Przypomnijmy, że list zatytułowany "Wspólnie do Senatu". pod którym podpisali się m.in. myli prezydenci Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowksi kierowany jest do "przedstawicieli demokratycznej opozycji kandydujących do Senatu spoza wspólnej listy trzech opozycyjnych ugrupowań". Jego autorzy przekonują, że "trzynastego października nie czekają nas normalne wybory, lecz takie, które zadecydują, czy Polska będzie demokratycznym państwem prawa, czy też będzie nadal staczała się w kierunku autorytarnej dyktatury". W ich ocenie, "demokratyczna większość w Senacie może okazać się kluczowa".
"Znamy i rozumiemy motywy, którymi się kierujecie. Szanujemy Wasze prawo do przedstawienia wyborcom Waszych poglądów, pomysłów i osobistej gotowości ich realizacji w organach przedstawicielskich. I jednocześnie bardzo Was prosimy, byście w tych wyborach z tego prawa nie skorzystali" – czytamy. Byli prezydenci i inni sygnatariusze listu apelują, aby "całą swą energię, zaangażowanie i autorytet oddali w służbę wyższego celu, jakim jest zwycięstwo opozycji".
List ten w ostrych słowach skomentował marszałek Senatu Stanisław Karczewski. We wpisie zamieszczonym na Twitterze polityk ten napisał: "List b. prezydentów Wałęsy, Komorowskiego i Kwaśniewskiego ws. rezygnacji ze startu w wyborach do Senatu to nic innego jak autorytarny nacisk na kandydatów, którzy mają prawo w nich startować".
"30 lat temu to prawo wywalczyli Polacy ale jak widać niektórzy nadal tęsknią za komuną" – dodał Karczewski.
twitter