Córka europosła PO Jarosława Wałęsy nie ma części serca, dlatego musiała przejść poważną operację. – Lekarze wyprostują mojej córeczce jej własne tkanki na sercu. Operację trzeba wykonać w miarę szybko, bo im dłużej się czeka, tym większe obciążenie dla organizmu – tłumaczy polityk w rozmowie z „SE” jeszcze przed operacją.
W marcu córka Wałęsy przeszła zabieg i wraca do zdrowia. Polityk o trudnych przeżyciach opowiedział w rozmowie z serwisem o2.pl. – Nigdy się tak nie bałem. Miałem natłok myśli, chaos emocjonalny. Człowiek próbuje to racjonalizować. Trzymając jednak takie małe ciałko na rękach i słysząc, że to operacja na otwartym sercu, jest przerażony – mówił Wałęsa.
Polityk przyznał także, że po operacji musiał czekać wiele dni, aby móc przytulić córeczkę. – Musiał minąć tydzień, dwa… Starałem się wszystko robić przy niej tak, by nie zagrozić jej własnym oddechem. Ale była taka niesamowita, że bardzo szybko dochodziła do siebie – tłumaczył.
Jak dodaje Wałęsa, jego córka „teraz to jest taki diabeł, że na wszystko się wspina”. – Ma niesamowitą energię – podkreśla polityk.
Czytaj też:
Kaczyński skorzysta z usług NFZ. Wiadomo ile musiał czekać na operację