Jastrzębowski bez ogródek o opozycji: PO nie zniknie, ale PSL może zepchnąć ją z drugiego miejsca

Jastrzębowski bez ogródek o opozycji: PO nie zniknie, ale PSL może zepchnąć ją z drugiego miejsca

Dodano: 
Sławomir Jastrzębowski
Sławomir JastrzębowskiŹródło:PAP / Tytus Żmijewski
– PSL nie wyruguje PO ze sceny politycznej, ale umiejętnie grając może spychać ją z drugiego miejsca. W Polsce właściwie żadna siła polityczne nie reprezentuje w stopniu satysfakcjonującym ludzi prowadzących małe czy średnie działalności gospodarcze. Przecież to sól tej ziemi. Jeśli do tego uda dodać się konserwatywne wartości bez żadnych tam afirmacji homoszaleństw, ale też bez walki z nimi, to drożdże już są – mówi portalowi DoRzeczy.pl Sławomir Jastrzębowski, ekspert ds. wizerunku, były redaktor naczelny „Super Expressu”.

Wszystko wskazuje na to, że wybory jednak odbędą się w maju. Platforma Obywatelska mówi o bojkocie, a Małgorzata Kidawa-Błońska, kandydatka największej partii opozycyjnej na prezydenta teoretycznie zawiesiła kampanię, z drugiej strony nie zawiesiła. Jak ten przekaz wpłynie na wizerunek tej kandydatki?

Sławomir Jastrzębowski: PiS musi zrobić wszystko, żeby wybory odbyły się albo teraz, czyli w maju, choć w 10 maja nie wierzę, bo to nierealne, albo za dwa lata. Teraz, bo notowania Andrzeja Dudy są ciągle wysokie i prawie gwarantują wygraną. Jesienią może być już inaczej. Oczywiście wybory przeprowadzone teraz niosą ze sobą negatywne konsekwencje, które wszyscy znamy, że niebezpieczne, niekonstytucyjne, niesprawiedliwe i w ogóle „niewybory”, ale to bez znaczenia. Zwycięzców nikt nie sądzi, więc jeśli Duda wygra, a PiS-owi uda się opanować przez kilka lat sytuację gospodarczą, nikt nie będzie o tym pamiętać. Jeśli się PiS-owi nie uda i rząd zostanie zmieciony przy wyborach, albo wcześniej, będzie jeszcze prezydent, który całkiem sporo może. Choćby uniewinniać i to niekoniecznie prawomocnie winnych. Warto o tym pamiętać.

Natomiast perspektywa wyborów za kilka miesięcy, czy nawet za rok to perspektywa bardzo niepewnego wyniku. Historia wsiadła na szalonego konia i nie wiadomo, gdzie ją poniesie. Za skutki kryzysu nikt nie będzie winić Budki czy Czarzastego, tylko PiS i naprawdę nie ma żadnego znaczenia, że to niesprawiedliwe. Owszem, to niesprawiedliwe i co z tego? Natomiast jeśli chodzi o panią Kidawę-Błońską, to łapię się na tym, że przechodzę nowy etap w jej odbiorze, aktualnie jest mi przykro jak jej słucham. O ile z czystym sumieniem mogłem się śmiać z wpadek Ryszarda Petru, bo to był zdrowy cwaniak, który przeliczył się z siłami, o tyle pani Kidawie po prostu wyrządzono krzywdę tą nominacją. Nie ta odporność, nie te kompetencje, nie ta wiedza i fatalne przejęzyczenia w prawie każdej wypowiedzi, które budzą we mnie troskę o stan jej zdrowia. Najkorzystniej dla Platformy byłoby jak najszybciej wyplątać się z tej kandydatury. Są na to sposoby. Może nie są doskonałe, ale są.

Proszę mi wybaczyć, ale wizerunek pani Kidawy to wizerunek miłej cioci ze smacznym sernikiem i cukiernicą z historią. Z tą ciocią fajnie spędza się czas, natomiast dla wyborców to za mało. Nie można głosować na nią tylko dlatego, że się nie lubi Dudy, to trochę zadziała, ale zwycięstwa nie da. Inną zupełnie strategię przyjął Władysław Kosiniak-Kamysz, kandydat na prezydenta z ramienia Polskiego Stronnictwa Ludowego. Zapewnia on, że żadnego bojkotu nie będzie, że pomimo nierównych szans wystartuje w wyborach i spróbuje zawalczyć z Andrzejem Dudą. Jak widać wieści o politycznej śmierci Kosiniaka i PSL były nieco przedwczesne. Powiem panu o swoich wrażeniach, które mam słuchając teraz Kosiniaka, oczywiście próbuje je wypreparować z całej wiedzy, którą jako wieloletni obserwator polityki o nim mam. Takie odseparowanie nie jest możliwe, ale spróbujmy. Nieźle wygląda, jest dobrze wychowany, ma dobre maniery, ale jego słowa mają siłę i pasję między 7 a 8 w 10-stopniowej skali, brakuje mu wyrazistości, niemniej robi wrażenie zatroskanego uczciwca, który na urzędzie prezydenta byłby samodzielny. Bo niby kto miałby mu wydawać stanowcze rekomendacje? Pamiętajmy, że Kosiniak dostał prezent od Platformy, która pozbyła się swojej chadeckiej tożsamości, a elektorat PSL do chadecji pasuje. Nie ma mowy, żeby Kosiniak wygrał wybory w I turze, ale jeśli dojdzie do drugiej, sytuacja będzie całkiem nowa. Gdyby Kosiak wszedł do drugiej tury, a pozostali kandydaci przekazali mu poparcie - Jakubiak raczej tego nie zrobi, ale inni mogą - to wtedy są inne wybory. Nie Duda kontra Kosiniak, tylko Duda kontra Mamy dość PiS-u.

