Była współpracownica Brejzów przerywa milczenie. "Stąd mój strach"

Była współpracownica Brejzów przerywa milczenie. "Stąd mój strach"

Dodano: 
Krzysztof Brejza (PO)
Krzysztof Brejza (PO) Źródło: PAP/Paweł Supernak
Celem było zbudowanie wizerunku Krzysztofa Brejzy i oczywiście Ryszarda Brejzy. Krzysztof Brejza miał ambicje zostać ministrem sprawiedliwości i żeby to zrobić, musiał pokonać konkurencję, wybić się wewnątrz partii oraz musiał się pozbyć konkurencji na zewnątrz - o tzw. wydziale nienawiści w ratuszu w Inowrocławiu opowiada w rozmowie z portalem Tvp.Info była współpracownica Brejzów.

Kobieta, która udzieliła wywiadu portalowi TVP.Info była bliską współpacowniczką Krzysztofa i Ryszarda Brejzów. Jak podaje serwis, "dbała o ich wizerunek, zapewniała kolejne zwycięstwa polityczne", miała też być świadkiem tego, funkcjonował słynny Wydział Kultury, Promocji i Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta Inowrocławia.

Dlaczego teraz zdecydowała się przerwać milczenie? Rozmówczyni Samiela Pereiry przyznała, że od tygodni obserwuje "festiwal kłamstw" Krzysztofa Brejzy. – Poziom manipulacji, jakich się dopuszcza, jest wprost niewyobrażalny. Kreuje siebie na ofiarę. A co z jego ofiarami? Co z tymi, których ci ludzie niszczyli? Wreszcie – co z inowrocławianami, których ci ludzie okradali, finansując swoje cele polityczne? Ryszard Brejza poświęcił Inowrocław dla kariery syna, który traktując miasto jak własny folwark uwikłał siebie i miasto w działania przestępcze. Dość! Inowrocław to piękne miasto. Mieszkają tutaj wspaniali, pracowici ludzie, którzy nie zasługują na to, aby ich okradać. Nikt nie ma prawa okradać inowrocławian – nawet jeśli jest posłem lub prezydentem – podkreśliła.

Mówiąc o tzw. wydziale propagandy kobieta wskazała, że został on stworzony dla Krzysztofa Brejzy i był przez niego nadzorowany. – Prezydent Ryszard Brejza oddał synowi część inowrocławskiego urzędu, żeby on mógł robić sobie kampanię i osiągać długoterminowe cele. W ramach tego było też niszczenie ludzi, takie bardzo zdecydowane i pełne nienawiści – powiedziała. Zdaniem kobiety, jego „człowiekiem od brudnej roboty” był pan Wojciech Sz.. Mężczyzna ten miał często używać słow, że należy "wyrwać chwasta". – Stąd też mój strach i dlatego rozmawiamy anonimowo, bo nie ukrywam, że nie chciałabym któregoś pięknego dnia np. zostać potrącona na przejściu dla pieszych – wyjaśniła. Zdaniem kobiety, zagrożenie tego rodzaju jest realne.

Kiedy powstał wydział "specjalny". Rozmówczyni TVP.Info ma wątpliwości, że on kiedykolwiek był normalny. – Pierwsze „lewe” faktury zostały wystawione już kilka tygodni po zatrudnieniu pani Agnieszki Ch. w urzędzie miasta. Mówienie, że on działał kiedykolwiek normalnie, jest nadużyciem – dodała.

WIĘCEJ NA TVP INFO

Czytaj też:
Poseł PO i jego matka pozywają dziennikarza TVP Info

Źródło: TVP Info
Czytaj także