Warchoł o sprawie Giertycha: Istnieje potrzeba wszczęcia postępowania wyjaśniającego

Warchoł o sprawie Giertycha: Istnieje potrzeba wszczęcia postępowania wyjaśniającego

Dodano: 
Marcin Warchoł
Marcin Warchoł Źródło:PAP / Marcin Obara
Według „Super Expressu” Łukasz G., który sprzedał resortowi zdrowia wadliwe maseczki, zgłosił się do  mecenasa Romana Giertycha. Instruktor narciarstwa próbował uzyskać pomoc prawną, ale wypowiedział umowę dzień później. W rozmowie z portalem DoRzeczy.pl wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł odniósł się do całej sprawy.

Afera z maseczkami rozpoczęła się kiedy okazało się, że środki ochronne zakupione przez resort zdrowia, nie spełniają norm bezpieczeństwa. W zakupie opiewającym na 5 milionów zł pośredniczył znajomy rodziny ministra Łukasza Szumowskiego – instruktor jazdy na nartach Łukasz G. – a finalizował go wiceminister Janusz Cieszyński. Tę sytuację wykorzystały media sprzyjające opozycji oraz opozycyjni politycy, aby zaatakować ministra zdrowia.

Dzisiejszy "Super Express" informuje, że Łukasz G. szukał pomocy u mecenasa Romana Giertycha. Gdy resort zdrowia zażądał od instruktora narciarstwa zwrotu 5 mln zł, ten zawarł z kancelarią słynnego mecenasa umowę (za którą wystawiono fakturę na 20 tys. zł plus VAT) o świadczenie usług adwokackich. Jednak już następnego dnia po zawarciu umowy doszło do nagłego zwrotu wydarzeń, gdyż Łukasz G. wypowiedział Giertychowi pełnomocnictwo.

„Proszę o zachowanie tajemnicy przez pana mecenasa oraz wszystkie osoby obecne na spotkaniu w tym pana Wojciecha Cz. I nie przekazywania do publicznych wiadomości treści rozmów i materiałów zdjęciowych i nagrań” – miał napisać Łukasz G. w wypowiedzeniu pełnomocnictwa.

„Szanowny panie mecenasie, kontaktował się ze mną dziennikarz, z którym się spotkałem u pana w kancelarii. Wskazuje, że chce publikować informacje przekazane w trakcie spotkania u pana w kancelarii, które miały być objęte tajemnicą adwokacką” – tłumaczy Łukasz G. w liście datowanym na 11 maja 2020 roku. Dalej biznesmen przypomina, że chociaż nie zna się na „kruczkach prawnych”, to został przez Giertycha zapewniany, że „nic co powie w tej kancelarii nie wyjdzie poza jej mury”. Stało się jednak coś odwrotnego.

W rozmowie z portalem DoRzeczy.pl wiceminister Marcin Warchoł odniósł się do sprawy i wskazał na kwestię etyki prawniczej, która jego zdaniem powinna być orężem przedstawicieli tego zawodu. – Zgodnie z art. 6 adwokat jest obowiązany zachować w tajemnicy to, o czym rozmawia z klientem. Przepisy jasno regulują, że wszystko o czym mecenas rozmawia ze klientem musi zostać między nimi. Adwokat nie ma prawa informować osób pobocznych o rzeczach, które są między nim a klientem. Orzecznictwo sądów dyscyplinarnych jest w tym przypadku bardzo konkretne – tłumaczy.

Warchoł zaznaczył, że nagannym jest przekazywanie informacji odnośnie osoby, która zaufała danemu adwokatowi. – Zaufanie to podstawa etyki zawodowej. Bez tego nie wyobrażam sobie, jak można wykonywać zawód adwokata. Jeżeli adwokat wyjawia tajemnice klienta, to psuje wizerunek wszystkich adwokatów. W przypadku, o którym rozmawiamy jest mowa o tym, że 6 maja klient zawarł umowę, a dzień później ją wypowiedział. Poprosił o zachowanie tajemnicy i niestety tak się nie stało. Klient poprosił o dyskrecję w kontekście osób, które były na spotkaniu i wiedziały o sprawie. Pytanie, co to za osoby? Musimy dowiedzieć się, kto jest źródłem ujawnionej informacji. Istnieje potrzeba wszczęcia postępowania wyjaśniającego – mówi nam wiceminister sprawiedliwości.

Czytaj też:
Rada adwokacka pisze do rzecznika dyscyplinarnego. Chodzi o Giertycha
Czytaj też:
"Stałem się marionetką w rozgrywce politycznej". TVP Info dotarło do szokującej korespondencji Łukasza G. z Giertychem

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także