Jakie nastroje po odmrożeniu gastronomii? "Wszystko zaczyna się powoli rozkręcać"

Jakie nastroje po odmrożeniu gastronomii? "Wszystko zaczyna się powoli rozkręcać"

Dodano: 
fot. zdjęcie ilustracyjne
fot. zdjęcie ilustracyjne Źródło:PAP / Łukasz Gągulski
Złagodzenie obostrzeń spowodowało, że Polacy mogą już nie tylko zamawiać posiłki do domu, ale także zjeść je w swojej ulubionej restauracji. W każdym lokalu gastronomicznym obowiązuje reżim sanitarno-epidemiologiczny. Restauratorzy, z którymi PAP rozmawiała po pierwszym tygodniu wznowienia działalności, mają nadzieję, że z każdym kolejnym gości będzie coraz więcej.

Od 18 maja restauracje, bary i kawiarnie znów mogą być otwarte, ale muszą spełnić wytyczne sanitarno-epidemiologiczne. Nakazują one m.in. przestrzeganie w lokalach minimalnej odległości od krańca blatu jednego stolika do krańca blatu drugiego - jest to 1,5 metra. Może to być 1 metr - gdy stoliki są oddzielone przegrodami o wysokości minimum 1 m ponad blat. Obsługa musi dezynfekować stoliki każdorazowo po wyjściu gości, którzy zanim do nich zasiądą, powinni odkazić dłonie. Kucharze i kelnerzy muszą pracować w rękawiczkach i maseczkach.

– Przygotowaliśmy się na trochę chirurgiczne warunki, do których wcześniej nie przywykliśmy, bo gotujemy, smażymy, czy siekamy tatara w maseczkach – powiedział PAP warszawski restaurator Mariusz Diakowski prowadzący Stary Dom na Mokotowie. Przyznał, że restauracja, która wcześniej miała 200 miejsc siedzących, a teraz ok. 90, osiągnęła obroty zbliżone do połowy. – Staramy się utrzymać na powierzchni. Zatrudnienie też nie odpowiada temu, co było przed pandemią, ale patrzymy na przyszłość z namiastką optymizmu - dodał Diakowski.

Optymizmu nie brakuje restauratorce Sylwii Shuk z SHUK mezze & bar przy ul. Grójeckiej w Warszawie - lokalu, który skorzystał z pomocy miasta m.in. w obniżeniu czynszu. Jak powiedziała, na początku ubiegłego tygodnia gości było zdecydowania mniej. – Ale w środę wieczorem zaczęli się pojawiać. Widać, że są spragnieni jedzenia, przebywania ze sobą. Wszystko zaczyna się powoli rozkręcać – mówiła w rozmowie z PAP Sylwia Shuk.

Agata Płocka, która z mężem prowadzi bar Żyrafa na Nowym Świecie, zauważyła z kolei, że najlepiej było pierwszego dnia - przy ponownym otwarciu. – Przyszli wtedy głównie nasi stali klienci, jednak potem do weekendu każdego dnia było ich coraz mniej. W piątek był stosunkowo duży ruch, ale ze dwa razy mniejszy od tego, który miał miejsce w weekendy przed epidemią – stwierdziła.

W Toruniu otwarcie lokali gastronomicznych spotkało się z bardzo dobrym przyjęciem. – Jest bardzo fajnie, wraca do nas coraz więcej osób. Na początku nieśmiało, ale z dnia na dzień gości przybywa – powiedziała PAP Jagoda Świetlik z Osterii di Bitondo na Rynku Nowomiejskim. Szef kuchni w tej restauracji, Włoch Cristian Bitondo, wskazał, że dla niego kontakt z gośćmi, możliwość dzielenia się najwyższej jakości włoskimi przysmakami jest najważniejsza, bo taką ma naturę.

Czytaj też:
Gastronomia w czasie epidemii. Oto najnowsze wytyczne ministerstwa







Źródło: PAP
Czytaj także