W wywiadzie dla tygodnika "Wprost" były prezydent wyraził pogląd, że zaplanowane na maj wybory prezydeckie nie tylko powinny, ale muszą być przełożone. Jak wyjaśnił, musi się tak stać zarówno z przyczyn epidemicznych, jak i demokratycznych. – Szczyt zachorowań jest przed nami, kwarantanna dotyczy większości ludzi. Organizowanie wyborów i komisji wyborczych, zaproszenie milionów ludzi do wyjścia z domu, jazdy komunikacją publiczną itd. to złamanie wszystkich reguł walki z wirusem, które obowiązują, i słusznie, dzisiaj – podkreślił. Aleksander Kwaśniewski wytłumaczył także powody "demokratyczne". – Nie ma kampanii, kandydaci nie wykonują swoich obowiązków – nie spotykają się z suwerenem, czyli wyborcami; nie ma, co zrozumiałe, dyskusji o programach, bo mówimy o wirusie – wskazał.
Zapytany, dlaczego Prawu i Sprawiedliwości tak bardzo zależy na przeprowadzeniu wyborów w maju, były prezydent stwierdził, że to wynik "cynicznej kalkulacji". W jego ocenie, obecna sytuacja bardzo sprzyja Andrzejowi Dudzie. – W takich warunkach – bez kampanii, przy stałej obecności w mediach, ale też nastroju, że w czasie trudnej przeprawy koni w zaprzęgu się nie zmienia – szanse urzędującego Prezydenta mocno rosną! Poza tym jesienią, już po pandemii nastąpi kulminacja negatywnych konsekwencji, czas dla rządu będzie trudny – podkreślił.
Aleksander Kwaśniewski przyznał, że jeśli wybory odbedą się w maju, to urzędujący prezydent będzie zdecydowanym faworytem. Jak podkreślił, "czas takiego alertu służy władzy, potem zaczną się rozliczenia". – Maj to dla wygrania wyborów przez urzędującego prezydenta wygląda dobrze, ale dla bezpieczeństwa i zdrowia wyborców – źle, a po takich wyborach, zorganizowanych na siłę, mandat prezydenta też będzie nosił w sobie koronowirusa – powiedział.
Czytaj też:
"Ludzie mądrzejsi od władzy". Tusk opublikował wymowne zdjęcieCzytaj też:
"Konflikt w obozie władzy". Ci ministrowie chcą przełożenia wyborów