Ważna inicjatywa aptekarzy. Tak pomagają medykom. "Czujemy solidarność"

Ważna inicjatywa aptekarzy. Tak pomagają medykom. "Czujemy solidarność"

Dodano: 
Apteka
AptekaŹródło:Flickr / Kojach/CC BY 2.0
– Cel jest oczywisty. W szpitalach brakuje maseczek, rękawiczek ochronnych, płynów do dezynfekcji. Poza tym ceny u producentów, czy pośredników poszybowały teraz set procent w górę, bo chcą zarobić na epidemii – mówi portalowi DoRzeczy.pl członek Związku Aptekarzy, Pracodawców Polskich Aptek, przedsiębiorca, Marcin Wiśniewski.

Lekarze w dalszym ciągu alarmują, że brakuje im niezbędnego wyposażenie do ochrony przed koronawirusem. Jednak coraz więcej Polaków włącza się do pomocy szyjąc dla nich m.in. maseczki ochronne. Pan także dołącza do akcji wsparcia medyków? Co konkretnie zamierza pan robić?

Cel jest oczywisty. W szpitalach brakuje maseczek, rękawiczek ochronnych, płynów do dezynfekcji. Poza tym ceny u producentów, czy pośredników poszybowały teraz set procent w górę, bo chcą zarobić na epidemii. To jest straszne, ale nawet najsurowsza ocena nie zmienia faktu, że rosną potrzeby, a koniecznych materiałów w szpitalach brakuje. Jesteśmy aptekarzami, czujemy pełną solidarność z innymi medykami, a zatem wręcz obowiązek podjęcia takich działań. Dlatego zorganizowaliśmy zbiórkę pieniędzy wśród członków ZAPPA (Związku Aptekarzy, Pracodawców Polskich Aptek) oraz współpracujących z nami organizacji, zwróciliśmy się do hurtowni o pomoc w zorganizowaniu towaru. Oczywiście będzie to kropla w morzu potrzeb, ale liczymy, że akcja się rozwinie.

Ośrodki medyczne zostały w większości pozamykane na czas kwarantanny. Wygląda na to, że apteki są jedynym miejscem, gdzie pacjenci mogą zgłosić się po poradę w zakresie zdrowia?

Tak. Nasze środowisko zawodowe zdaje teraz ogromnie ważny egzamin i zdaje go rewelacyjnie. Apteki w wielu miejscowościach są jedynymi placówkami ochrony zdrowia ponieważ zamknięto przychodnie. Dowodzimy właśnie, że jesteśmy ważnym elementem ochrony zdrowia, że warto rozwijać polskie i profesjonalne aptekarstwo, za to wystrzegać się komercyjnych sieciówek pracujących jedynie dla zysku. Obecnie zagraniczne handlowe sieci przejmują polski rynek apteczny i wykańczają polskich aptekarzy, nie wnosząc żadnej wartości dodanej. Jeśli nie zatrzymamy tej ekspansji, narazimy na szwank bezpieczeństwo publiczne. W krajach rozwiniętych jest to oczywiste, my niestety musimy walczyć.

Jak aptekarze zabezpieczają się przed klientami, którzy mogą zarażać?

Od samego początku wprowadziliśmy szereg procedur bezpieczeństwa, stworzyliśmy w aptekach strefy oddzielające pacjentów od personelu, wiele aptek obsługuje wyłącznie przez okienka do sprzedaży nocnej. To ogromne utrudnienie, ale bezpieczeństwo jest na pierwszym miejscu. Zdajemy sobie sprawę, że apteki muszą działać, żeby potrzebujący mieli dostęp do usług i do leków. Jak istotne są apteki widać po ponad 21 mln wizyt w ubiegłym tygodniu.

Czy na rynku aptekarskim dojdzie do zwolnień wskutek nadchodzącego kryzysu z powodu koronawirusa?

Epidemia nie będzie przyczyną zwolnień personelu z aptek, ale przejęcie rynku przez handlowe sieciówki z pewnością tak. Będą szukać taniości, będą ciąć koszty i lobbować, żeby w aptece nie musiał być zatrudniony farmaceuta.

Widać tendencję znikania małych aptek. Zamiast tego, obserwujemy jak grzyby po deszczu rosną duże sieci. Dlaczego tak jest?

Warto zacząć od tego, że absolutna większość krajów UE zabrania tworzenia sieci aptek. Europejski Trybunał Sprawiedliwości uznał, że apteki nieprofesjonalne mogą powodować zagrożenie zdrowia publicznego, ponieważ kierują się wyłącznie zyskiem. Prowadzi to do upośledzenia rynku i jego funkcji. Sieci mają przewagę w dostępie do leków, poza tym kumulują zapasy. W efekcie dla małych aptek często brakuje towaru. Zaopatrzenie dla pacjentów jest więc nierówne, zmienne w czasie, niektórych leków w ogóle brakuje. A więc rynek ewoluuje w kierunku sprzecznym z celem stawianym aptekom, rozumianym jako placówki ochrony zdrowia.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także