Dziennik przekonuje, że ZUS zostanie zasilony potężnym zastrzykiem gotówki. Sprawa dotyczy przesunięcia likwidacji OFE o pół roku.
Zgodnie z zasadą "suwaka bezpieczeństwa" OFE przekazują środki do ZUS. Te kwoty ciągle rosną. Chodzi o pieniądze osób, którym zostało najwyżej dziesięć lat do osiągnięcia wieku emerytalnego. Liczby robią wrażenie. O ile w 2016 r. te kwoty wynosiły 3,5 mld zł, to zaledwie rok później sięgały już 6,1 mld zł. W ubiegłym roku wynosiła 8 mld zł, a w obecnym sięgnie ok. 10 mld zł.
"Wstrzymanie reformy o pół roku oznacza, że z OFE wyparuje 6 mld zł, które trafi do publicznej kasy" – mówi informator "Rzeczpospolitej". Te kwoty będą nawet większe niż te, które można było zyskać na głośnej sprawie likwidacji limitu 30-krotności.
"Rząd zyskuje w ten sposób dodatkowe pieniądze w przyszłym roku, a do zniesienia limitu 30-krotności może przecież wrócić w 2021 r., czyli już po wyborach prezydenckich" – ocenił mec. Marcin Wojewódka z Instytutu Emerytalnego w rozmowie z "RP".
Przy operacji przeniesienia 157 mld zł zebranych dotychczas w OFE na nowe indywidualne konta emerytalne ma zostać pobrana tzw. opłata przekształceniowa w wysokości 15 proc. przekazywanych środków. "Mogą to być nawet 24 mld zł, które wpłyną do ZUS w dwóch transzach. Dzięki temu rząd będzie mógł zmniejszyć dotację do Zakładu z budżetu państwa" – czytamy w "Rzeczpospolitej".
Tym projektem rząd zajmie się na środowym posiedzeniu.
Czytaj też:
Wyższe składki ZUS dla najlepiej zarabiających? Projekt trafi do koszaCzytaj też:
Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców: Premier zmieniając ZUS może przejść do historii