Dramatyczna akcja ratunkowa tygrysów powiodła się. Wszystkie zwierzęta żyją, choć są w ciężkim stanie

Dramatyczna akcja ratunkowa tygrysów powiodła się. Wszystkie zwierzęta żyją, choć są w ciężkim stanie

Dodano: 
Tygrysy utknęły na granicy z Białorusią. Były w fatalnym stanie
Tygrysy utknęły na granicy z Białorusią. Były w fatalnym stanie Źródło: PAP / Wojtek Jargiło
Dziewięć z dziesięciu tygrysów, które utknęły w transporcie na granicy polsko-białoruskiej, żyje – informuje polsatnews.pl. Zwierzęta były przewożone do Rosji z Włoch w fatalnych warunkach, są zagłodzone i odwodnione. Dziś po północy ciężarówka z dzikimi kotami dotarła do poznańskiego zoo, gdzie znajdą one tymczasowe schronienie i pomoc. W akcji ratunkowej, której celem było wydostanie klatek z tygrysami z ciężarówki, brała udział ekipa antyterrorystów.

Dziś rano zapadła decyzja o wysłaniu do poznańskiego zoo ekipy strzelców wyborowych z bronią długą, którzy mieli zabezpieczać akcję ratowania tygrysów – podał w rozmowie z polsatnews.pl mł. insp. Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy KWP w Poznaniu. Jak podano, wszystkie zwierzęta zostały wydobyte z ciężarówki i żyją, choć są w fatalnym stanie.

Jak podaje Polsat News, przed godziną 11. z ciężarówki udało się wydostać najbardziej agresywnego tygrysa. Pracownicy zoo podali mu środek usypiający. Wciąż trwa akcja ratunkowa, a trzy tygrysy zostały przeniesione na specjalny wybieg. Teraz znajdują się pod opieką weterynarzy.

Ciężarówka z dziewięcioma tygrysami, które utknęły na granicy polsko-białoruskiej w Koroszczynie (woj. lubelskie), dotarła do poznańskiego ogrodu zoologicznego dzisiaj w nocy. Zwierzęta mają tam spędzić kilka dni, potem trafią do azylu w Hiszpanii. Dwa koty trafiły do zoo w Człuchowie.

"Sytuacja wyjątkowa"

– Mamy problem. W nocy, a właściwie obiecano mi, że pojawi się tutaj policjant, z bronią długą, ze sztucerem, który jest niezbędny, jako jedyne zabezpieczenie zdrowia i życia ludzkiego. Istnieje niebezpieczeństwo wyswobodzenia się niebezpiecznego zwierzęcia z klatki i brak reakcji na środki przysypiające – mówiła dziś dyrektor poznańskiego zoo Ewa Zgrabczyńska.

Mł. asp. Borowiak odniósł się do jej relacji. – Nie wiem z kim pani dyrektor rozmawiała - próbowałem się do niej dodzwonić i mi się nie udało. Nie mogliśmy wysłać na miejsce policjantów ze służby patrolowej, którzy co prawda dysponują taką bronią, ale jest to sytuacja wyjątkowa. Dlatego w drodze na miejsce jest zespół strzelców wyborowych – wskazał. Ekipa strzelców przyjechała do zoo w Poznaniu o godzinie 10.30.

Rzecznik przekonywał też, że decyzja ta została podjęta dzisiaj nad ranem.

Dzikie koty w dramatycznym stanie

Zoo podało w nocy ze środy na czwartek, że przywiezione zwierzęta są "chude, odwodnione, z zapadniętymi oczami" a futra mają "obklejone odchodami". Według ekspertów tygrysy są w ogromnym stresie, mają odparzenia od moczu, są osowiałe i "bez woli i chęci do życia". Dwa tygrysy dowiezione do Poznania natychmiast załadowano do osobnej ciężarówki, która zabrała je do zoo w w Człuchowie (woj. pomorskie).

Jedno zwierzę nie przeżyło

Transport dziesięciu tygrysów dotarł na przejście graniczne w Koroszczynie w sobotę 26 października. Główny Inspektorat Sanitarny poinformował, że transport ze zwierzętami został wysłany z Włoch 22 października, a trafić miał docelowo do Dagestanu w Rosji.

Polskie służby graniczne przepuściły ciężarówkę z tygrysami. Mężczyźni przewożący zwierzęta przedstawili bowiem dokumenty wymagane w Unii Europejskiej. Problem przewoźników pojawił się na granicy białoruskiej, gdzie funkcjonariusze odmówili przepuszczenia ciężarówki. Brakowało dokumentów wymaganych w tym kraju, czyli certyfikatów weterynaryjnych wystawionych przez włoskie służby weterynaryjne. Kierowcy sami nie posiadali aktualnych wiz.

Transport został cofnięty do Polskim a ciężarówka utknęła na granicy. Jedno ze zwierząt nie przeżyło transportu i padło.

Czytaj też:
Łukaszenko do polskich władz: Jeśli dobrze się rozwijacie, nakarmcie własnych lekarzy

Źródło: Polsat News / polsatnews.pl
Czytaj także