"Czułem się coraz gorzej, został mi podłączony tlen". Michał Woś o koronawirusie

"Czułem się coraz gorzej, został mi podłączony tlen". Michał Woś o koronawirusie

Dodano: 
Michał Woś, wiceminister sprawiedliwości
Michał Woś, wiceminister sprawiedliwości Źródło: PAP / Tytus Żmijewski
Dziś zostając w domu na kanapie czy spędzając czas przed tabletem, ratujemy komuś życie - mówi minister środowiska Michał Woś w rozmowie z Polsat News.

Minister Środowiska przekazał w połowie marca, że po tym jak stwierdzono koronawirusa u pracownika Lasów Państwowych, z którym miał kontakt, zdecydował poddać się kwarantannie i wykonał badanie, które wykazały, że jest zarażony. "Czuję się dobrze. Dziękuję pracownikom służby zdrowia i wyrażam solidarność z wszystkimi chorymi" – napisał wówczas na Twitterze Woś.

W rozmowie z Polsat News polityk podkreślał, że początkowo sądził, iż doskwiera mu zwykłe przeziębienie. Minister zaapelował do młodzieży, aby nie bagatelizowała ostrzeżeń rządu i lekarzy, gdyż wszyscy mierzymy się z poważną sytuacją.

"Młodzi powinni z dużą pokorą podchodzić do tego wirusa. To nie jest zwykła grypa i każdy organizm reaguje inaczej. Te apele, które słyszymy, to nie jest jakiś pic na wodę. Dziś zostając w domu na kanapie czy spędzając czas przed tabletem, ratujemy komuś życie" – ocenia gość Polsat News.

Minister wspomina, że po tym jak został zarażony, musiał w domu sam zostać z córką, gdyż jego żona będąc w 7 miesiącu ciąży trafiła do szpitala na dodatkowe badania. "Kaszel i gorączka narastały, a do tego doszły coraz większe duszności, które sprawiały, że czasem nie byłem w stanie złapać tchu" - wspomina.

Wtedy też zapadła decyzja, że minister trafi do szpitala. "Córkę przeniesiono od razu do izolatki z moją żoną, a ja trafiłem pod kroplówkę. Czułem się coraz gorzej, został mi podłączony tlen i dostałem dożylnie leki" – mówi Woś.

"To był kluczowy moment"

Minister wspomina, że początkowo jego stan się wciąż pogarszał. "Gdy przeszedłem w szpitalu pół piętra po schodkach, to czułem się jak po poważnym biegu, a kondycji nie mam najgorszej. Był to w zasadzie żaden wysiłek fizyczny, a sapałem jak po jakimś biegu" - mówi.

Woś dodaje, że jednej nocy zdecydowano o podłączeniu mu tlenu. Następnie sytuacja zaczęła się poprawiać. "To był kluczowy moment – noc pod tlenem, wsparcie przez kroplówki i uspokojenie, że córka będzie bezpieczna. Po nocy duszności zaczęły ustępować, a organizm nabrał siły i zaczął zwalczać koronawirusa" - mówi minister.

Woś przyznaje, że objawy koronawirusa już ustąpiły. Obecnie czeka na wyniki testu, który wykaże, czy polityk jest już zdrowy.

Czytaj też:
Rekordowo niska frekwencja, złe wieści dla Kidawy-Błońskiej. Zobacz najnowszy sondaż

Czytaj też:
Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson trafił w nocy do szpitala. "Wysoka gorączka"

Źródło: Polsat News
Czytaj także