Rulewski o zabójstwie bł. ks. Jerzego: Najstraszliwsza zbrodnia w Europie po 1956 roku

Rulewski o zabójstwie bł. ks. Jerzego: Najstraszliwsza zbrodnia w Europie po 1956 roku

Dodano: 
Jan Rulewski
Jan Rulewski Źródło: PAP / Tytus Żmijewski
Rozkazy wydawała góra. Do tego akcje propagandowe, pełne nienawiści teksty wobec księdza Jerzego, słynna prowokacja w mieszkaniu, była swego rodzaju „pilotowaniem”, programowaniem przyszłych zabójców. Komunistyczna propaganda spełniła rolę pilota, wydającego komendy zabójcom księdza Jerzego Popiełuszki – mówi portalowi DoRzeczy.pl Jan Rulewski, działacz antykomunistycznej opozycji z lat 80.

Mija 35. Lat od zamordowania bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Jakie było znaczenie tej tragedii?

Jan Rulewski: W historii Europy była to chyba największa zbrodnia po roku 1956. Zbrodnia, która była wielkim szokiem. Społeczeństwu pokazała, że władze, które mówiły o pokojowych zamiarach, nie mówią prawdy. Szczególnie, że nie był to pierwszy zamach na księdza Jerzego. Wcześniej były próby porwania kapłana, ale też prowokacja, w której w mieszkaniu księdza rzekomo odkryto broń, bibułę. W nagonce na ks. Jerzego Popiełuszkę dużą rolę odegrał rzecznik komunistycznego rządu, Jerzy Urban.

Mówi Pan o największej zbrodni. Ale przecież były inne zabójstwa polityczne, był grudzień 1970 roku, była masakra górników w kopalni Wujek?

Tak. Ale za każdym razem władze komunistyczne wypierały się tego – ich propaganda przedstawiała te niewątpliwe zbrodnie jako „wypadki”, „prowokacje”. W przypadku księdza Jerzego nie można było tak zrobić. Po pierwsze – mieliśmy wspomniane próby porwania kapłana. Prowokacje i nagonkę przeciwko niemu. Po drugie – sam mord został dokonany po uprzednim porwaniu i torturowaniu księdza. Obrażenia były straszne. A do tego wszystkiego do zbrodni przyznali się ludzie związani z komunistyczną władzą. Komuniści nie mogli się tego wyprzeć. Ten mord zrosił krwią ofiarę Solidarności. Śmierć kapłana dała fundament pod zmianę systemu w Polsce.

W jakim sensie?

Pamiętajmy, że do zbrodni doszło w bardzo specyficznym momencie. W październiku 1984 roku. W tym czasie ludzie Solidarności wychodzili z więzień. Bynajmniej nie dlatego, że władze ich pokochały. Ale dlatego, że komuniści czuli się zwycięzcami. Byli przekonani, że Solidarność się już nigdy nie podniesie. I po śmierci księdza Jerzego, czuwania modlitewne, te tłumy ludzkie na pogrzebie pokazały, że wciąż są nas miliony. Kiszczak i Jaruzelski zrozumieli, że tak naprawdę nie są w stanie zapanować nad sytuacją.

Czy jednak nie jest tak, że w przypadku tego mordu odpowiadają jedynie narzędzia, bo rzeczywiści mocodawcy zabójstwa pozostają bezkarni?

Faktycznie w tej sprawie ukarani zostali wyłącznie sprawcy fizycznej zbrodni. Tymczasem rozkazy wydawała góra. Do tego akcje propagandowe, pełne nienawiści teksty wobec księdza Jerzego, słynna prowokacja w mieszkaniu, była swego rodzaju „pilotowaniem”, programowaniem przyszłych zabójców. Komunistyczna propaganda spełniła rolę pilota, wydającego komendy zabójcom księdza Jerzego Popiełuszki.

Czytaj też:
"Wyrwano nam serce, lecz nie oddamy duszy". 35. rocznica męczeńskiej śmierci ks. Popiełuszki

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także