Jak informuje Wirtualna Polska, mieszkaniec Lwówka Śląskiego chce, aby prokuratura sprawdziła, czy parlamentarzysta nie dopuszczał się przemocy wobec swoich dzieci. Zawiadomienie złożył Rafał Gonera z Lwówka Śląskiego. Zawiadomienie dotyczy możliwości popełnienia przestępstwa propagowania bicia dzieci oraz przyznania się do uderzenia niemowlęcia. – Wniosłem też o pozbawienie lub uchylenie posłowi Cymańskiego immunitetu na czas prowadzenia postępowania – mówi mężczyzna cytowany przez WP.
– Wpłynęło takie pismo. Ustalamy właściwość tej sprawy, będziemy rozstrzygać, czy zaistniało podejrzenie popełnienia zarzucanych w piśmie czynów. Każdy obywatel może napisać do prokuratury pismo dowolnej treści – potwierdza Marek Śledziona, prokurator rejonowy z Lwówka Śląskiego.
Co na to Cymański? Wcale nie jest zasmucony. – To znakomite politycznie!. Szaleństwo i głupota przeciwników politycznych przekracza wszelkie granice. Gdybym nie wiedział, jaki dzisiaj dzień, myślałbym, że to 1 kwietnia. To wariactwo angażować poważne organy państwa do takich spraw – komentuje parlamentarzysta PiS.
Czytaj też:
"Nerwy puściły, dałem klapsa". Zaskakujące wyznanie Cymańskiego
Tydzień temu Mikołaj Pawlak wywołał skandal swoimi wypowiedziami w "Dzienniku Gazecie Prawnej". Przyznał, że jako dziecko dostawał klapsy i jednoznacznie nie potępił tego czynu. –Trzeba rozróżnić, czym jest klaps, a czym jest bicie. Sam z estymą wspominam to, że dostałem od ojca w tyłek – mówił Rzecznik.
Rację Pawlakowi przyznał poseł PiS Tadeusz Cymański. Jego zdaniem trzeba rozróżnić bicie od klapsów, a kto tego nie rozumie powinien "puknąć się w głowę". Polityk zaznaczył jednocześnie, że osoby bijące dzieci powinny spotykać się z surową karą: – Bicie, katowanie, znęcanie i dla takich ojców jest więzienie – jednak zaraz dodał: – Gdyby ojciec z grobu wstał, to bym mu rękę, którą dawał klapsy pocałował. Bo rodzic, który kocha dziecko, nie zrobi mu krzywdy. Dalej przyznał: – Kiedyś przewijałem dziecko, wierzgało, wierzgało (…) nerwy puściły, dałem klapsa.
Czytaj też:
Nowatorska propozycja Wałęsy. Chodzi o frekwencję wyborczą