Sekta w sekcji

Dodano: 
Prof. Andrzej Zybertowicz
Prof. Andrzej Zybertowicz Źródło: PAP / Tytus Żmijewski
Prof. Andrzej Nowak | | Profesor – to brzmiało dumnie. O nadaniu tego tytułu rozstrzyga Centralna Komisja do spraw Stopni i Tytułów. Ciało to podzielone jest na sekcje, które zajmują się wnioskami o profesurę z poszczególnych dziedzin. Sekcja Nauk Humanistycznych i Społecznych przegłosowała ostatnio negatywnie taki wniosek Andrzeja Zybertowicza.

W sekcji zasiadają przedstawiciele rozmaitych dziedzin i dyscyplin. Nie mają szczegółowej wiedzy, która pozwoliłaby im rzetelnie ocenić dorobek danego kandydata. Dlatego wybierają, spoza swego składu, pięciu fachowych recenzentów. Wybierając, okazują zaufanie do kompetencji i wynikającego z nich werdyktu recenzentów. Każda recenzja musi kończyć się jednoznacznym werdyktem: dorobek zasługuje na profesurę lub nie. Kiedy wynik recenzji nie jest jednoznaczny, np. trzech recenzentów opowiada się za nadaniem tytułu, a dwóch przeciw, wtedy sekcja ma pole do uprawnionej debaty. W przypadku Andrzeja Zybertowicza zdarzyło się jednak coś niesłychanego: pięciu wybranych recenzentów orzekło, że powinien on otrzymać tytuł profesora. Sekcja tymczasem zdecydowała, wbrew wszystkim recenzjom, że Andrzejowi Zybertowiczowi tytuł się nie należy.

Oznacza to kompromitację sekcji (jej większości, która odrzuciła werdykt pięciu swoich recenzentów) oraz całej procedury. Przyznaje się bowiem w ten sposób albo to, że wybór recenzentów był błędny (nie umieli napisać recenzji i dlatego trzeba było zmienić radykalnie ich werdykt), albo że sekcja (jej większość) kieruje się innymi motywami niż merytoryczne.

Przyjrzałem się tym recenzjom. Trzy napisane rzetelnie i wyczerpująco spełniają wszystkie standardy analizy i oceny naukowej. Dwie jednak są rzeczywiście kompromitujące. Zgodnie z drugim punktem instrukcji, którą wydała sama Centralna Komisja, recenzent powinien zrezygnować z pisania oceny, „gdy występuje konflikt interesów pomiędzy nim a wnioskodawcą” (czyli kandydatem do tytułu). Sekcja tymczasem świadomie wybrała do zrecenzowania dorobku Andrzeja Zybertowicza, który poza swą działalnością naukową jest znany ze swej aktywności publicznej po stronie PiS, dwóch profesorów, którzy są znani z namiętnego zaangażowania po stronie przeciwnej. Jeden z tych recenzentów, prof. Marcin Król, prezes Rady Fundacji Batorego, „zasłynął” m.in. publicznym wezwaniem (w roku 2012) skierowanym do prezydenta Komorowskiego i premiera Tuska, by rozprawili się z opozycją (PiS) „zdecydowanie i twardo, nawet jeśli byłoby to niezgodne z prawem”. Mocniej zaznaczyć swojej wrogości wobec tej strony politycznej sceny Polski, z którą identyfikowany jest Andrzej Zybertowicz, nie można.

Drugi recenzent, prof. Szymon Wróbel, który publikuje ideologiczne manifesty w gdańskim „Przeglądzie Politycznym” (ideowej kuźni PO), nie umiał się nawet opanować w tekście swej opinii o naukowym dorobku ocenianego kandydata i napisał wprost: „Interesującym wątkiem w analizie publikacji naukowych Zybertowicza byłoby odszukanie tych momentów i decyzji epistemologicznych, które uzasadniłyby jego dalsze wybory polityczne. Z racji oczywistych, nie rekonstruuję tu tych momentów i decyzji, ale po analizie i ponownej lekturze Jego prac właśnie te »decyzje « dostrzegam”. Jeśli recenzent nie jest w stanie poprzestać na analizie naukowego dorobku, tylko musi dać upust swoim politycznym fobiom, to mamy oczywiste potwierdzenie przypadku, który określa sformułowanie „sprzeczność interesów”.

Można było założyć, że „interesem” wrogich wobec „państwa PiS” publicystów (bo w tych rolach występują prof. prof. Król i Wróbel) będzie takie przedstawienie dorobku naukowego autora uznanego za „sługę” tegoż państwa, by mu zaszkodzić. Profesor Król nie pofatygował się nawet, by udawać, że spełnił inny niż bezstronność oczywisty wymóg recenzenta, to jest „kompletność, rzetelność, dokładność, obiektywizm i odpowiednie uzasadnienie oceny”. Swoją pogardliwą recenzję ograniczył do zaledwie trzech stroniczek. Ponieważ nie wypadało wprost zanegować dorobku, uznanego za niezaprzeczalnie wartościowy nawet przez nich, gdy idzie o pracę organizacyjną i dorobek dydaktyczny Zybertowicza prof. prof. Król i Wróbel kończą swoje recenzje wnioskiem formalnie pozytywnym, ale w tonie tak ironicznym, szyderczym nawet, by ten wniosek podważyć. I z tej „furtki” skorzystała „większość trzymająca władzę” w Sekcji Nauk Humanistycznych. Ideał naukowego obiektywizmu sięgnął poziomu politycznej sekty.

Artykuł został opublikowany w 21/2019 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także