Nie wiadomo, jak św. Grecia od Klimatu przybyła do Polski w ubiegłym tygodniu. Nie pochwaliła się. Prawdopodobnie przypłynęła promem – ale pamiętajmy, że ślad węglowy, który zostawiają statki, jest o niebo większy niż ten lotniczy. Nieładnie. Może zatem przyleciała samolotem? Ale jak to tak – przez Atlantyk jachtem, odbierając sobie dzieciństwo, a do bliskiej Polski raptem przez Bałtyk już nie? W każdym razie pojawiły się informacje, że św. Grecia przesiadła się do elektrycznej tesli blisko Bełchatowa, który był jej celem. Wcześniej, miejmy nadzieję, mknęła rowerem, bo przecież chyba nie wstrętnym spalinowym samochodem.
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.