"Jaka jest prawda?". Agnieszka Woźniak-Starak przerywa milczenie i opisuje noc wypadku

"Jaka jest prawda?". Agnieszka Woźniak-Starak przerywa milczenie i opisuje noc wypadku

Dodano: 
Piotr Woźniak-Starak z żoną Agnieszką
Piotr Woźniak-Starak z żoną Agnieszką Źródło: PAP / Marcin Kmieciński
Ponad miesiąc po tragicznym wypadku na jeziorze Kisajno, Agnieszka Woźniak-Starak opowiada o nocy kiedy zginął jej mąż.

Przypomnijmy, że w sierpniu producent filmowy Piotr Woźniak-Starak wypadł z łodzi i utopił się w jeziorze Kisajno na Mazurach. Został pochowany na specjalnie przygotowanym miejscu w majątku rodzinnym w Fuledzie. Miał 39 lat. Sprawę śmierci producenta filmowego opisywały media w całym kraju. Na celowników gazet i serwisów informacyjnym znalazła się także jego żona, dziennikarka, Agnieszka Woźniak-Starak.

Przedwczoraj „Super Express” podał, że Woźniak-Starak została wezwana do prokuratury na przesłuchanie, by opowiedzieć o ostatnich godzinach, które spędziła z mężem. CZYTAJ WIĘCEJ

"Tak, był szalony i zapłacił za to najwyższą cenę"

Doniesienia "SE" dziennikarka zdementowała w mediach społecznościowych, opowiadając jednocześnie o nocy kiedy zginął jej mąż.

„Ironią losu moje życie zamieniło się ostatnio w film, w którym nikt z Was nie chciałby grać. Celowo używam słowa »grać«, bo tragedia moja i mojej rodziny stała się sprawą publiczną, w której wszyscy musimy się teraz odnaleźć i żyć dalej. To nie jest normalna sytuacja, przeżywanie żałoby na oczach tylu ludzi. I na pewno nie pomaga. Ale to, co zawsze można zrobić dla kogoś w obliczu takich chwil, to dać mu trochę spokoju i wsparcia, które na szczęście mam od swoich bliskich. I od Was też, za co bardzo dziękuję” – pisze Woźniak-Starak.

instagram

„Wiem dobrze, jak działają media. Razem z Piotrkiem byliśmy częścia tego świata, więc nie kłócę się z tym, że nadal jesteśmy w nim obecni. Nie godzę się jedynie na pisanie nieprawdy. Wydaje mi się, że mam do tego prawo, bo to przecież jest moje życie. Ja jestem i czuję. Od kilku dni czytam wszędzie, że byłam wezwana na przesłuchanie do prokuratury, że ze łzami w oczach opowiadałam o tym, że dowiedziałam się o wypadku gdy wracałam z rodzicami do Warszawy, miałam tam ponoć ważne spotkanie. Nic z tego nie jest prawdą, ale po co pisać prawdę, jeśli można dać pole kolejnym insynuacjom, a co za tym idzie kolejny artykułom. Nieważne, że ktoś cierpi” – podkreśla dziennikarka, która w dalszej części wpisu relacjonuje jak wyglądał ostatni dzień życia jej męża.

„Jaka jest prawda? 17 sierpnia wieczorem byliśmy z moimi rodzicami na kolacji. W nocy 18 sierpnia zginął mój Mąż. 18 sierpnia to dzień urodzin mojego taty, mieliśmy spędzić go wszyscy razem. Nie zdążyliśmy. Piotrek miał na Mazurach mnóstwo znajomych, uwielbiał pływać motorówką w nocy. Ja nie, dlatego zostałam w domu i poszłam spać. Tak, był szalony i zapłacił za to najwyższą cenę. O 5 rano obudził mnie telefon, że Piotrek zaginął” – czytamy.

„Nigdy nie byłam wezwana do prokuratury na przesłuchanie. Składałam zeznania na miejscu na Fuledzie, gdzie byłam odkąd przyjechaliśmy tam razem z Piotrkiem z Sopotu. I zostałam do samego końca szukając Go ze wszystkimi, którzy przyjechali nas wesprzeć w najgorszych dniach naszego życia. Tyle. Na koniec mam prośbę do mediów, żeby z szacunku do naszej rodziny dały nam odetchnąć od wszelkich nieprawdziwych informacji. Film się już dawno skończył, światła na sali zgasły. Pora iść do domu” – kończy wpis Woźniak-Starak.

Czytaj też:
Śmierć Piotra Woźniaka-Staraka. Rozwiązano kolejną zagadkę
Czytaj też:
Tajemnica ostatniego wieczoru Staraka. Przesłuchanie w prokuraturze

Źródło: Instagram/Agnieszka Woźniak-Starak
Czytaj także