Wcześniej do pogłosek dot. urlopu Grodzkiego we Włoszek odniósł się Adam Bielan z PiS. – Opinia publiczna ma prawo wiedzieć, czy trzecia osoba w państwie postępuje zgodnie z zaleceniami lekarzy oraz Głównego Inspektoratu Sanitarnego – stwierdził polityk.
Teraz w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" marszałek potwierdził, że był niedawno we Włoszech. Podkreśla jednak, że regionie, w którym odpoczywał, nie było ognisk wirusa.
– Wykonałem też badania na obecność koronawirusa, aby pełniąc funkcje publiczne, nie narażać innych. Wynik otrzymam dziś wieczorem, mam nadzieję, że ujemny – przekazał marszałek w rozmowie z "DGP".
Grodzki teraz zachęca innych polityków, by poszli jego śladami i wykonali badania.
Kilka minut po godz. 20 Tomasz Grodzki poinformował, że wyniki testów były ujemne. "W poczuciu odpowiedzialności poddałem się badaniu na obecność koronawirusa i upubliczniam jego wynik. Wzywam @AdamBielan, by nie siał paniki i nie odwracał uwagi od problemów własnego obozu politycznego w kampanii prezydenckiej" – napisał marszałek Senatu.
Zaskakujące zachowanie Grodzkiego
Według nieoficjalnych informacji portalu TVP Info marszałek Senatu po wylądowaniu na Lotnisku Chopina w Warszawie nie chciał wypełnić karty lokalizacji pasażera. Wypełnienie tego dokumentu w tej sytuacji było obowiązkowe ze względu na wytyczne Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
Jak czytamy w materiale, Grodzki miał odmówić wypełnienia karty, argumentując, że jest osobą publiczną. Dopiero kiedy doszło do dyskusji między marszałkiem a personelem medycznym, polityk ostatecznie zgodził się wypełnić dokument.
Czytaj też:
Zaskakujące zachowanie Grodzkiego na lotnisku w WarszawieCzytaj też:
Zaskakujący wpis Grodzkiego o koronawirusie. "Ten człowiek to zagrożenie i kompromitacja Polski"