"W kuluarach politycznych coraz częściej pojawiają się takie dywagacje: jeśli PiS straci Pałac Prezydencki – co oznaczać będzie początek końca hegemonii obozu Zjednoczonej Prawicy – trzeba będzie zdecydować się na przedterminowe wybory parlamentarne" – opisuje WP. Czekanie do najbliższych wyborów parlamentarnych, które odbędą się w 2023 roku, ma być nieopłacalne. Ale nie tylko dla partii Kaczyńskiego.
Borys Budka uważa, że wygrana PO w maju może oznaczać wcześniejsze wybory parlamentarne. – Jeśli tylko będzie możliwość zakończenia kadencji parlamentu, podniosę za tym rękę, jak i cały klub Koalicji Obywatelskiej. Nie wyobrażam sobie, aby opozycja nie poparła takiego wniosku. Przedterminowe wybory są możliwe, a wybory prezydenckie są kluczem – wskazuje lider PO.
Według ustaleń WP wcześniejsze rozpisanie wyborów parlamentarnych poszłyby także inne ugrupowania – a zwłaszcza Lewica. Dlatego, że w kolejnych badaniach wzrosty poparcia i – wiele na to wskazuje – już wkrótce może być na "fali wznoszącej". Na przedterminowe wybory miałaby się też zgodzić Konfederacja.
Większy sceptycyzm do takiego scneariusze panuje w PSL. "Ludowcy osiągnęli dobry wynik w wyborach w październiku ub. roku i powiększyli swój "stan posiadania" w Sejmie. Mają więcej posłów i senatorów niż w poprzedniej kadencji. Czy chcieliby taki stan rzeczy zaryzykować? Nie ma dziś na to odpowiedzi" – opisuje portal.
Czytaj też:
Kosiniak-Kamysz kandydatem na prezydenta PRL? Wpadka w trakcie spotkaniaCzytaj też:
Ciepła wymiana zdań pomiędzy prezydentem a Tomaszem Lisem