Słabe spoty PO efektem wewnętrznej walki? "Jurek czuł się jak w głupiej komedii"

Słabe spoty PO efektem wewnętrznej walki? "Jurek czuł się jak w głupiej komedii"

Dodano: 
Grzegorz Schetyna
Grzegorz Schetyna Źródło:PAP / Darek Delmanowicz
Słabe spoty wyborcze Platformy Obywatelskiej to wynik wewnętrznych przepychanek przy wyborze ich producenta – informuje "Wprost", który opisuje kulisy och powstawania.

Okazuje się, że Platforma Obywatelska już od wyborów do Parlamentu Europejskiego szukała producenta spotów. Co ciekawe, w bliskim kontakcie z PO był Jerzy Orłowski, reżyser i producent filmowy, który był autorem słynnej reklamówki wyborczej z pustą lodówką z 2005 roku oraz spotu "Mordo ty moja" z 2007 roku. W czasie kampanii do PE pracę zaproponował mu Marcin Kierwiński.

– Z Platformą Jurek pracował od 2011 roku. Przed wyborami do PE zadzwonił do niego Kierwiński i zaproponował spotkanie ze Schetyną. A na nim Jurek był już dogadany co do spotu i miał przygotować jego koncepcję kampanii. Pracował nad tym trzy dni i trzy noce i w końcu powstała koncepcja „Nasze dzieci chcą zostać w UE” – relacjonuje rozmówca "Wprostu". Grzegorz Schetyna i Marcin Kierwiński mieli być zachwyceni koncepcją. Co dalej? – Orłowski czekał, żeby politycy odezwali się do niego w sprawie umowy i się nie doczekał – dodaje rozmówca tygodnika.

Jednak koncepcję Orłowskiego zauważył Krzysztof Brejza, szef sztabu PO. – Brejza jest zachwycony. Sięga za telefon i dzwoni do Orłowskiego, żeby przygotował spot. Jurek czuł się jak w głupiej komedii. I mówi: „Tylko tym razem, najpierw podpisuje z wami umowę, potem przygotowuję koncepcję kampanii” – opisuje informator "Wprostu". Brejza miał obiecać, że umowa zostanie podpisana w przyszłym tygodniu. Skończyło się jednak tak, jak po rozmowie ze Schetyną i Kierwińskim. – Jurek czekał w dniu, w którym byli umówieni z Brejzą na telefon do północy, a zaraz potem podpisał umowę na spoty z PSL-em – puentuje rozmówca tygodnika.

Źródło: Wprost
Czytaj także