Relacja Polki, która mieszka we Włoszech. "Carabinieri nas pilnowali"

Relacja Polki, która mieszka we Włoszech. "Carabinieri nas pilnowali"

Dodano: 
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP/EPA / Andrea Merola
– Obecnie wszyscy przebywający na terenie kraju znajdują się w zamkniętej strefie. Pozostanie w domu jest obowiązkiem, co jest napisane w dekrecie rządowym. Miejsce zamieszkania można opuścić tylko we wskazanych przez rząd przypadkach. Obserwując media społecznościowe, w których lekarze publikują swoje wypowiedzi, będąc w kontakcie z bliskimi i wyglądając przez okno widzę, że każdego dnia świadomość i odpowiedzialność wśród obywateli Włoch rośnie – mówi DoRzeczy.pl Polka, która mieszka w Mediolanie.

DoRzeczy.pl: W Polsce codziennie odnotowujemy coraz więcej zachorowań na koronawirusa. Decyzją rządu zamknięto szkoły oraz instytucje publiczne. Politycy zapewniają, że czyniąc powyższe kroki chcą uniknąć sytuacji, które spotkała Włochy. Czy rzeczywiście można porównywać naszą sytuację z sytuacją Włoch?

Zarówno w Polsce, jak i we Włoszech są przypadki koronawirusa. Zarówno Polska, jak i Włochy walczą z niewidzialnym wrogiem. Włochy są pierwszym krajem europejskim, w którym pojawił się wirus, co wiąże się z tym, że na początku nie było wiadomo, jaka jest skala zagrożenia, poziom ryzyka oraz jakie i gdzie podjąć działania. Na szczęście świadomość społeczeństwa i poziom walki z każdym dniem wzrasta. W Polsce również walka trwa, co widać chociażby po tym, że zamykane są szkoły oraz inne instytucje publiczne. Wiem, że polski rząd tak jak włoski będzie walczył. Polsce na szczęście będzie łatwiej walczyć.

Dlaczego?

Dlatego, że polski rząd może obserwować to, co dzieje się we Włoszech i wyciągać wnioski.

We wtorek weszło w życie zarządzenie rządu w Rzymie o objęciu kwarantanną całego kraju. Dotyczy to 60 milionów Włochów, którzy mogą od wtorku przemieszczać się jedynie do pracy, lekarza i w przypadku innych pilnych potrzeb. Jak społeczeństwo radzi sobie w tej sytuacji?

Włochy mają około 60 milionów mieszkańców. Trudno, aby wśród tak dużej grupy każdy reagował tak samo. Włosi reagują różnie – jedni bardziej, a inni mniej odpowiedzialnie. Obecnie wszyscy przebywający na terenie kraju znajdują się w zamkniętej strefie. Pozostanie w domu jest obowiązkiem, co jest napisane w dekrecie rządowym. Miejsce zamieszkania można opuścić tylko we wskazanych przez rząd przypadkach. Obserwując media społecznościowe, w których lekarze publikują swoje wypowiedzi, będąc w kontakcie z bliskimi i wyglądając przez okno widzę, że każdego dnia świadomość i odpowiedzialność wśród obywateli Włoch rośnie. Okres kwarantanny już nie jest traktowany, jako okazja do wyjazdów. Wzrasta świadomość i odpowiedzialność obywateli.

Walczyć musimy wszyscy i w tym momencie jedyną pomocą, jaką możemy ofiarować zarażonym, chorym przebywającym w szpitalach i chorym przewlekle, służbom medycznym, rządzącym, carabinieri i wszystkim innym, którzy aktywnie walczą z koronawirusem, to zostać w domu. Coraz więcej osób stosuję się w sposób odpowiedzialny do tego obowiązku, co widać między innymi w mediach społecznościowych dzięki powstałej akcji #iostoacasa, czyli #jazostajewdomu, #zostajewdomu #zostajemywdomu. Zakupy robione są w dużej mierze online. Niektóre supermarkety oferują bezpłatną dostawę zakupów dla osób powyżej 65 roku życia. Ulice są każdego dnia coraz bardziej puste. Przedsiębiorstwa stają na głowie, aby umożliwić pracownikom pracę z domu. Są oczywiście osoby, które robią wszystko, aby nie stosować się do zaleceń, ale mam wrażenie, że z każdym dniem jest ich coraz mniej.

