O podziale subwencji partyjnej między PiS, Solidarną Polskę i Porozumienie pisał już wcześniej portal polityka.pl. Z informacji tych wynikało, że koalicjanci partii Jarosława Kaczyńskiego chcą dla siebie po 2 mln zł. To niewiele, bo w związku z rekordową frekwencją PiS zgarniać będzie od teraz ponad 23 mln zł rocznie.
Jak jednak podaje Interia, taki podział byłby w tym momencie niezgodny z ustawą o partiach politycznych. Obecnie środki przypadają ugrupowaniu Jarosława Kaczyńskiego, bo PiS stanął do wyborów jako komitet, a nie koalicja trzech ugrupowań – wskazuje portal. Wobec tego warunkiem jest samodzielny start Solidarnej Polski i Porozumienia w następnych wyborach parlamentarnych.
Według Interii, propozycja podziału subwencji wyszła od władz PiS. Problemem dla koalicjantów partii Kaczyńskiego może się jednak okazać zebranie podpisów podczas rejestracji list. – To ciężka praca, ale do zrobienia. Dla Gowina jest trudniej, bo nie będzie tak łatwo mógł zbierać przez koła Radia Maryja. A Ziobro tak. Tam zbiera się bardzo szybko – twierdzi źródło Interii. – Zresztą, polskie prawo pozwala poprzeć kilka partii, więc można jednocześnie zbierać dla Solidarnej Polski, Porozumienia i PiS – dodaje.
Przypomnijmy, że umowa koalicyjna Zjednoczonej Prawicy wciąż jest niegotowa. Spór trwa głównie o personalia. Mowa o obsadzie stanowisk w ministerstwach i urzędach wojewódzkich. Nie wiadomo do tej pory, według jakiego klucza dobrani zostaną wiceministrowie.
Czytaj też:
"Działają wbrew jedności Zjednoczonej Prawicy". Mocne słowa rzecznika partii Gowina