Piotr Zgorzelski był dzisiaj gościem red. nacz. "Do Rzeczy" Pawła Lisickiego w salonie politycznym radiowej Trójki. Podczas rozmowy poseł był pytany o plany opozycji dotyczące zdobycia Sejmu i Senatu.
Polityk podkreślił, że pójście do Sejmu przez opozycję w trzech odrębnych blokach może skończyć się tym, że PiS co prawda wybory wygra, ale nie będzie w stanie samodzielnie sprawować władzy. Jego zdaniem Platforma Obywatelska może liczyć na około 30 proc. głosów, podczas gdy lista Koalicji Polskiej (PSL i Kukiz'15) oraz lewicy mogą uzyskać po 10 proc.
Do Senatu razem czy osobno?
Z kolei w przypadku Senatu, przekonuje Zgorzelski, opozycja powinna zawrzeć porozumienie, aby nie dopuścić PiS-u do władzy. Polegałoby ono na tym, że partie opozycyjne nie konkurowałyby ze sobą o mandaty do Senatu wystawiając tylko jednego kandydata.
– To jest trochę niespójne. Pan mówi, że do Sejmu każdy powinien iść osobno, pięknie się różnić, ale do Senatu idziecie razem. Jaki to ma sens? – zauważył Paweł Lisicki.
– Nie idziemy razem, nie idziemy razem – przekonywał w odpowiedzi Zgorzelski. Poseł podkreślił, że w wyborach do do Sejmu i Senatu obowiązuje różna ordynacja, co powoduje, że opozycja powinna obrać różną strategię przy starcie do obu izb parlamentu.
– Nie razem, czyli jak? – dopytywał Lisicki. – Jeżeli pan mówi, że będzie jeden kandydat opozycji w wyborach do Senatu, to de facto oznacza, że idą państwo razem – zauważył szef "Do Rzeczy".
W odpowiedzi Zgorzelski jednak przekonywał, że porozumienie ws. wyborów do Senatu nie oznacza, że opozycja chce iść do nich razem. – To de facto oznacza, że pozostali szanują kandydata wystawionego przez partię X i nie konkurują z nim – stwierdził.
Czytaj też:
Były szef Klubu Jagiellońskiego startuje do Senatu. Z poparciem PiSCzytaj też:
Jest wykaz lotów marszałka Senatu. Na Twitterze zawrzało