Sprawa podlaskiego przedsiębiorcy. W tle rosyjski biznes i śmierć eksperta

Sprawa podlaskiego przedsiębiorcy. W tle rosyjski biznes i śmierć eksperta

Dodano: 
Sala sądowa
Sala sądowa Źródło: PAP / Aleksander Koźmiński
Sprawa Mirosława Ciełuszeckiego to nie tylko przewlekłość toczącego się od blisko dwóch dekad postępowania, rażąca niekompetencja biegłych, czy ewidentne błędy procesowe. To także tragedie w tle – jak tajemnicza śmierć twórcy i dyrektora Ośrodka Studiów Wschodnich Marka Karpa. Interesy rosyjskich oligarchów i państwowych koncernów. I dziwne działania samego państwa.

O sprawie Mirosława Ciełuszeckiego pisaliśmy półtora tygodnia temu. Przypomnijmy, że proces przedsiębiorcy toczy się od siedemnastu lat, podczas kolejnych rozpraw biegli sądowi wykazali się rażącą niekompetencją (jednemu z nich przelew bankowy ELIXIR kojarzył się z płynem). Jeden z biegłych okazał się nie mieć uprawnień do tego, by wydawać opinię. Samo oskarżenie wygląda na dość kuriozalne. Ale pomijając to – kluczowe jest pytanie, dlaczego poświęcono tak wiele energii dla zniszczenia firmy Ciełuszeckiego i samego przedsiębiorcy?

Strategiczne znaczenie dla państwa

Firma Mirosława Ciełuszeckiego – Farm Agro Planta – była jednym z rodzących się potentatów na polskim rynku chemicznym. Uczestniczyła między innymi w przetargu na zakup Zakładów Azotowych Kędzierzyn Koźle. Konkurowała z takimi potentatami jak CIECH. Sprowadzała sól potasową ze Wschodu. Działalnością firmy żywo interesowali się urzędnicy rządu Jerzego Buzka. FAP miała znaczenie strategiczne, jako polska firma działająca w ważnym sektorze gospodarki. Doradcą Ciełuszeckiego do spraw wschodnich był Marek Karp, twórca i wieloletni dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich. W 2002 roku został oskarżony w procesie razem z Ciełuszeckim. Przedsiębiorcy zarzucono działanie na niekorzyść firmy, Karpiowi fikcyjne doradztwo. Twórca OSW nie dożył końca procesu – zmarł wkrótce po dziwnym wypadku samochodowym, w tajemniczych okolicznościach. Proces Ciełuszeckiego toczy się do dziś.

Naruszone interesy Rosji

Jak ujawnił kilka lat temu dziennikarz Witold Gadowski, działalność Ciełuszeckiego i Karpa była nadepnięciem na odcisk Dmitrija Rybołowlewa – rosyjskiego oligarchy. To bardzo barwna postać – określany jako „król nawozów", działał w branży chemicznej. W Rosji w latach 90. był sądzony za zabójstwo biznesowego konkurenta. Uniknął kary dzięki wsparciu byłego pułkownika KGB. Ów pułkownik nazywał się Władimir Putin. Dziś Rybołowlew to właściciel AS Monaco, klubu piłkarskiego, w którym gra reprezentant Polski Kamil Glik. Interesy Karpa z Ciełuszeckim były bardzo nie na rękę Rybołowlewowi. Jednak wątek oligarchy choć sensacyjny, nie jest jedyny. Działalność przedsiębiorców była też nie na rękę państwowym koncernom w Rosji. Dość wspomnieć, że w latach 90. w firmie Ciełuszeckiego pojawił się pomysł pozyskiwania gazu z tzw. głębokich pokładów węgla. Wtedy była to jedna z rozważanych form dywersyfikacji gazu. A to zawsze jest nie na rękę Rosjanom.

Proces przez wiele lat

Proces przedsiębiorcy toczy się od siedemnastu lat. Jak pisaliśmy już na portalu DoRzeczy.pl, zarzut dotyczył rzekomego działania na niekorzyść firmy. Problem w tym, że Ciełuszecki ani złotówki z transakcji nie wziął dla siebie – od razu po sprzedaży – tego samego dnia – pieniądze wpłacił na konto firmy.

Mało tego – podniósł jej kapitał. Już samo to stawia w wątpliwość zarzut działania na niekorzyść firmy. Jak pisaliśmy w 2018 roku: „Działanie na niekorzyść firmy miało polegać na tym, że przedsiębiorca sprzedał swojej firmie działki za siedem milionów złotych. Zdaniem oskarżenia biznesmen miał się w ten sposób wzbogacić.

Nie była to jednak prawda, bo pieniędzy Ciełuszecki nie wziął dla siebie, ale wpłacił je z powrotem na konto spółki. A więc firma nie straciła złotówki, lecz co więcej, zarobiła zyskując działki. Drugi zarzut dotyczył tego, że cena zapłacona za działki była zawyżona. Jednak faktycznie działki znajdowały się na granicy z Białorusią, mieścił się na nich terminal przeładunkowy z torów szerokich na wąskie.

Po latach syndyk sprzedał działki za niewiele niższą cenę, a dziś są one warte kilkadziesiąt milionów złotych. Mimo to właściciel FAP został oskarżony" (DoRzeczy.pl, 4 lipca 2018 roku).

Tydzień temu, 13 czerwca odbyła się rozprawa apelacyjna. Ogłoszenie wyroku nastąpi za tydzień, 26-go czerwca.

(pha)

Czytaj też:
Hańba w podlaskim sądzie

Czytaj też:
Trzy lata bez zawieszenia. Szokujący wyrok w sprawie przedsiębiorcy

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także