Czy PSL może wyrugować PO z polskiej sceny politycznej?

Nie, to niemożliwe. To potęga struktur. Platforma jest bardzo strukturalnie silna, okopana nie tylko w wielkich miastach o wielkich budżetach, ale też możliwościach PR-owych i nazwijmy to thinktankowych. Działacze Platformy odrobili lekcje. Oczywiście osłabli, oczywiście są w defensywie, ale to się zdarza. Pytanie jaki mają plan wyjścia z okopów i kto do tego wyjścia miałby ich poprowadzić. Uprzedzam, Tusk się do tego nie nadaje, za słaby głosik na ‘hurra”. PSL nie wyruguje więc PO ze sceny politycznej, ale umiejętnie grając może spychać ją z drugiego miejsca. W Polsce właściwie żadna siła polityczne nie reprezentuje w stopniu satysfakcjonującym ludzi prowadzących małe czy średnie działalności gospodarcze. A przecież to sól tej ziemi. Jeśli do tego uda dodać się konserwatywne wartości bez żadnych tam afirmacji homoszaleństw, ale też bez walki z nimi, to drożdże już są. Oczywiście to nie znaczy, że tak będzie, bo tak się gra, jak przeciwnik pozwala, a ci są liczni, pracowici i mają dobrych ekspertów.

Po ogłoszeniu stanu epidemicznego w sondażach bardzo zyskał minister zdrowia Łukasz Szumowski.

Za szybko się nam Szumowski wypala. Na wizerunku niewyspanego eksperta pojawiły się poważne pęknięcia. Raz mówi, że maski nie mają znaczenia, a potem, że mamy je nosić. Ja wiem, że WHO zmieniło zdanie, ale w tej kwestii nasz minister zdrowia jest ważniejszy dla nas od WHO. Raz zamyka przed nami lasy, żeby za chwilę je otworzyć. Ta decyzja była tak nieprzemyślana, że musi się skojarzyć z anegdotą o rabinie, który kazał Żydowi wziąć do domu kozę, tylko po to, żeby potem kazać mu zabrać kozę. I jaka radość bez tej kozy! Przepraszam, ale tu nie ma za wiele sensu. Poza tym zwykły człowiek dostaje od niego sprzeczne komunikaty, siedźcie w domu, ale wybory korespondencyjne są bezpieczne. No, statystyki z Bawarii, a mówimy tylko o jednym landzie, pokazują, że wybory korespondencyjne takie całkiem dla zakażań bezpieczne nie są. Szumowski wkrótce może tracić poparcie lekarzy. Zresztą akcja PiS-u dyscyplinowania lekarzy i personelu medycznego przez prokuratorów to jest takie horrendum, jak rzucanie przez policje na ziemię 22-latniej kobiety, bo wyszła na rower.

No właśnie. Polacy generalnie pozytywnie podeszli do obostrzeń. Jednocześnie jednak wiele słyszymy o wpadkach wizerunkowych policji. Czy obciążają one rząd, czy wynikają raczej z nadgorliwości poszczególnych funkcjonariuszy?

Policja ku mojemu przerażeniu popełnia na naszych oczach wizerunkowe seppuku. Po słynnym kopaniu przez policjanta po głowie uczestnika Marszu Niepodległości za czasów Platformy, po tych wszystkich zatrzymaniach kibiców za „Donald matole, twój rząd obalą kibole” policja miała się zmienić. Miała być przyjazna i pomocna obywatelom. A tu tragedia. Wszyscy przecież widzieliśmy chyba filmik, w którym policjant do 22-letniej kobiety kieruje słabo zakamuflowane groźby, że gdyby nie była kobietą, to tak ładnie już by nie wyglądała, zachowuje się po prostu po chamsku mówiąc do niej na „ty”, to są kompletnie nieadekwatne działania. Ale nie to jest najgorsze. Ten chamsko i nieprofesjonalnie zachowujący się policjant jest chroniony przez swoich szefów. Ci szefowie w specjalnie wydanym oświadczeniu straszą obywateli, że dokumentowanie takich zachowań policji może się źle skończyć. To jest tak nieprzemyślane, że musi budzić trwogę. My chyba nigdy nie przepędziliśmy komunizmu z policji.

Niepokojące jest to, że w mediach społecznościowych wobec tak skandalicznie działającej policji tworzą się buzujące prawdziwą nienawiścią grupy. No ale to nie tylko wina policji. Politycy dali funkcjonariuszom tak nieprecyzyjne przepisy, że policjant mógł je sobie interpretować, jak chciał. Tego policjantom robić nie wolno. Wiadomo, że policjanci to z natury jednostki chętnie przeżywające upojenie administracyjne, w czasie, którego stają się w ćwiartce i bohaterscy i nieśmiertelni. Karzą więc mandatami za mycie samochodu na myjni, a kiedy zostają przyłapani, że sami myją, wtedy mówią, że myć można. I głupio i straszno. Jeśli politykom się wydaje, że ta bezsensowna brutalność policji szkodzi tylko policji, to są w błędzie. Policja służy władzy i jej bezsensowna brutalność jest i będzie kojarzona z władzą. Już jest, monitorujemy Internet, więc nie ma tu mowy o pomyłce.

Czytaj też:
Jeden z liderów PSL: PO chce bojkotować wybory? A czym jest PO?

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także