Lisicki: Ta adhortacja miała iść dalej, ale euforia konserwatystów przedwczesna

Lisicki: Ta adhortacja miała iść dalej, ale euforia konserwatystów przedwczesna

Dodano: 
Paweł Lisicki, red. naczelny "Do Rzeczy"
Paweł Lisicki, red. naczelny "Do Rzeczy" Źródło:PAP / Andrzej Hrechorowicz
Mam wrażenie, że ta euforia, która się pojawiła u niektórych komentatorów jest trochę przedwczesna. Bo z jednej strony owszem – nie ma tam wprost tego, czego się obawiano. Z drugiej strony bardzo poszerza się udział osób świeckich, jeśli chodzi o sprawowanie sakramentów. Jeśli chodzi o kobiety, nie wprowadza się wprawdzie święceń diakonatu, ale pozwala się na czytanie przez kobiety ewangelii, czy możliwość szafowania eucharystią – mówi portalowi DoRzeczy.pl Paweł Lisicki, redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy”.

Po adhortacji ojca świętego Franciszka nastąpiła w środowiskach konserwatywnych pewna euforia. Teraz pojawiły się jednak głosy, że może to być euforia przedwczesna. Jak ocenia Pan stanowisko papieża w sprawie diakonatu kobiet i wyświęcania żonatych mężczyzn?

Paweł Lisicki: Rzeczywiście mam wrażenie, że ta euforia, która się pojawiła w środę u niektórych komentatorów jest trochę przedwczesna. I wynika zapewne z niezrozumienia do końca samego dokumentu, jak i tego, co się wydarzyło. Bo z jednej strony owszem – nie ma tam wprost tego, czego się obawiano. Czyli nie ma zgody na dopuszczanie żonatych mężczyzn do święceń, podobnie, jak nie ma wyświęcenia kobiet na diakonisy. Ale gdy wczytamy się w ten dokument dokładnie, musimy zwrócić uwagę na kilka kwestii.

Jakich?

Po pierwsze – na samym początku mówi się tam, że należy go czytać łącznie z dokumentem synodalnym. Czyli tym, który powstał po październiku 2019 roku. A w tamtym dokumencie te rzeczy, o których wspomnieliśmy wcześniej są, więc jeśli należy to czytać łącznie, nie ma wprost potępienia pomysłów, które się pojawiły w dokumencie synodalnym, to stwarza to pole do rozmaitych interpretacji. Papież napisał wprost, że prezentuje dokument synodalny. Pytanie, co to znaczy, że coś się oficjalnie prezentuje. Czy oficjalna prezentacja oznacza aprobatę, czy też oficjalna prezentacja oznacza jedynie wspomnienie. Po drugie pamiętajmy, że w samym papieskim dokumencie bardzo poszerza się udział osób świeckich jeśli chodzi o sprawowanie sakramentów.

Ale diakonatu kobiet nie ma?

Jeśli chodzi o kobiety nie wprowadza się wprawdzie święceń diakonatu, ale pozwala się – i to jest znaczne poszerzenie – na czytanie przez kobiety ewangelii, czyli wprowadza się funkcję lektora, daje się też możliwość szafowania eucharystią. Jest tu wiele pytań. A na pewno mamy do czynienia ze znacznym poszerzeniem roli świeckich w życiu Kościoła.

Dodajmy, że nie chodzi tu o pożądany udział w publicystyce, czy radach parafialnych, ale włączeniu się świeckich w samą liturgię mszy świętej?

Dokładnie tak.

Czy to, że dokument nie poszedł tak daleko, jak chcieli progresywiści i jak obawiali się konserwatyści, nie jest wynikiem oporu sporej części wiernych, w tym bardzo istotnych duchownych i hierarchów?

Rzeczywiście mamy tu do czynienia z wycofaniem się na z góry upatrzone pozycje. Wydaje mi się, że w znaczeniu pierwotnym ta adhortacja miała iść znacznie dalej. Miała wprowadzać te rozwiązania, o których mówiliśmy na początku, ale z różnych powodów nastąpiło cofnięcie się. Bez wątpienia znaczenie miał opór katolików w stopniu, który był zaskakujący. Ale czymś, co miało kluczowe znaczenie dla tego cofnięcia się była faktycznie książka kardynała Roberta Saraha z przedmową Benedykta XVI. Bo emerytowany papież oraz kardynał postawili sprawę w ten sposób, że trudno by papież kilkanaście dni później ich głos pominął milczeniem lub poszedł całkowicie pod prąd. To był kluczowy element i w ostatniej chwili nastąpiło wycofanie się.

Czy można stwierdzić, że mamy status quo, nastąpi dalsze przeciąganie liny, a wszystko może się jeszcze zdarzyć?

Podsumowując tak można powiedzieć. Ale jest jeszcze jedna rzecz ciekawa: w jaki sposób będzie się interpretować wyrażenie, że papież oficjalnie prezentuje dokument synodalny? A w tymże dokumencie było dopuszczenie do święceń żonatych mężczyzn oraz diakonat kobiet. Prędzej czy później, któryś z biskupów spróbuje sprawdzić, jak należy to interpretować. I wtedy przekonamy się, jakie znaczenie mają te dokumenty.

Czytaj też:
Ks. prof. Bortkiewicz: Kościół nie uległ lobby wpływowych funkcjonariuszy

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także