Gen. Polko wyjawia, kto chciał Polakom sprzedać sprzęt wojskowy. Co na to Amerykanie?

Gen. Polko wyjawia, kto chciał Polakom sprzedać sprzęt wojskowy. Co na to Amerykanie?

Dodano: 
Gen. Roman Polko, b. dowódca GROM
Gen. Roman Polko, b. dowódca GROMŹródło:PAP / Adam Warżawa
– F-35 to samolot, który zastępuje sprzęt dotychczasowo używany. Ich niewątpliwą zaletą jest to, że są praktycznie niewykrywalne. F-35 możemy zaliczyć do maszyn niewidzialnych, których nie wychwycą systemy obrony powietrznej. Samolot, o którym rozmawiamy jest latającą platformą służącą do rozpoznania, wykrywania, analizy danych i przesyłania ich do naziemnych ośrodków wymiany informacji. Pamiętajmy, że F-35 jest nosicielem środków uderzeniowych – mówi portalowi DoRzeczy.pl gen. Roman Polko, były dowódca GROM.

Sandra Skibniewska: Ministerstwo Obrony Narodowej podpisało umowę na zakup 32 samolotów F-35. Kontrakt opiewający na kwotę 4,6 mld dolarów obejmuje również symulatory misji, zapasowe silniki, szkolenie pilotów i wsparcie eksploatacji. Jakie atuty posiadają myśliwce F-35?

Gen. Roman Polko: Zacznijmy od tego, że F-35 to samolot, który zastępuje sprzęt dotychczasowo używany. Ich niewątpliwą zaletą jest to, że są praktycznie niewykrywalne. F-35 możemy zaliczyć do maszyn niewidzialnych, których nie wychwycą systemy obrony powietrznej. Samolot, o którym rozmawiamy jest latającą platformą służącą do rozpoznania, wykrywania, analizy danych i przesyłania ich do naziemnych ośrodków wymiany informacji. Pamiętajmy, że F-35 jest nosicielem środków uderzeniowych

Co to znaczy?

To znaczy, że F-35 poza wspomnianymi zaletami jest w stanie likwidować cele przy pomocy zautomatyzowanego sprzętu. Warto dodać, że pilot F-35 nie jest pilotem z dawnych lat, którego obraz utarł się w popkulturze. Nowoczesny pilot musi umieć obsłużyć platformę, która jest niezwykle skomputeryzowana. To wymaga przeszkolenia i wielu godzin nauki.

Czy F-35 mają jakieś wady? Jeden z amerykańskich portali napisał np., że "F-35 nie strzelają prosto".

Nie bardzo rozumiem zarzut dotyczący tego, że F-35 mają rzekomo nie strzelać prosto. Nie zapominajmy o tym, że jesteśmy w początkowej fazie etapie, gdzie pracę nad specjalistycznymi samolotami trwają. Udoskonalenia trwają. Trudno mi wymienić wady F-35, które z automatu dyskredytują owe myśliwce. Konkurencja nie śpi, więc zapewne chętnie wymyśli jakieś niedoskonałości w F-35.

Część osób twierdzi, że to właśnie cena jest argumentem, który świadczy przeciw podpisanej umowie. Pytanie, czy na rynku można kupić inne samoloty, w korzystniejszej cenie, które będą posiadały wyposażenie i parametry zbieżne z F-35?

Cena za F-35 faktycznie nie jest niska. Zwłaszcza, że musimy jeszcze zapłacić za doposażenie sprzętu. Jeżeli chodzi o sprzęt, to nie ma konkurencji dla F-35. Mogliśmy jedynie zrobić to, co Turcja.

Czyli?

Turcja chciała nabyć sprzęt poprzez kupno systemów obrony od Rosjan i zostali wykluczeni z programu sojuszniczego. Pamiętajmy, że tylko zaufani sojusznicy USA mogą kupić od nich sprzęt. Cena nie jest najważniejsza dla Amerykanów. Dla nich liczy się zaufanie sojuszników, którzy nie sprzedadzą systemów do obsługi samolotów. Stany Zjednoczone robią oczywiście biznes, ale my też mamy z tego powodu profity, bo walczymy o nowoczesną armię.

Wspomniał pan, że Polska jest jednym z najbardziej zaufanych amerykańskich sojuszników, ale jednocześnie przyznał, że dla USA sprzedaż sprzętu Polakom to także biznes. Od dawna jednak, wbrew zapewnieniom amerykańskich władz, słychać głosy, że wspomniana przyjaźń między Polską a Stanami Zjednoczonymi to jednostronna relacja. Zgadza się pan z tą opinią?

Podczas misji w Kosowie i Iraku miałem możliwość współpracować z Amerykanami. Z nikim nie pracowało mi się tak dobrze, jak z nimi. Jeżeli patrzymy z pozycji handlowca, to być może nie widać tej przyjaźni. Jednak, gdy działamy to widzimy, że słowa o przyjaźni nie są puste. Współpracując z żołnierzami amerykańskich sił, czułem się jakby ich sprzęt należał do mnie. Amerykanie są od podstaw uczeni współdziałania i wiedzą, że pomagając Polakom, poprawiają swoje zdolności obronne. Dzięki temu, że są rozlokowani na terenie Polski, mogą zerkać co dzieje się za wschodnią granicą, na flance wschodniej, która powróciła do łask. W GROM miałem sprzęt amerykański, na którym działałem na co dzień. Trudno było przejść na inny system, bo wchodząc w pewne tryby przyzwyczajamy się do nich.

Swoiste uzależnienie?

Trochę tak. Kiedyś doszło do sytuacji, gdzie pewne elementy wyposażenia chciał nam sprzedać Izrael. Wówczas attache amerykański mocno wyraził swój sprzeciw, mówiąc, że jeśli wejdziemy w inny system, to skończą z nami zwykłe współdziałanie. Biznes mocno się przeplata, ale przyjaźń nadal trwa.

Czytaj też:
Morawiecki: W ten sposób wyznaczamy nowy horyzont rozwoju

Rozmawiała: Sandra Skibniewska
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także