Kamil Durczok przerywa milczenie. "Przede mną jeden z przełomowych momentów..."

Kamil Durczok przerywa milczenie. "Przede mną jeden z przełomowych momentów..."

Dodano: 
Kamil Durczok w sądzie
Kamil Durczok w sądzieŹródło:PAP / Grzegorz Michałowski
Kamil Durczok do tej pory nie komentował w mediach swojej sytuacji prawnej ani zarzutów, jakie zostały mu postawione. Teraz dziennikarz postanowił przerwać milczenie.

Kamil Durczok zamieścił w mediach społecznościowych wpis, w którym odnosi się do swoich problemów z prawem. Dziennikarz jest oskarżony m. in. o fałszowanie bankowych weksli, za co grozi mu 25 lat więzienia.

"Przede mną jeden z przełomowych momentów w moim życiu. W środę Sąd Okręgowy w Katowicach zdecyduje, czy pozostanę na wolności, czy też będę musiał bronić swojego dobrego imienia zza murów aresztu" – pisze Durczok na Facebooku. Jak przypomina, dotąd nie zabierał głosu w sprawie decyzji sądów ani wycieków z prokuratury.

"Powstrzymywałem się od komentarzy, choć wielu uznawało to za słabość i brak argumentów na swoją obronę. Zdziwienie było pewnie tym większe, że przez lata aktywności dziennikarskiej przyzwyczaiłem Was do szybkiej i zdecydowanej reakcji na to, co dzieje się wokół. Chciałbym napisać, co o tym wszystkim myślę i jaka jest prawda. Chciałbym, ale nie mogę. To, co wiem, z czym mogłem się zapoznać po zatrzymaniu przez CBŚP i przesłuchaniach w Prokuraturze, objęte jest tajemnicą śledztwa" – wyjaśnia dalej dziennikarz.

Durczok zapewnia jednak, że "sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana niż jej medialny przekaz". "Przede wszystkim pokazuje, jak bardzo zawieść może bank, instytucja, w której pokłada się zaufanie, jak zawodzą procedury oraz ludzie, którzy w nim pracują. Wierzę, że na całą prawdę przyjdzie w końcu czas. Podobnie jak na pociągnięcie do odpowiedzialności banku i pracujących w nim ludzi, którzy powinny wiedzieć, do czego doprowadziła ich chciwość, zachłanność i nieetyczne działania" – stwierdza były prezenter TVN. Jak dodaje, nie zamierza mataczyć, ani uciekać przed procesem. "Spokojnie czekałem na szansę złożenia wyjaśnień. Szkoda, że musiało je poprzedzić zatrzymanie na ulicy i doprowadzenie w kajdankach. Zaręczam, że stawiłbym się sam, bez zwłoki i na każde wezwanie" – przekonuje Durczok.

Dziennikarz opisał także decyzję sądu, wedle której nie trafił do aresztu, a przebywa obecnie na wolności. "Sąd, rozpatrując wniosek o tymczasowe aresztowanie, był w stanie spojrzeć na sprawę w sposób wnikliwy i rzetelny. I to nie dlatego, że stanął przed nim Kamil Durczok, tylko dlatego, że był wolny od nacisków i niezależny. Dlatego pojęcie wolnych sądów jest dla mnie tak ważne i ma tak ogromne znaczenie, choć wielu ludzi uważa je za nieistotne. (...) Prokuratura określiła to jako przyznanie mi »immunitetu celebryty«. Nie brak było głosów, że ów »immunitet celebryty«, to próba podważenia decyzji niezawisłego Sądu, który nie spełnił oczekiwań Prokuratury i nie wsadził mnie za kraty. Czy to uprawniona opinia? Wam pozostawiam odpowiedź na to pytanie" – podsumowuje swój wpis Kamil Durczok, zwracając się do swoich obserwatorów i znajomych.

Czytaj też:
Durczok nie idzie do aresztu. Prokuratura: Ma "immunitet celebryty"

Źródło: DoRzeczy.pl / Facebook
Czytaj także