Dr Sadowski: Profilaktyka ma swoje koszty. Koronawirus zjada portfele

Dr Sadowski: Profilaktyka ma swoje koszty. Koronawirus zjada portfele

Dodano: 
Andrzej Sadowski
Andrzej Sadowski Źródło:PAP / Leszek Szymański
– Nawet jeśli dziś statystyki nie wyglądają źle, to próba niedopuszczenia do rozlania się tej epidemii na skalę taką, jak miało to miejsce w Chinach, musi mieć swoje koszty. I te koszty już są ponoszone w Unii Europejskiej, a za jakiś czas także będzie miało wpływ na naszą gospodarkę – mówi portalowi DoRzeczy.pl dr Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha.

Koronawirus się szerzy. Śmiertelność na szczęście nie jest bardzo wysoka, epidemia zabija kilka procent chorych. Jednak wygląda na to, że większym problemem będzie dla gospodarki.

Dr Andrzej Sadowski: Nasze zdrowie to także nasze portfele i gospodarka. Dziś Polacy robią zapasy, większe zakupy. We Włoszech sytuacja jest poważniejsza, są odwoływane imprezy, ograniczane są różne aktywności. Niebawem może okazać się, że i zdalna działalność niektórych firm jest niemożliwa. I jeśli dojdzie do sytuacji takiej jak we Włoszech – nie szukam tu już tak dalekich przykładów jak Chiny – to może mieć ona ogromne znaczenie i dla naszych portfeli i dla naszej gospodarki.

Jakie są realne zagrożenia?

Pomijając kwestie indywidualne. W wyniku takich zdarzeń rząd nie otrzyma takich pieniędzy z podatków, jak zakładano. W innych krajach wprost firmy są zwalniane z podatków. Gdy w Polsce dojdzie do sytuacji, w której przedsiębiorców nie będzie stać na zapłacenie danin, wówczas też trzeba będzie z podatków je zwolnić. To będzie mieć ogromne znaczenie.

Choroby nie wolno oczywiście lekceważyć, ale śmiertelność na szczęście nie jest wysoka. Tymczasem panika jest ogromna. Zamyka się miejsca publiczne, nawet odwołuje msze święte. Niektórzy jednak na tym zarabiają.

To w ogóle poza dyskusją. Oczywiście, że każda sytuacja kryzysowa jest umiejętnie wykorzystywane przez niektórych do zarabiania pieniędzy, podczas, gdy większość na sytuacji nadzwyczajnej będzie traciła. Ale gdy profilaktyka jest ponad wszystko, to ta profilaktyka w postaci zamykania urzędów, fabryk, ograniczaniu ruchu turystycznego, ma swoje bardzo poważne konsekwencje ekonomiczne.

Na razie statystyki ekonomiczne nie wskazują na jakąś tragedię.

Nawet jeśli dziś statystyki nie wyglądają źle, to próba niedopuszczenia do rozlania się tej epidemii na skalę taką jak miało to miejsce w Chinach, po całym ogromnym państwie i miastach, musi mieć swoje koszty. I te koszty już są ponoszone w Unii Europejskiej. W Polsce jeszcze nie tak bardzo. Ale gdy Polacy odwołują swoje podróże na przykład do Włoch i krajów podwyższonego ryzyka, to już dziś będzie to miało duży wpływ na tamte gospodarki, a za jakiś czas także będzie miało wpływ na naszą gospodarkę. To jest kwestia naszej percepcji i prewencji. Jak widać uznajemy, że lepiej teraz stracić finansując prewencję, niż ryzykować poważną epidemię.

Czytaj też:
Ministerstwo Zdrowia wprowadza zakaz wywozu leków z Polski

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także