Minister zdrowia Łukasz Szumowski powiedział przed kilkoma dniami, że epidemia Covid-19 w naszym kraju nie znika, tylko "przechodzi w fazę pewnej kontroli". W różnych miejscach kraju mogą się pojawiać ogniska epidemii, takie jak ostatnio na Górnym Śląsku i w Wielkopolsce. Z kolei luzowanie obostrzeń może skutkować niewielkim zwiększeniem fali zakażeń.
Niebezpieczny może być jednak tzw. nierealistyczny optymizm, przed którym ostrzegają psychologowie. Pojawia się on wtedy, gdy po okresie większego zagrożenia następuje poprawa sytuacji. Wprawdzie wciąż rośnie liczba chorych na COVID-19, ale wzrasta liczba osób wyleczonych, a fala epidemii przenosi się na inne kraje. Zaczynamy wtedy błędnie oceniać zagrożenie i swą podatności na choroby.
Dr Marta Znajmiecka-Sikora z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Łódzkiego, zajmująca się psychologią pracy i organizacji zwraca uwagę, że nierealistyczny optymizm jest bardzo powszechny. W pewnych sytuacjach – podkreśla – bywa nawet bardzo pomocny, gdy myśląc o przyszłości liczymy na szczęście i nie wierzymy w pecha. Kiedy jestem chory – ufam, że wyzdrowieję, bo mam fachową pomocą i przestrzegam zaleceń.
– Optymistyczne przekonania motywują nas do działania, a w pewnych sytuacjach mogą odegrać rolę samospełniającego się proroctwa. Jednak znacznie częściej nierealistyczny optymizm skutkuje podejmowaniem błędnych decyzji i doświadczaniem negatywnych konsekwencji. Np. przekonanie, że nigdy nie choruję, może powodować lekceważenie ryzyka zachorowania, zaś przeświadczenie, że jestem świetnym kierowcą –do ryzykownej jazdy, a w konsekwencji wypadku – ostrzega specjalistka w komentarzu eksperckim na stronie internetowej Uniwersytetu Łódzkiego.
Czytaj też:
Belgia: Władze chcą wdrożyć aplikację do śledzenia kontaktów osób z koronawirusemCzytaj też:
Uniwersytet Hopkinsa: Ponad 5,5 mln zakażeń koronawirusem na świecieCzytaj też:
Koronawirus w Polsce. Ponad 200 nowych zakażeń i kolejne ofiary śmiertelne