Niemiecki prawnik powiedział w wywiadzie dla gazety "Die Zeit", że nigdy nie wierzył w zakorzenienie idei konstytucyjnej w dawnych państwach socjalistycznych, ale "skala regresu praworządności" w Polsce i na Węgrzech zaskoczyła go szczególnie.
– Fidesz na Węgrzech zdobył większość dwóch trzecich i może legalnie przeprowadzić zmiany. Polska partia PiS nie uzyskała większości uprawniającej do zmian konstytucji, ale nie cofnęła się przed otwartym złamaniem konstytucji. Opór społeczeństwa nie był wystarczająco silny, by temu zapobiec – stwierdził Grimm.
Jego zdaniem Unia Europejska "była całkowicie zaskoczona skalą demontażu demokracji i praworządności". Dodał, że Bruksela jest "bezradna", gdyż "instrumenty, którymi dysponuje są za słabe, a zaostrzenie sankcji wymagałoby zgody wszystkich państw".
Były sędzia niemieckiego TK ocenił, że w Polsce i na Węgrzech najpierw "wyłączono Trybunał Konstytucyjny", a następnie "ograniczono możliwości działania opozycji, aby na koniec zmusić media publiczne do reprezentowania linii partyjnej i za pomocą wszelkiego rodzaju szykan poddać presji media prywatne".
W ocenie Grimma "gdy partie populistyczne, które zmierzają do zmiany systemu, zdobywają w wyborach większość, dalszy rozwój wypadków zależy całkowicie od tego, jakie zmiany gotowe jest zaakceptować społeczeństwo".
Czytaj też:
Niemcy: Przez 500 plus Polacy nie chcą zbierać szparagów. Internauci bezlitośni