Ekspert: PiS jest w defensywie. Ale opozycja może przegrzać

Ekspert: PiS jest w defensywie. Ale opozycja może przegrzać

Dodano: 
Parlament Europejski
Parlament Europejski
Agenda, która w tej chwili jest w mediach obowiązująca, spycha partię rządzącą do defensywy. Ale efekt nie musi być dla rządzących aż tak negatywny. Trzeba pamiętać, że opozycja może też temat przegrzać. PiS jest w defensywie, ale atak za atakiem, rewelacja za rewelacją, ze źródeł, dla elektoratu PiS mało wiarygodnych może też paradoksalnie spowodować mobilizację elektoratu Zjednoczonej Prawicy – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Norbert Maliszewski, psycholog społeczny i specjalista ds. marketingu politycznego z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

Najpierw film braci Sekielskich o pedofilii w Kościele, potem debata o pedofilii. Czy te zdarzenia mogą mieć wpływ na niedzielne wybory?

Prof. Norbert Maliszewski: Może mieć z kilku powodów. Po pierwsze – może posłużyć mobilizacji liberalnych wyborców z wielkich miast. Wydawało się, że ci wyborcy byli już zmobilizowani. W rzeczywistości nie do końca tak było. Teraz to może się zmienić. Po drugie – może mieć wpływ na wyborców podejmujących decyzję w ostatniej chwili – ludzie ci często kierują się przy urnach emocjami, a temat emocje wywołuje. Po trzecie wreszcie – temat ten stał się siłą rzeczy tematem nr jeden debaty publicznej. I przykryły ważne tematy dla partii rządzącej.

Na przykład?

Różnego rodzaju osiągniecia społeczno-gospodarcze. Na przykład nie mówi się o tym, że już osiem milionów ludzi otrzymało 13. emeryturę. Nie mówi się o prognozach OECD, glosach płynących z Unii Europejskiej dotyczących dobrej sytuacji gospodarczej. Nawet taka sprawa jak 500 plus dla niepełnosprawnych też była tematem raptem przez jeden dzień. Ta debata dotycząca kwestii związanych z tzw. klerykalną pedofilią była dla partii rządzącej niekorzystna.

Czy można jednak spodziewać się radykalnej zmiany nastrojów społecznych?

Nie, jakiejś radykalnej zmiany nie ma. Możemy za to mówić o wspomnianej mobilizacji elektoratu niechętnego PiS-owi, a także o „przykryciu” tematów społecznych dla PiS korzystnych. Można też odnieść wrażenie, że przynajmniej na początku partia rządząca się pogubiła. Owszem, gdyby to była strategia przemyślana, można by było odebrać ją jako taką grę na dwóch fortepianach. Czyli puszczanie oka do zarówno do elektoratu, który rozumie zmiany w Kościele jak i takiego, który odbiera to w kategoriach oblężonej twierdzy. Chce, by te sprawy załatwiać wyłącznie wewnątrz Kościoła, po cichu. Jednak tu nie było przemyślanej strategii, przedstawiciele partii rządzącej wyraźnie się pogubili. Potem, po kilku dniach to działanie było już bardziej spójne. Była próba pokazania dotychczasowych działań, na przykład tego, że do 2017 roku nie było przestępstwem nie zgłaszanie spraw pedofilskich. Wprowadzenie rejestru pedofili.

Czy te działania osłabią negatywny wpływ tej sprawy na kampanię?

Te działania mogą sprawić, że ta mobilizacja antypis nie będzie tak duża, jakby była, gdyby reakcja była inna. Nieco pomocne też są same ostatnie działania Kościoła – wypowiedzi prymasa Polski Wojciecha Polaka, zapowiedzi zmian w Kościele. Reasumując – temat był dla partii rządzącej bardzo niekorzystny. Jednak jego siła nieco osłabła. Ostatecznie będzie to miało wpływ na mobilizację elektoratu opozycji, ale nie będzie to wpływ decydujący o wyniku wyborów.

W ostatnim czasie pojawiły się też informacje „Gazety Wyborczej” premierze. Jest zapowiedź procesu. Czy jednak nie jest tak, że strona rządowa znalazła się w defensywie?

Faktycznie, PiS nie narzuca w tej chwili własnej agendy. A ta agenda, która w tej chwili jest w mediach obowiązująca, spycha partię rządzącą do defensywy. Ale efekt tych kolejnych tematów nie musi być dla rządzących aż tak negatywny. Trzeba pamiętać, że opozycja może też temat przegrzać. Do tej pory to PiS miał tendencję do przegrzewania tematów, było tak choćby w kampanii samorządowej w Warszawie. PiS jest w defensywie, ale atak za atakiem, rewelacja za rewelacją, ze źródeł, dla elektoratu PiS mało wiarygodnych może też paradoksalnie spowodować mobilizację elektoratu PiS. Wynik wyborów jest dziś sprawą otwartą. Ale tylko duża różnica między głównymi formacjami dawałaby przewagę psychologiczną zwycięzcy. Bo jeśli jedno z ugrupowań wygra nieznacznie, to drugie i tak ogłosi wtedy sukces.

Czytaj też:
Film braci Sekielskich. Wyciekł SMS, który dostali posłowie PiS
Czytaj też:
Polacy po filmie Sekielskich ocenili Kościół. Najciekawszy jest podział elektoratu

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także