanie. Nie da się ukryć, że zainteresowanie wzbudził, ale przy okazji dał Kukizowi oręż do walki.

– Konfederacja to marginalne ugrupowanie hejterów i krzykaczy. My pracujemy uczciwie, bo za to nam płacą obywatele. Przedstawiamy konstruktywne projekty, a nie chodzimy i krzyczymy – mówił niedawno Stanisław Tyszka. Te słowa zwiastują, jak będzie wyglądał wewnętrzny konflikt antysystemowców. Z jednej strony padną oskarżenia, że Kukiz dobił już dealu z PiS-em i planuje koalicję (sugerował to zresztą niedawno Liroy-Marzec), z drugiej strony natomiast będziemy obserwować próbę przedstawienia Konfederacji jako zbiegowiska oszołomów. Jedno jest pewne, oba ugrupowania znajdują się na kursie kolizyjnym. Nadchodzące wybory pokażą, kogo wyborcy chcą jesienią widzieć w polskim Sejmie.

Artykuł wyraża poglądy autora i nie musi być tożsamy ze stanowiskiem redakcji.

Zobacz poprzednie teksty z cyklu "Taki Mamy Klimat":

Czytaj też:
Broniarz wręczył prezent Kaczyńskiemu
Czytaj też:
Schetyna małpuje PiS

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także