Bugaj: Nie zamierzam zapominać, jak Wałęsa w Drawsku straszył dekretami

Bugaj: Nie zamierzam zapominać, jak Wałęsa w Drawsku straszył dekretami

Dodano: 
Prof. Ryszard Bugaj
Prof. Ryszard Bugaj Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Ja się bardzo martwię o kondycję polskiej demokracji. Od początku nie było z nią dobrze. Ja nie zamierzam zapominać o tym, co działo się w latach 90. Lech Wałęsa dziś ma być symbolem walki o demokrację, a gdy był prezydentem, to miał miejsce słynny obiad w Drawsku z generałami, gdzie Wałęsa wymachiwał postulatami dekretów, dzięki którym będzie puszczał przeciwników w skarpetkach – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Ryszard Bugaj, ekonomista PAN.

W sobotę pożegnamy Kornela Morawieckiego – twórcę i lidera Solidarności Walczącej, marszałka seniora, ojca premiera Mateusza Morawieckiego. Jak ocenia Pan tę postać?

Prof. Ryszard Bugaj: Oczywiście Kornela znałem, choć nie powiem, byśmy byli blisko. Z różnych powodów – głównie geograficznych. To dla mnie przypadek człowieka bardzo szlachetnego, i troszkę naiwnego. To się manifestowało, gdy opozycja rosła w siłę, ale rosła w siłę właśnie stając się partnerem drugiej strony. Kornel Morawiecki prezentował postawę niezłomną. To się manifestowało też teraz, gdy w Sejmie mówił, że władza należy do narodu cytował 4 artykuł konstytucji. Jednak kontekst wymagał pewnego doprecyzowania, żeby nie rozumieć tych słów jako wskazanie, że jakaś partia sprawując władzę, będąc wybrana przez pewną część narodu jest reprezentantem wszystkich. Ogólnie rzecz biorąc myślę, że Kornel Morawiecki odegrał pozytywną rolę kontestatora. Bo na przykład ja reprezentowałem tę część opozycji, która była za kompromisem. I myślę, że głos Kornela temperował zapędy tego kompromisu i go jakoś racjonalizował.

Po śmierci Kornela Morawieckiego pojawiły się profile internetowe atakujące zmarłego polityka. Wcześniej mieliśmy skandaliczne zachowania pani Jachiry. Z kolei w Kielcach ktoś powiesił podobizny polityka PO. Skąd bierze się ta wzajemna nienawiść? Co stało się z narodem, z którego wyrosła "Solidarność"?

Ja się bardzo martwię o kondycję polskiej demokracji. Od początku nie było z nią dobrze. Ja nie zamierzam zapominać o tym, co działo się w latach 90. Lech Wałęsa dziś ma być symbolem walki o demokrację, a gdy był prezydentem miał miejsce słynny obiad w Drawsku z generałami, gdzie Wałęsa wymachiwał postulatami dekretów, dzięki którym będzie puszczał przeciwników w skarpetkach. Dziś oczywiście jest pewnym zagrożeniem brutalizacja życia publicznego. W demokracji powinno się mieć nie wrogów, ale konkurentów, a w Polsce mamy do czynienia z traktowaniem się jednych i drugich jako wrogów. Ale jest większe zagrożenie.

Jakie?

Zdecydowanie bardziej martwi mnie zastąpienie debaty programowej przez licytację obietnic. Politycy powtarzają jak mantrę potrzebę wsłuchiwania się w potrzeby Polaków.

To chyba dobrze?

Niekoniecznie, bo cechą demokracji przedstawicielskiej z jednej strony zabieganie o wyborców, ale z drugiej podnoszenie świadomości programowej obywateli. Ludzie, w których potrzeby politycy się wsłuchują nie mają obowiązku śledzenia różnych problemów, sposobów ich rozwiązania. A to jest właśnie obowiązkiem klasy politycznej. Jest też trzeci czynnik, że politycy zachowują się jak piłkarze.

To znaczy?

Jak piłkarz się pokaże, zagra dobre mecze, często zmienia barwy klubowe. W przypadku polityków też to się zdarza. I w kolejnym „sezonie”, czyli kadencji, nie ważne jest, jakie miał poglądy wcześniej, bo gra już w innych barwach. Nie twierdzę, że polityk nie może zmieniać poglądów. To jednak powinien być proces, w Polsce dzieje się to zbyt szybko.

Kłótnie, politycy zmieniający poglądy jak rękawiczki, brak programów. Jakie jest wyjście z tej sytuacji?

Być może jakieś wyjście by się znalazło, osobiście jestem jednak pesymistą. Obawiam się, że zbliżamy się trochę (trochę, nie ma tu stuprocentowej analogii) do sytuacji Włoch. Tam też przez lata był duopol chadecko-socjaldemokratyczny. I w końcu to pękło. Ale nie przyszła naprawa, ale Berlusconi. Do dziś scena polityczna we Włoszech jest rozchwiana i nieuporządkowana. Boję się, że Polska idzie w tym samym kierunku. Żeby było jasne – nie życzę sobie zwycięstwa PiS-u w tych wyborach. Ale w mało prawdopodobnym scenariuszu zwycięstwa opozycji niestety też nie upatruję optymistycznych rozwiązań. Impas będzie trwał.

Czytaj też:
Skandaliczny wpis Wałęsy o Kornelu Morawieckim. "To tak, jakby Judasz..."
Czytaj też:
Melak o Kornelu Morawieckim: Był godzien najwyższych zaszczytów

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także