Czy mieszkańcy Italii mają poczucie, że państwo zdało egzamin i zrobiło wszystko, aby zapewnić obywatelom bezpieczeństwo?

Nie mogę się wypowiedzieć za wszystkich mieszkańców. Państwo, które jako pierwsze znalazło się w tej sytuacji, ma najtrudniejsze decyzje do podjęcia. Każdego dnia są wprowadzane nowe ograniczenia oraz nowe formy pomocy obywatelom i budowania ich świadomości. Widać trud i wysiłek, zarówno rządu, jak i obywateli. Wiele z tych rozwiązań zapobiegania i rozprzestrzeniania się wirusa zostało już wprowadzonych przez polski rząd. Ja zachęcam do akcji #zostajewdomu. Obywatele mają świadomość, że nie tylko rząd walczy z wirusem, ale również oni sami. W obecnej sytuacji jest to jedyny sposób, w jaki możemy nieść pomoc. Im lepiej dostosujemy się do wytycznych, tym szybciej zakończymy tę sytuację i nasze życie wróci do normy.

W polskich serwisach można było znaleźć informację, że Włosi nie przestrzegali kwarantanny i wychodzili z domów. To z kolei przyczyniło się do zwiększenia zachorowań na koronawirusa. To prawda?

Na początku w czerwonych strefach zostało zamknięte praktycznie wszystko, a carabinieri pilnowali, aby nie opuszczać zamkniętej strefy. Poza strefami zamkniętymi, w których zamknięto szkoły, uniwersytety i inne instytucje, wiele osób, które nie miały świadomości zagrożenia bagatelizowało sytuację. Można powiedzieć, że żyli, jak przed „epidemią”. Kiedy 8 marca całe województwo Lombardii oraz 14 innych powiatów zostały uznane za strefę zagrożenia, wiele osób przebywających w tych części Włoch zaczęło przemieszczać się poza strefę. Ludzie zaczęli uciekać głównie do swoich krewnych i przemieszczali się masowo po terenie całego kraju oraz za granicę, również do Polski. Dzień później zostało ogłoszone, że cały kraj znajduje się w strefie zagrożenia.

Co Pani zdaniem było głównym czynnikiem, że wirus tak bardzo się rozprzestrzenił?

Na pytanie najlepiej odpowiedzieliby specjaliści, albo sam wirus, który niestety nie może z nami porozmawiać. Wiemy, że mamy zostać w domach i unikać kontaktów. Nawet wyjście do supermarketu może być miejscem zarażenia, dlatego należy ograniczyć do absolutnego minimum wszelkie kontakty, a najlepiej po prostu zostać w domu.

Polacy masowo ruszyli do sklepów spożywczych. Widok pustych półek zaczyna być naturalnym obrazem dnia codziennego. Włosi także wykupują supermarkety?

Produkty spożywcze są i będą. Włoski rząd apeluje do mieszkańców, że jedzenia nie zabraknie. W tym momencie otwarte mogą być m.in. sklepy spożywcze, apteki, poczta, kioski oraz cała produkcja rolna, właśnie po to, aby jedzenia nie zabrakło. Są również apele i prośby do obywateli, aby pomagać osobom powyżej 65 roku życia robiąc im zakupy przez internet z dostawą do domu lub przywozić samemu unikając kontaktu. Osoby powyżej 65 roku życia nie powinny opuszczać w ogóle swoim domów.

Niektórzy twierdzą, że koronawirus jest jak grypa. Zdaniem włoskiego lekarza Daniele Macchini z Humanitas Gavazzeni Clinics w Bergamo, nie jest to prawda.

Jest to relacja specjalisty. Specjalisty, który na co dzień pracuje z osobami zarażonymi koronawirusem. Wnioskuję zatem, że wie i widzi więcej od lekarzy, którzy nie mają kontaktu z chorymi. Od siebie dodam, że nie jest to jedyny tego typu apel włoskiego lekarza. W mediach społecznościowych wielu lekarzy i pracowników służby zdrowia umieściło apele w postaci zdjęć, wpisów i filmików opisujących w podobny sposób sytuację i wysyłając gorące prośby do obywateli, aby zostali w domu.

Ze względu na prośbę naszego rozmówcy, nie publikujemy jego danych.

Czytaj też:
Kolejne zarażenia koronawirusem w Polsce. Najnowszy raport
Czytaj też:
Polaków zapytano o działania rządu ws. koronawirusa. Zaskakująca ocena wyborców KO

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także