Giertych napisał do Morawieckiego. W liście aż roi się od złośliwości

Giertych napisał do Morawieckiego. W liście aż roi się od złośliwości

Dodano: 
Roman Giertych
Roman Giertych Źródło: PAP / Rafał Guz
"Nie może Pan drogi panie Mateuszu jednocześnie deklarować pozywania Gazety Wyborczej i oddania przytulonych milionów. To się nie trzyma kupy" – pisze w liście do premiera Morawieckiego Roman Giertych.

Mecenas nawiązuje do publikacji "Gazety Wyborczej" na temat działki, którą Morawiecki kupił od Kościoła w 2002 r. i zapowiedzi pozwu przeciwko redakcji "GW". List Giertycha jest pełen złośliwości.

"Jak Pan ciężko zapracował na swoje miliony, to za co pozywać GW? Toż przecież gdzie tu naruszenie dóbr osobistych, skoro ktoś opisuje Pana zaradność i heroiczną pracę? A jeżeli pieniądze zarobione są uczciwie, to dlaczego Pan je oddaje? Zapracował Pan, zapłacił podatki, to dlaczego miałby Pan oddać? Nie, panie premierze, trzeba zmienić narrację, bo ta jest do bani. Musi powiedzieć Pan wprost: zawsze chciałem mieć tyle pieniędzy ile każdy uczciwy Polak. A wiadomo, że najuczciwszy jest Jarosław Kaczyński" – pisze Giertych.

Dalej kreśli alternatywą historię kupna działki przez Morawieckiego, przekonując, że proboszcz zaproponował mu ten grunt, gdy premier (wtedy pracownik banku BZ WBK) "zbierał dziko rosnące tam mirabelki".

facebook

"I tak Panie Mateuszu dochodzimy do istoty Pana problemu. Przecież to nie ma znaczenia co ludzie o tym Pana wzbogaceniu myślą. Największy problem w tym, że Prezes poczuł się osobiście dotknięty i stwierdził, że trzeba «zweryfikować fakty» (pewnie nie chce, aby go Pan na liście najbogatszych Polaków przeskoczył). To zabrzmiało jak wyrok. Normalnie, gdy wróg atakuje to każda wataha zwiera szeregi, a tutaj taka zdrada. To oczywiste, że zaraz po wyborach europejskich Pana wymienią" – przekonuje Giertych.

"Mam dla Pana jedną radę, która może Pana przed nieszczęściem uchronić (a wielkim Pana zwolennikiem jestem, gdyż nadzieję ogromną w Panu pokładam w kontekście jesiennych wyborów). Niech Pan pójdzie do Prezesa i powie: jak Ty tak, to ja choćby na cztery tygodnie, zanim mnie odwołasz, powołam na Prokuratora Generalnego Dubois albo Giertycha (nie mówię, żeby któryś z nas się zgodził współpracować z Panem, ale JK może tego nie wiedzieć). I wówczas, mu Pan dalej powie: zobaczysz co to znaczy «weryfikować fakty». Jak to Pan będzie mówił, proszę w ręku trzymać kopertę (nic Go ponoć bardziej nie wyprowadza z równowagi). Zapewniam Pana, że po takim zagajeniu, przyjaźni między Wami już nie będzie, ale premierem Pan zostanie do listopada" – pisze na swoim Facebooku mecenas.

Czytaj też:
To ona wyceniła działkę Morawieckiego. Kim jest Marlena Joks?

Źródło: Facebook
Czytaj także