Gasiuk-Pihowicz przegrała proces z byłym ministrem PiS. "Decyzja sądu miażdżąca"

Gasiuk-Pihowicz przegrała proces z byłym ministrem PiS. "Decyzja sądu miażdżąca"

Dodano: 
Kamila Gasiuk-Pihowicz
Kamila Gasiuk-Pihowicz Źródło:PAP / Jacek Turczyk
Decyzja sądu jest miażdżąca. Sąd jednoznacznie wykazał, że jej działanie nie znajduje żadnego usprawiedliwienia, nie zasługuje na aprobatę i ma charakter celowego działania, którego celem było naruszenie moich dóbr osobistych, czyli mojego dobrego imienia – mówi portalowi wPolityce.pl były minister Skarbu Państwa Dawid Jackiewicz. Polityk wygrał właśnie proces z Kamilą Gasiuk-Pihowicz.

Kamila Gasiuk-Pihowicz przegrała proces z Dawidem Jackiewiczem. Chodziło o słowa wypowiedziane z mównicy sejmowej przez ówczesną posłankę Nowoczesnej. Były minister Skarbu Państwa poinformował portal wPolityce.pl o wygranej w sądzie.

– Decyzja sądu jest miażdżąca. Sąd jednoznacznie wykazał, że jej działanie nie znajduje żadnego usprawiedliwienia, nie zasługuje na aprobatę i ma charakter celowego działania, którego celem było naruszenie moich dóbr osobistych, czyli mojego dobrego imienia – ocenia Jackiewicz.

Przypomnijmy, że chodzi o następujące słowa Gasiuk-Pihowicz z 2017 roku: – Ja bym chciała przypomnieć państwu kilka faktów. Dawid Jackiewicz - były minister skarbu w obecnym rządzie Beaty Szydło - w czasie poprzednich rządów PiS w 2006 roku brał udział w awanturze, która doprowadziła do śmierci bezdomnego człowieka. Polityk PiS wdał się z nim w szarpaninę, popchnął go, głowa tego bezdomnego człowieka roztrzaskała się o beton. A potem co zrobiła prokuratura Ziobry? Umorzyła sprawę partyjnego kolegi, mimo że po awanturze z nim zginął człowiek.

Jackiewicz wyjaśnia, jakie konsekwencje poniesie Gasiuk za swoją wypowiedź. – Będzie musiała ponieść konsekwencje finansowe w postaci wpłaty środków na rzecz ośrodka „Przylądek Nadziei” dla dzieci z chorobami onkologicznymi. Będzie musiała też umieścić przeprosiny na swoim profilu na Facebooku, gdzie będą musiały wisieć przez czternaście dni, na pierwszym miejscu, bez żadnego komentarza pani poseł – mówi były minister.

Wyrok jest nieprawomocny, co oznacza, że posłanka KO może się odwołać. – Jestem usatysfakcjonowany wyrokiem sądu. Przez ostatnie dwa lata domagałem się tego, by pani poseł nie posługiwała się półprawdami, fikcją, argumentami nie mającymi nic wspólnego z rzeczywistością. By po prostu nie uderzała w moje dobre imię. Jest to dla mnie niezwykle ważne. A to od wiarygodności zależy to, czy można sprawować funkcje publiczne. Jej celowe działanie miało za zadanie wciągnięcie mojego nazwiska w dyskusję nt. ustaw dot. Sądu Najwyższego i podanie mojej sprawy sądowej sprzed lat, jako argumentu na patologie funkcjonujące w sądownictwie – tłumaczy Jackiewicz.

Czytaj też:
Zaskakujące wyniki sondażu. "Czarny koń wyborów"

Źródło: wpolityce.pl
Czytaj także