Przetestowano nową polską metodę szybkich badań

Przetestowano nową polską metodę szybkich badań

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Leszek Szymański
Nowego typu szybkie testy badające zaburzenia smaku służące wykrywaniu osób zakażonych koronawirusem SARS-CoV-2 przetestowali specjaliści ze Szpitala MSWiA w Warszawie. Zaburzenia smaku są jednym z najczęstszych objawów wczesnej postaci choroby Covid-19.

Kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Endokrynologii i Diabetologii Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA prof. Edward Franek powiedział PAP, że test opracowano w toku badań dotyczących zaburzeń smaku we wczesnej postaci COVID-19. Do tej pory wiadomo było, że zaburzenia takie występują, ale nie badano, których smaków dotyczą. W trakcie badań w szpitalu MSWiA oceniano cztery smaki: słodki, słony, kwaśny i gorzki. Okazało się, że upośledzone jest przede wszystkim czucie smaku słodkiego.

– Większość ludzi nie uświadamia sobie, że COVID-19 wiąże się z zaburzeniami smaku. Test pomaga uświadomić badanej osobie, że ma takie zaburzenia, które mogą świadczyć o wczesnej postaci choroby COVID-19 – twierdzi prof. Franek. – Test ten można wykorzystać do badania przesiewowego wykrywającego tę chorobę. W razie pozytywnego wyniku trzeba jeszcze przeprowadzić potwierdzający test molekularny na obecność koronawirusa (wykonywany w technologii RT-PCR) – dodaje.

Z publikowanych dotąd badań wynika, że zaburzenia odczuwania smaku i zapachu są jednymi z objawów zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2. W Wielkiej Brytanii włączono je nawet do diagnostyki wczesnej postaci COVID-19, oprócz gorączki i kaszlu. Trzeba jednak pamiętać, że nie występują one u wszystkich zakażonych. – Częstość tego objawu dotyczy średnio ok. 50-55 proc. pacjentów – zwraca uwagę w rozmowie z PAP dr Paweł Grzesiowski, prezes Fundacji Instytutu Profilaktyki Zakażeń.

Zdaniem specjalisty ważna jest czułość i swoistość badania przesiewowego, pozwalająca określić ile osób z zakażeniem ma wynik ujemny i fałszywie ujemny, a także jak często u osób bez zakażenia zdarza się wynik ujemny i fałszywie dodatni.

Testy smaku badano na ochotnikach w szpitalu MSWiA w Warszawie. W badaniach wzięło udział 88 podchorążych z warszawskiej Szkoły Głównej Służby Pożarniczej (52 były z rozpoznanym zakażeniem, 36 – bez zakażenia), wśród których wykryto ognisko koronawirusa.

Prof. Franek twierdzi, że czułość i swoistość testu smaku słodkiego dla rozpoznawania zakażenia COVID-19 w tych badaniach okazała się całkiem dobra, bo wynosiła odpowiednio 71 i 61 proc. Jednak połączenie tego testu z prostym kwestionariuszem obejmującym trzy pytania dotyczące tego czy badana osoba odczuwa zaburzenia smaku, węchu lub ma gorączkę, zwiększa czułość do 94 proc. – Jak na badanie przesiewowe jest to wysoka czułość – dodaje. Jako przykład podaje testy PSA na raka prostaty których czułość wynosi 33 proc., jest zatem znacznie niższa.

Autorami testu smaku są lekarz Kamil Adamczyk i inżynier elektronik Janusz Frączek. – Procedura jest prosta i szybka. Pacjenci otrzymują substancję smakową o ustalonym w badaniach klinicznych stężeniu, którą umieszczają na języku. Badana osoba mówi, czy czuje smak, czy też nic nie czuje, następnie wypełnia ankietę – powiedział PAP lekarz Adamczyk z Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii szpitala MSWiA w Warszawie.

Czytaj też:
259 nowych zakażeń. Większość chorych to osoby z jednej kopalni na Śląsku
Czytaj też:
Niepokojące ustalenia naukowców ws. dzieci
Czytaj też:
Koronawirus na Śląsku. Znaczący wzrost zachorowań w kopalni Zofiówka







Źródło: PAP
Czytaj także