"Fakt" ujawnia "taśmy Korwina". Nielegalne finansowanie kampanii Konfederacji?

"Fakt" ujawnia "taśmy Korwina". Nielegalne finansowanie kampanii Konfederacji?

Dodano: 
Janusz Korwin-Mikke
Janusz Korwin-Mikke Źródło:PAP
"Fakt" ujawnił "taśmy Korwina", czyli nagranie z narady liderów Konfederacji. Z przedstawionego przez dziennik stenogramu wynika, że politycy dyskutowali m.in. o podziale pieniędzy z subwencji budżetowej dla partii KORWIN. "Eksperci nie mają wątpliwości: takie finansowe manewry są nielegalne. Gdyby do takich transferów doszło, politykom groziłyby surowe kary" – przypomina "Fakt". Z kolei Konfederacja odpiera zarzuty i wskazuje, że "wbrew insynuacjom dziennikarzy Faktu nie ma w nich mowy o nielegalnym transferowaniu środków finansowych".

"Fakt" informuje, że spotkanie pod roboczą nazwą "Rada liderów” odbyło się 17 czerwca 2019 r. w siedzibie partii KORWiN przy ul. Pięknej w Warszawie. Oprócz Korwin-Mikkego mieli brać w nim udział m.in. poseł Marek Jakubiak, działacze Ruchu Narodowego Robert Winnicki, Krzysztof Bosak i Michał Wawer, działaczka pro-life Kaja Godek oraz działacze ugrupowania Skuteczni – Maciej Maciejowski i Paweł Dulski. Nagranie obejmuje około 1,5 godziny rozmów. Dziennik potwierdził już, że takie spotkanie miało miejsce. – Doskonale pamiętam ten dzień i oburzające rozmowy o finansach – powiedział jeden z rozmówców, który pragnie zachować anonimowość.

Ze stenogramu wynika, że Janusz Korwin-Mikke negocjował z uczestnikami spotkania, ile partia KORWiN przeznaczy z subwencji na kampanię Konfederacji. Ostatecznie stanęło na kwocie 2,5 mln zł. Jednak taki transfer pieniędzy to złamanie prawa wyborczego oraz ustawy o partiach politycznych, za co grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności oraz od 1000 zł do 100 tys. zł grzywny. – Partia może finansować działalność wyłącznie z utworzonego przez siebie komitetu wyborczego. Zgodnie z ustawą o partiach politycznych, środki z subwencji mogą być przeznaczone wyłącznie na cele statutowe partii, a takim nie jest finansowanie innej partii ani innego podmiotu – mówi "Faktowi" Krzysztof Lorentz, dyrektor zespołu kontroli finansowania partii politycznych w Państwowej Komisji Wyborczej.

Fragmenty stenogramu, które opublikował "Fakt":

Janusz Korwin-Mikke: Dobrze, przejdźmy w takim razie do omówienia finansów w obydwu wariantach, tak? Zaczynamy od wariantu, od którego wariantu dostajemy rejestrację, czy nie dostajemy...

Paweł Dulski: No powiedzmy dostajecie i ile dajecie na kampanię?

Janusz Korwin-Mikke: No mówimy, nie wiem ile w tym wypadku dokładnie to nie wiem, ale około 2 milionów.

(...)

Robert Winnicki: Ile, tak,ile zostanie włożone przez partię KORWiN do wspólnego kotła Konfederacji na kampanię centralną?

Janusz Korwin-Mikke: 2,5 miliona

Paweł Dulski: Przestrzegam przed używaniem takiej retoryki. Mówmy to jakoś tak...

Maciej Maciejowski: Procesowo bezpiecznie

Korwin-Mikke próbował przekonywać dziennikarkę "Faktu", że nie wie, o jakie spotkanie chodzi. "Ten ultraprawicowiec gardzi – jak twierdzi – biurokratami i rozdawnictwem publicznych pieniędzy, jednak chętnie sięgnąłby po państwową kasę, by – jak się okazuje – po cichu i nielegalnie ją przetransferować. Robi to z kolegami, którzy tak jak on chcą uchodzić za bezkompromisowych patriotów i kapitalistów. Dotarliśmy do nagrania, z którego wynika, że liderzy Konfederacji zastanawiają się, ile można wyciągnąć na kampanię wyborczą z operacji, która zgodna z prawem nie jest" – podsumowuje dziennik.

Konfederacja odpowiada

Na artykuł odpowiedziała już Konfederacja, która wskazuje, że "wbrew insynuacjom dziennikarzy Faktu nie ma w nich mowy o nielegalnym transferowaniu środków finansowych". "Opublikowane zapisy nielegalnie nagranych rozmów liderów Konfederacji po raz kolejny ośmieszają autorów akcji propagandowej wymierzonej w nasz komitet (...) Jak wynika z nagrań rozmowa dotyczyła finansowania kampanii w przypadku formuły startu polegającej na wykorzystaniu komitetu wyborczego partii KORWiN, a co za tym idzie, z wykorzystaniem przysługujących tej partii pieniędzy pochodzących z subwencji" – podkreślono.

Konfederacja zaznaczyła też, że jej liderzy rozważali "różne, dostępne w ordynacji wyborczej i zgodne z prawem formuły wspólnego startu". "Proces rejestracji zakończył się sukcesem i rozważania na temat alternatywnych wariantów wyborczych zostały zarzucone. Konfederacja Wolność i Niepodległość jest finansowana wyłącznie z darowizn działaczy i sympatyków. W żaden sposób nie korzystamy z subwencji ani środków jakiejkolwiek innej partii politycznej. W związku z ujawnieniem 'taśm', które kompromitują wyłącznie tych, którzy nagrywali oraz dziennikarzy fałszywie insynuujących nieprawidłowości, nasi pełnomocnicy złożą stosowne zawiadomienia do organów ścigania" – napisano w komunikacie.

Źródło: fakt.pl, konfederacja.net
Czytaj także