Świrski pozwał Facebooka z powództwa prywatnego jeszcze w 2016 roku. Sprawa dotyczy promowania na Facebooku Marszu Niepodległości. Wówczas z największego portalu społecznościowego na świecie znikały strony i profile określonych osób i instytucji m.in. organizujących marsz. Oficjalnym powodem była niezgodność treści z polityką i regulaminem portalu. W sprawie interweniowała też ówczesna minister cyfryzacji Anna Streżyńska.
Richard Allan, reprezentujący Facebook Irlandia, nadzorujący treści pojawiające się na polskich profilach portalu, napisał wówczas list otwarty, w którym stwierdził, że „standardy zabraniają zarówno bezpośredniego kierowania mowy nienawiści przeciwko ludziom, jak i symboli organizacji znanych z promowania rasizmu i nienawiści. (...) Decyzja o usunięciu takich treści jest trudna, ale w przypadku plakatów promujących Marsz Niepodległości stało się tak ze względu na umieszczony na nich symbol Falangi (...). Ponieważ jednak Marsz Niepodległości jest legalnym, zarejestrowanym wydarzeniem, zdecydowaliśmy się zezwolić na udostępnianie plakatów mimo tego, że zawierały symbol Falangi”.
Świrski w pozwie zwrócił jednak uwagę na brak jednolitej polityki Facebooka w usuwaniu treści mogących być postrzeganymi jako mowa nienawiści.Z jednej strony bardzo często z Facebooka usuwano treści patriotyczne i konserwatywne, ale z drugiej bez przeszkód były na nim wpisy obrażające katolików i religię chrześcijańską. Portal odmawiał wówczas usunięcia strony ze względu na wolność słowa i rozpowszechniania informacji.