Od gazu bojowego do komórek CAR-T: prof. Wiesław Jędrzejczak o przełomach w leczeniu nowotworów
  • Katarzyna PinkoszAutor:Katarzyna Pinkosz

Od gazu bojowego do komórek CAR-T: prof. Wiesław Jędrzejczak o przełomach w leczeniu nowotworów

Dodano: 
Krew
Krew Źródło: Shutterstock
Nowotwory krwi wydają się wyjątkowo trudne do leczenia, a jednak to odkrycia w ich terapii są siłą napędową onkologii. Zaczęło się od… gazu bojowego i prób leczenia osób napromienionych po wybuchach w Hiroszimie i Nagasaki. Dziś przełomem są komórki CAR-T - mówi prof. Wiesław Jędrzejczak, hematolog.

Odkrycia leczeniu nowotworów krwi zmieniły i zmieniają onkologię. Jakie są największe przełomy w leczeniu nowotworów krwi?

W 1946 r. rozpoczęła się era chemioterapii. Pierwszym cytostatykiem był związek pierwotnie wykorzystywany jako gaz bojowy: iperyt azotowy. W oparciu o niego wytworzono potem całą generację leków tzw. alkilujących, wykorzystywanych do dziś, w tym lek najczęściej stosowany w chemioterapii, czyli cyklofosfamid.

Gaz bojowy został wykorzystany do leczenia?

Zauważono, że u osób nim porażonych występuje znacznie osłabienie układu krwiotwórczego. Uznano, że można to wykorzystać do wywołania takiego stanu nowotworów krwi. Drugim kierunkiem w chemioterapii była synteza pierwszego leku z grupy tzw. antymetabolitów, również stosowany do dziś. To też niezwykła historia. W ośrodku w Stanach, w którym leczono nowotwory u dzieci, sądzono, że powodem ostrej białaczki limfoblastycznej są niedobory kwasu foliowego, podawano więc jego duże dawki. Jednak lekarz, który wykonywał badania u dzieci po ich zgonie, zauważył, że miały bardzo powiększone węzły chłonne. Uznał, że jest potrzebny nie kwas foliowy, tylko coś zupełnie odwrotnego, czyli jego antagonista. Tak został zsyntetyzowany metotreksat. Początkowo klinicyści pukali się w czoło, lekarz stał przed swoim gabinetem i wręczał rodzicom chorych dzieci opłatki z metotreksatem. Te dzieci, gdy powróciły do szpitala miały całkowitą remisję białaczki, czego nigdy wcześniej nie widziano. Lek triumfalnie wkroczył do medycyny.

Z kolei 50 proc. dziś stosowanej tzw. chemii to substancje pochodzenia naturalnego. Wynalezienie pierwszego leku biologicznego, cytostatycznego, to też ciekawa historia: w laboratoriach amerykańskiej firmy Lilly ekstrakt barwinka badano pod kątem tego, czy mógłby leczyć cukrzycę. Jedna z badanych myszy zachorowała na raka piersi. Technik, który opiekował się zwierzętami, zauważył, że rak piersi ulega zahamowaniu po podawaniu tej substancji. Tak pojawił się lek do dziś stosowany: winkrystyna.

Przełomowe leki pojawiały się często przypadkowo?

Często tak. Drugim kierunkiem rozwoju leczenia było przeszczepianie komórek krwiotwórczych. Zaczęło się w od badań prowadzonych przez wojsko nad chorobą popromienną po wybuchach w Hiroshimie i Nagasaki. Sprawdzano, czy osobom z chorobą popromienną można pomóc. Taką próbą leczenia było przeszczepienie szpiku. Opracowano metodę napromieniania całego ciała, jako sposób przygotowania do przeszczepienia. Potem okazało się, że dzięki temu można wyleczyć białaczkę i odkryto antygeny zgodności tkankowej - umożliwiło to dobranie dawcy i biorcy oraz przeszczepienie szpiku.

Kolejny przełom to pierwszy lek przeciwnowotworowy, który nie jest cytostatykiem. Odkryto, że przyczyną przewlekłej białaczki szpikowej jest mutacja genetyczna, która polega na translokacji między chromosomami. W jej wyniku powstał mały chromosom - naukowcy odkryli go w Filadelfii, nazwali go chromosomem Philadelphia. Okazało się, że ta translokacja między chromosomami dotyczy genu, który koduje enzym: kinazę tyrozynową. Inhibitor kinazy tyrozynowej, imatynib stał się przełomem w leczeniu tej choroby. To otworzyło kierunek leczenia celowanego.

