Zaskakująca deklaracja prof. Bugaja. "Przy całym moim krytycyzmie, w tej sprawie rządowi kibicuję"

Zaskakująca deklaracja prof. Bugaja. "Przy całym moim krytycyzmie, w tej sprawie rządowi kibicuję"

Dodano: 
Prof. Ryszard Bugaj
Prof. Ryszard Bugaj Źródło:PAP / Radek Pietruszka
– Strategia przyjęta przez rząd wydaje się logiczna i rozsądna. Polega na stopniowym poluzowywaniu gospodarki oraz patrzeniu na stan epidemiczny, reagowaniu na bieżąco na to, co się dzieje – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Ryszard Bugaj, ekonomista z PAN, działacz opozycji w PRL, pierwszy przewodniczący lewicowej Unii Pracy.

Rząd wprowadza kolejne poluzowania obostrzeń, mające budzić gospodarkę. Jak ocenia Pan te zapowiedzi?

Prof. Ryszard Bugaj: Pozytywnie. Tu oczywiście trzeba patrzeć na to, że ta epidemia wciąż się nie zakończyła; że być może trzeba będzie gdzieś po drodze z tych poluzowań się cofnąć w sytuacji, gdyby ta liczba zachorowań zaczęła wzrastać. Jednak strategia przyjęta przez rząd wydaje się logiczna i rozsądna. Polega na stopniowym poluzowywaniu gospodarki oraz patrzeniu na stan epidemiczny, reagowaniu na bieżąco na to, co się dzieje.

No dobrze, są jednak zarzuty, że rząd zbyt wolno reaguje, zbyt późno znosi pewne obostrzenia.

Nie zgadzam się z tą opinią. Przede wszystkim nikt nie przewidział epidemii koronawirusa. To była sytuacja nagła, która zaskoczyła wszystkie państwa i rządy. Zdecydowane kroki musiały być podjęte. I teraz strategia polegająca na właśnie poluzowywaniu gospodarki przy jednoczesnym zachowywaniu ostrożności wydaje się najbardziej rozsądna.

Przy okazji wprowadzana jest tarcza antykryzysowa...

Przy całym moim krytycyzmie wobec rządu Prawa i Sprawiedliwości w ostatnim czasie, w tej sprawie zdecydowanie działaniom rządu kibicuję i je popieram.

Skoro mówimy o krytycyzmie. Wybory 10 maja – powinny się odbyć, czy zostać przełożone?

Patrząc tak całkiem pryncypialnie, opozycja ma rację nie zgadzając się na termin wyborów 10-go maja i domagając się wprowadzenia przewidzianego przez konstytucję stanu klęski żywiołowej. Jednocześnie jednak uważam, że opozycja zrobiła spory błąd.

W jakim sensie?

Odrzucając od razu propozycję Jarosława Gowina, polegającą na przełożeniu wyborów o dwa lata.

Dlaczego uważa Pan to za błąd?

To rozwiązanie było po pierwsze jakąś próbą kompromisu. Pod kątem odpowiedzialności za państwo przełożenie wyborów jest jak najbardziej pożądane. Przyjęcie propozycji Gowina byłoby też w interesie politycznym opozycji.

Jak to, skoro Andrzej Duda głową państwa byłby o dwa lata dłużej?

Ale wybory obojętnie, czy w maju, czy za kilka miesięcy, na przykład jesienią, skończyłyby się wielką kompromitacją opozycji. Za dwa lata wiele rzeczy może się zmienić. I oczywiście tak – przyjęcie propozycji Gowina wiązałoby się z przedłużeniem kadencji urzędującego prezydenta o dwa lata. Ale wybory teraz, bądź za kilka miesięcy oznaczałyby kolejną, nie dwu, ale pięcioletnią kadencję Andrzeja Dudy.

Czytaj też:
Nie tylko Warszawa. Jak sprawa żłóbków i przedszkoli wygląda w innych miastach

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także