Gen. Polko krytykuje pomysł MON. "Wojsko to nie przytułek ani Urząd Pracy"

Gen. Polko krytykuje pomysł MON. "Wojsko to nie przytułek ani Urząd Pracy"

Dodano: 
Gen. Roman Polko, b. dowódca GROM
Gen. Roman Polko, b. dowódca GROM Źródło: PAP / Adam Warżawa
- Dzisiejszy żołnierz to nie tylko przedłużenie kolby karabinu. Ci ludzie, którzy dołączą do szeregów wojska nie będą fachowcami. Wiadomo, że ludzie, którzy są mamieni tym, iż dostaną zupkę, zakwaterowanie i 3 tys. zł będą się garnąć do służby - mówi portalowi DoRzeczy.pl generał Roman Polko.

MON wznawia szkolenia żołnierzy rezerwy i zaprasza do służby. Minister Mariusz Błaszczak powiedział, że podjął decyzję, aby wznowić szkolenie wojskowe, a riorytetem są osoby, które utraciły pracę w wyniku koronawirusa. Czy to dobry pomysł?

Gen Polko: Patrzę na tę koncepcję od strony dowódcy, który dostaje żołnierzy.

I jakie są pana wnioski?

Pierwsze co robię, to zastanawiam się, co zrobić z nowymi osobami, które nie miały nigdy styczności z wojskiem. Armia nie jest przytułkiem ani Powiatowym Urzędem Pracy. Nie może być tak, że do armii dołączy osoba z ulicy, która od wejścia dostanie 3 tys. zł. Dzisiejsze wojsko nie jest wojskiem feudalnym, które potrzebowało mięsa armatniego. Potrzebujemy trybików w zegarku a nie młotka. Proszę spojrzeć, na przestrzeni lat zdarzało się, że żołnierze w przymusowej służbie szli do wojska i uwsteczniali się oraz psuli sprzęt. Przynosili więcej szkody niż pożytku. To demotywuje żołnierzy pracujących od wielu lat w służbie zawodowej! Nie może być tak, że ludzie bez żadnych kwalifikacji będą zarabiali tyle ile zarabiają ci, którzy wiele już potrafią.

Nie wierzy pan w to, że wśród 20 tys. osób, które zostaną przeszkolone, znajdą się perełki, które swoimi umiejętnościami udowodnią, iż są warte pracy w WP?

Pani redaktor, dzisiejszy żołnierz to nie tylko przedłużenie kolby karabinu. Ci ludzie, którzy dołączą do szeregów wojska nie będą fachowcami. Wiadomo, że ludzie, którzy są mamieni tym, iż dostaną zupkę, zakwaterowanie i 3 tys. zł będą się garnąć do służby. Jednak nie zrobią nic więcej. To nie będą ludzie, którzy wykażą się jakąś inicjatywą. Zatrudnienie ludzi, o których będzie się martwił dowódca jest bez sensu.

Naprawdę nigdy nie zdarzyło się tak, że do pana jednostki dołączył ktoś z ulicy i w toku służby wyrastał na świetnego żołnierza?

Zdarzyło się. Starszy szeregowy Jaskiernia. Został zawodowym żołnierzem. Przyszedł z wyrokiem. Był zemną na misji w Jugosławii. To była perełka! Jednak to rzadkość. Wojsko to nie miejsce, aby przesiedzieć i wygodnie leżakować. Wojsko to poświęcenia i ciągła praca. Pomysł ministra jest nie fair wobec ludzi, którzy na co dzień ćwiczą i szkolą się. Dawanie takich bonusów nie jest dobre. Później będzie pokutowało przeświadczenie, że przyjdzie nowy i dostanie z marszu wszystko.

Z żołnierzy GROM-u na początku także szydzono. Mówiono, że to "bananowe wojsko".

Tyle, że GROM miał konkurencję. Selekcja do jednostki specjalnej była bardzo ciężka. W GROM są specjaliści. Ściąganie ludzi z dworu nigdy nie kończy się dobrze. Generałowie będą się zastanawiać co robić z ludźmi, którzy nigdy nie mieli w dłoniach broni. Jeżeli dziś ktoś nie ma pracy to powinien się zastanowić co może zrobić a nie automatycznie wcielać się w szeregi wojska, którego specyfiki nie zna. Fatalny pomysł.

Niektórzy mówią, że pomysł pana ministra podyktowany jest zbliżającymi się wyborami prezydenckimi.

Nie wykluczam tego. Może tak być, że to decyzja polityczna.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także