"Coś poszło głęboko nie tak", "to elementarny błąd"

"Coś poszło głęboko nie tak", "to elementarny błąd"

Dodano: 
Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, Andrzej Duda
Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, Andrzej Duda Źródło: PAP / Leszek Szymański
Jeśli na starcie kampanii więcej uwagi poświęca się szefowej sztabu, niż samemu kandydatowi, to z perspektywy PR-owej coś poszło głęboko nie tak - uważa dziennikarz "Do Rzeczy" Marcin Makowski.

W ubiegłą środę prezydent Andrzej Duda zaprezentował swój sztab wyborczy. Znaleźli się w nim Beata Szydło, Joachim Brudziński, Paweł Szefernaker i Adam Bielan. Szefową sztabu została mecenas Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, polityk związana z Porozumieniem Jarosława Gowina. Wielu komentatorów politycznych zwraca uwagę, że od prezentacji sztabu znacznie częściej mówi się o tej ostatniej, zamiast o ubiegającym się o reelekcję prezydencie.

Przypomnijmy, że pierwsze zamieszanie związane z osobą Turczynowicz-Kieryłło miało miejsce już w dniu prezentacji sztabu. Będąc gościem TVP Info wypowiedziała się na temat wolności słowa. – Dowolność korzystania z wolności słowa może prowadzić do zagrożeń, nawet do zagrożeń interesów, które są ważne z perspektywy państwa. W sprawach, w których bardzo mocno broniłam interesu narodowego, tam zaznaczałam te granice, których uważam, nie można przekroczyć, bo już się nie działa w interesie publicznym – stwierdziła. Słowa szefowej sztabu wyborczego Andrzeja Dudy były szeroko komentowane w mediach społecznościowych. "Czy traktować to jako zapowiedź co będzie gdy będzie reelekcja? Kazik Staszewski kiedyś śpiewał «Wolność po co nam wolność, macie przecież chleb i igrzyska»" – napisał na Twitterze Piotr Apel z Kukiz'15.

Kilka dni później Turczynowicz-Kieryłło znów była w centrum uwagi za sprawą artykułu w "Gazecie Wyborczej".

Czy to wymarzona sytuacja dla Andrzeja Dudy? Czy właśnie tak powinno być? Dziennikarz "Do Rzeczy" Marcin Makowski zwraca uwagę, że jeśli "na starcie kampanii więcej uwagi poświęca się szefowej sztabu, niż samemu kandydatowi, to z perspektywy PR-owej coś poszło głęboko nie tak". "Osoba na tym odcinku powinna być wzmocnieniem kandydata i odbiciem jego wizerunki, a nie tematem newsów i powodem do tłumaczeń" – zauważa.

Podobnego zdania jest inny dziennikarz "Do Rzeczy" Wojciech Wybranowski, który nieco ironicznie zastanawia się na Twitterze, czy Prawo i Sprawiedliwość nie zapomniało powiedzieć szefowej sztabu, że to nie ona kandyduje. "Pani mecenas nie powinna w ogóle wizerunkowo istnieć. Pracować w kuluarach. Tymczasem staje się pierwszoplanową postacią kampanii. Nie prezydent Duda, a jakaś kobieta od Gowina. Elementarny błąd kampanii" – wskazuje.

"PiS ma faktycznie problem, bo ich wpadki (palec Lichockiej, gryzienie) wychodzą poza TT, stają się memami, mówi się o nich w Eskach, Rmf maxxxach, itp. Podobnie było z kampanią Komorowskiego" – zauważa z kolei dziennikarz Jakub Oworuszko.

Czytaj też:
"Problem jest dużo głębszy". Mastalerek o błędach w kampanii Dudy
Czytaj też:
Oburzający wpis Kidawy-Błońskiej. "Poziom dresa"

Źródło: Twitter
Czytaj także