W 1976 w „Nature” ukazała się publikacja, w której stwierdzono, że za pomocą inżynierii komórkowej można uzyskać u myszy pożądany rodzaj przeciwciał przeciwko dowolnym cząsteczkom na powierzchniach komórek nowotworowych. Udało się tak zmodyfikować te przeciwciała, by system odpornościowy człowieka ich nie odrzucił. Pierwsze dwa przeciwciała monoklonalne: rytuksymab i trastuzumab zrewolucjonizowały leczenie chłoniaków i raka piersi. Obecnie przełomową technologią są komórki CAR-T. Z krwi chorego izoluje się limfocyty T, następnie modyfikuje genetycznie, namnaża i podaje pacjentowi. Terapia CAR-T już została zarejestrowana w leczeniu ostrej białaczki limfoblastycznej (u dzieci i dorosłych) oraz chłoniaków rozlanych z dużych komórek B.

Ostatnie zmiany na listach refundacyjnych przyniosły poprawę możliwości leczenia w Polsce niektórych nowotworów hematologicznych. Jak pan to ocenia?
Dzięki tym zmianom w leczeniu szpiczaka jesteśmy już w bardzo dobrej sytuacji: mamy trzy nowoczesne leki. Na listach refundacyjnych pojawił się też blinatumumab w ostrej białaczce limfoblastycznej. To innowacyjny lek, tzw. podwójne przeciwciało. Wiąże komórkę układu odpornościowego z komórką nowotworową, dzięki czemu zostaje ona zabita.

Jakich przełomowych leków jeszcze brakuje pacjentom w Polsce?

Brakuje ponatynibu: leku dla chorych na przewlekłą białaczkę szpikową i ostrą białaczkę limfoblastyczną z obecnością chromosomu Philadelphia. To lek dla chorych, u których pozostałe leki nie działają. W leczeniu opornej przewlekłej białaczki limfocytowej pacjenci mają dostęp do nowych leków: ibrutynibu i wenetoklasu, jednak tylko ci, którzy mają tzw. mutację 17p-. Grupa chorych powinna być rozszerzona o chorych z postacią oporną choroby, szczególnie z mutacją 11q-, czyli z delacją ramienia q chromosomu 11, których rokowania są podobnie złe.

Dla pacjentów z ostrą białaczką szpikową i mutacją genu FLT3 pojawił się pierwszy lek celowany, midostauryna. Jeśli chodzi o chłoniaki, to problemem jest to, że rytuksymab jest dostępny w Polsce dla chorych z chłoniakiem rozlanym z komórek B tylko w leczeniu pierwszorzutowym. Dobrze by było, żeby można go było też stosować u tych chorych, u których choroba nawraca. Problemem jest też chłoniak z komórek płaszcza: w tym wskazaniu nie jest w Polsce dostępny ibrutynib. Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji zmieniła swoją opinię na temat tego leku na pozytywną. Jest więc nadzieja, że w jakiejś perspektywie stanie się on dla chorych dostępny.

Często problemem jest to, że nowe leki są dostępne w Polsce tylko dla małych grup pacjentów, bardzo wyselekcjonowanych…

Jako społeczeństwo jesteśmy najbardziej odpowiedzialni za chorych najbardziej poszkodowanych przez los. Jeśli nie możemy zabezpieczyć leku dla wszystkich, to starałem się wskazywać grupy pacjentów, które mogą najbardziej skorzystać na leczeniu i najbardziej tracą na jego niedostępności. Dzięki temu udało się wiele leków wprowadzić przynajmniej dla niewielkich grup chorych, którzy nie mogą uzyskać remisji innymi metodami i nie mają innej opcji leczenia.

Największym przełomem jest to, że dzięki nowym lekom pacjent może nie jest wyleczony, ale ma szansę żyć długie lata…

Wyleczenia są możliwe na razie głównie dzięki przeszczepieniu szpiku, choć ceną jest wysoka toksyczność terapii. Nowe leki, często doustne trzeba stale przyjmować. W niektórych przypadkach jednak leczenie „tabletkowe” można odstawić i choroba nie wraca. Tak jest u części chorych z przewlekłą białaczką szpikową, leczonych inhibitorami kinaz tyrozynowych. Po kilku latach, gdy chory ma remisję molekularną, można odstawić leki. U połowy osób choroba nie nawraca; u połowy wraca, ale jest dalej wrażliwa na lek. W przypadku niektórych nowych leków przełomem może stać się ich zastosowanie od początku leczenia: zupełnie zmienia to rokowanie pacjentów. Być może w przyszłości będą one właśnie wykorzystywane szerzej już w pierwszej linii.

Prof. Wiesław Jędrzejczak, hematolog, pracuje w Klinice Chorób Wewnętrznych, Hematologii i Onkologii Samodzielnego Publicznego Centralnego Szpitala Klinicznego WUM, był wieloletnim konsultantem krajowym w dziedzinie hematologii, jako pierwszy w Polsce przeprowadził allogeniczny i autologiczny przeszczep szpiku.

Artykuł został opublikowany w 29/2019 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także