Za dwa miesiące gospodarka ruszy? "Być może unikniemy fali bezrobocia"

Za dwa miesiące gospodarka ruszy? "Być może unikniemy fali bezrobocia"

Dodano: 
Adam Abramowicz, rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców
Adam Abramowicz, rzecznik Małych i Średnich PrzedsiębiorcówŹródło:PAP / Leszek Szymański
– Na każdy kraj trzeba patrzeć nieco inaczej, z uwagi na specyfikę lokalnej gospodarki i skalę zakażeń. Na pewno wyróżnia się Szwecja, która uniknęła twardej blokady i jeżeli mimo to uda jej się skutecznie ograniczyć pandemię, to wyjdzie na tym znakomicie – mówi portalowi DoRzeczy.pl rzeczniki Małych i Średnich Przedsiębiorców Adam Abramowicz.

Od wprowadzenia tarczy antykryzysowej minęło trochę czasu. Rząd cały czas udoskonala jej założenia. Jak obecnie przedstawia się sytuacja małych i średnich przedsiębiorstw, jeśli porównamy to z zeszłym rokiem?

Ustawodawca w połowie kwietnia zawiesił wymóg zachowania 30-dniowego terminu ogłoszenia upadłości, dlatego też przedsiębiorcy tego nie robią, licząc na poprawę sytuacji. W związku z tym nie da się miarodajnie porównać liczby zgłoszeń o upadłość z tego i poprzedniego roku. Pewne jest jedno

Co konkretnie?

Sytuacja przedsiębiorców nie jest łatwa.

Jak ta sytuacja przedstawia się w liczbach?

W marcu 48,6 tys. firm zawiesiło działalność, a więc ponad dwa razy więcej niż rok wcześniej, gdy odnotowano 18 tysięcy takich przypadków. Jednocześnie zarejestrowano o 10 tysięcy mniej nowych firm, niż w analogicznym okresie ub. roku.

Tak samo wygląda sytuacja wyrejestrowanych firm w analogicznym czasie?

Fakt, spadła liczba wyrejestrowywanych firm. Z 13 tys. w marcu 2019 do 11,5 tys. obecnie. Statystyka ta nie może jednak dziwić.

Dlaczego?

Żeby otrzymać postojowe, wielu przedsiębiorców zdecydowało się firmę zawiesić, bowiem zamknięcie nie daje takiej możliwości. W kwietniu było już nieco lepiej. Nie ma wprawdzie jeszcze ostatecznych danych za cały miesiąc, ale zawieszono ok. 22,5 tys. działalności gospodarczych, czyli już tylko o 2 tysiące mniej niż rok temu.

Zdarza się, że przedsiębiorcy dzwonią do pana, aby poradzić się w kwestii zapisów z tarcz antykryzysowych? Co jest dla nich największą bolączką?

Przedsiębiorcy skarżą się przede wszystkim na wielość programów pomocowych i różne kryteria wsparcia do każdego z nich. Gdzieś konieczny jest spadek przychodów o 15 proc. (środki z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych), w innym spadek musi wynieść 25 proc. (PFR), a jeszcze w innym - 30 proc. (środki z Europejskiego Funduszu Społecznego). Nie pomaga też wielokrotna nowelizacja przepisów, tłumaczona często pośpiechem, z jakim uchwalane są tarcze. Tarcze 2.0 i 3.0 poprawiają bądź doprecyzowują niektóre przepisy tarczy 1.0.

Rozumiem, że argument o pośpiechu pana nie przekonuje?

Pośpiech można częściowo usprawiedliwić, rządzący istotnie działali pod presją czasu i na niespotykaną wcześniej skalę, ale nie zmienia to faktu, że przedsiębiorcy bywają zdezorientowani.

Czy premier i prezydent kontaktowali się z panem ws. przedsiębiorców, w których imieniu pan działa?

Ani premier, ani prezydent nie konsultowali się ostatnio z rzecznikiem MŚP. Tarcza 3.0 jeszcze jest w procesie legislacyjnym, dlatego trudno póki co mówić o konkretnych rozwiązaniach. W tym momencie kluczowe jest natomiast sprawne funkcjonowanie tarczy finansowej oraz sukcesywne odmrażanie kolejnych sektorów gospodarki.

Jak pan sądzi, kiedy możemy liczyć na całkowite odmrożenie gospodarki?

Chcemy, żeby od lipca cała gospodarka działała już w pełnym zakresie, oczywiście z zachowaniem środków ostrożności. Wtedy być może unikniemy najgorszego scenariusza, jakim byłaby fala bankructw, skokowy wzrost bezrobocia i kryzys trwający kilka lat.

Różne kraje w odmienny sposób reagują na kryzys związany z epidemią koronawirusa. Któryś z naszych sąsiadów powinien być dla nas wzorem?

Na każdy kraj trzeba patrzeć nieco inaczej, z uwagi na specyfikę lokalnej gospodarki i skalę zakażeń. Na pewno wyróżnia się Szwecja, która uniknęła twardej blokady i jeżeli mimo to uda jej się skutecznie ograniczyć pandemię, to wyjdzie na tym znakomicie.

Przykład Szwecji wzbudza spore kontrowersje…

Prawda. Ale żeby to ocenić, musimy zobaczyć, jakie będą skutki takiej polityki w dłuższym okresie. Dobre praktyki stosują Czesi, wskazując datę odmrażania kolejnych branż. Jest to niezwykle ważne dla przedsiębiorców, bo jednym z ważniejszych predyktorów ekonomicznych jest w obecnej sytuacji właśnie czas ograniczenia lub zamknięcia działalności firm.

Dziś doszło do kolejnego etapu poluzowania gospodarczego. Wiele osób twierdzi, że wdrożone warunki złagodzenia obostrzeń to kropla w morzu…

Każde, nawet z nałożeniem rygorów sanitarnych, poluzowanie zakazów pozwala na pracę. W ograniczonym zakresie, ale jednak. Dobrobyt społeczeństwa bierze się z pracy. Nawet, jeśli obroty nie wrócą do stanu sprzed pandemii, to przynajmniej firmy będą cokolwiek zarabiać, a nie ponosić tylko straty, jak przy zamrożonej gospodarce. Ważne jest także otwarcie przedszkoli i żłobków, gdyż rodzice, którzy otrzymali zasiłki by podczas ostrego lockdownu opiekować się dziećmi, będą mogli wrócić do swoich firm.

Można już handlować w galeriach, które zostały zamknięte jako pierwsze, gdy istniało niebezpieczeństwo masowych zarażeń w dużych skupiskach.Ale jeśli nawet takie miejsca udało się dostosować do wymogów sanitarnych, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby szybko uwalniać następne branże. Mam wiele sygnałów, że przedsiębiorcy są gotowi ponieść nakłady, które zminimalizują możliwość przenoszenia się wirusa. Czesi otwierają w maju restauracje, baseny, sauny, siłownie, zakłady fryzjerskie i kosmetyczne. Jeżeli nie chcemy katastrofy finansów publicznych, w tym załamania się finansowania służby zdrowia, powinniśmy iść tą samą drogą.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także