Tumiwisizm Trzaskowskiego

Tumiwisizm Trzaskowskiego

Dodano: 
Rafał Trzaskowski
Rafał Trzaskowski Źródło: PAP / Piotr Nowak
Jest oczywiste, jaki mechanizm psychologiczny w tej sytuacji zadziałał. Rafał Trzaskowski nie pamiętał, bo po prostu nie było dla niego ważne. Dlatego się nie zapisało. Podwyższenie czy obniżenie wieku emerytalnego? Wszystko jedno. Ot głosowanie jedno z tysiąca. Wisi mi to.

Do trzech razy sztuka – tak na miejscu Platformy kwitowałbym sobotnie wypowiedzi jej wiceprzewodniczącego, co do bycia przez się posłem, głosowania, obniżenia/podwyższenia wieku emerytalnego. Bo znaczenie tych słów jest ogromne. I jedyne, co może teraz zrobić Platforma to udawać, że był to kiepski żart lub wałęsowska „pomroczność jasna”.

Tak, tak piszmy wprost – Platforma, choć kampania Rafała Trzaskowskiego ukrywa sztandar PO dokładnie tak, jak prezydent Bronisław Komorowski podczas pamiętnej debaty złożył znamiennie jej flagę u stóp Moniki Olejnik. Bo w tej sytuacji sam Trzaskowski przyznał, że poprawia go poseł Sławomir Nitras, bulterier PO. (Przy okazji – od duetu Trzaskowski-Nitras, to już wolałem z suflującego Małgorzacie Kidawie-Błońskiej Borysa Budkę, albo oryginalnego Bronisława Komorowskiego z wtuloną w prezydenckie plecy głową Jowity „przytulmy panią” Kacik.

Jest oczywiste, jaki mechanizm psychologiczny w tej sytuacji zadziałał. Rafał Trzaskowski nie pamiętał, bo po prostu nie było dla niego ważne. Dlatego się nie zapisało. Podwyższenie czy obniżenie wieku emerytalnego? Wszystko jedno. Ot głosowanie jedno z tysiąca. Wisi mi to.

Mądrość etapu każe wczoraj podnieść – idziemy zgodnie z instrukcją szefa: Donalda Tuska. Teraz trzeba być za normalnym, obniżonym wiekiem – ok, opowiem o tym pięknie we wszystkich znanych mi językach. A jeśli jutro mądrość będzie inna – i wówczas dziennikarze złapią mnie za rękę, to będę mówił, że… to nie moja ręka wówczas składała podpis, że okoliczności się zmieniły, że to europejskie, że postęp i modernizacja.

To nie jest sytuacja Billa Clintona, gdy wobec dowodów musiał przyznać, że „palił marihuanę, ale… się nie zaciągał”. Bo to nie jest temat w którym politycy pozwalają nam, zwykłym prostym ludziom, pośmiać się z siebie. Nie. To był moment kiedy oni decydowali, czy kobiety po 60-tce mają prawo wyboru czy chcą pracować (Duda) czy tego wyboru nie mają i są zmuszone prawem czekać na emeryturę do 67 roku życia (Trzaskowski). Siedem lat. 84 wypłaty emerytur. To był moment w którym rozstrzygano o losie wszystkich – zarówno głosujących na PO, jak na PiS, ale także o tych, którzy w ogóle nie głosują. To był moment, który wielu z tych ostatnich pchnął do urn pięć lat temu. Bo poczuli, że polityka ich dotyczy. (A to podstawa demokracji).

I teraz też tak może być. Bo Rafał Trzaskowski w swojej drugiej swojej wypowiedzi już pamiętał, że cztery lata temu był posłem (tej pomyłki nie może mieć mu za złe, bo przecież nie zapisał się jako parlamentarzysta niczym specjalnym w naszej pamięci – ot był jednym z trybików maszynki do głosowania PO/PSL), ale zaznaczał, że „nie głosowaliśmy wtedy podwyższenia, ani obniżenia wieku emerytalnego”.

To tak jakby w czwartą rocznicę ślubu oświadczyć, że nie wie się, czy się powiedziało „tak” czy „nie”.

Tak na serio? To niewyobrażalne. Takie rzeczy tylko w komediach. A w realnym życiu jak ktoś raz mówi „tak”, a potem „nie”, to jest niczym Lech Wałęsa – „za, a nawet przeciw”. A wielu Polaków pamięta obietnice prezydenta lat 1990-1995 i wciąż śpiewa „Wałęsa dawaj moje sto milionów”.

Trzaskowski pokazał, że nie zdaje sobie sprawy jak ważne to dla Polaków. Wyuczył się tego, ale niezinternalizował. Nasze emerytury to nie jego sprawa. Zresztą dosłownie. Nota bene ex-europosłowie mają emeryturę… europejską.

Ta konfa miała być sukcesem Trzaskowskiego, a jest „gejmczendżerem”. Konfa, podczas której nawet pisożerczy ex-minister Waldemar Kuczyński zauważył na tt, że z tym świetnie mówiącym po polsku dziennikarzem AFP to była ustawka. Zresztą gdy strażacy oklaskiwali jego francuski w tym samym czasie filolodzy francuscy brali do ręki czerwone długopisy, by notować liczne błędy. I premier Mateusz Morawiecki może go punktować maksymą, że Polscy politycy winni mówić przede wszystkim językiem polskich spraw. Teraz – jak mówią artylerzyści – jest w celu.

A taki był fajny, ten Trzaskowski, europejski. Uwodził tak doskonale. W tym tvn choć najstarszy to taki był młody, piękny i wybitnie inteligentny. Miał super-buty i tak pięknie mówił „zgodzie ponad podziałami”, jaki jest niezależny, blisko polskich spraw. I w kamerę jak słodko patrzył, że budził pamiętną zazdrosną wściekłość Olejnik, ale i mnie być może przekonałby nawet do telezakupów.

A tu Trzask. I coś pękło.

Nawet dziś w tvn24 jest tak jakby go nie było. Jest pogoda i Jadwiga Emilewicz, a nawet Kosiniak-Kamysz. Koledzy „Hołowni, ale z Platformy” zdaje się nucić pod nosem: „Hej man! Gubisz luz, Twój spada kurs!”. A skoro tak to teraz na liście osobistych przebojów Rafał Trzaskowski może zapętlić sobie przebój Anny Juksztowicz. Znając jego zamiłowanie – do Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu (zresztą organizowanego przez Telewizje Polską;-) – pewnie wie, że ona wygrała jego XXII edycje. Zawsze jakieś połączenie ze zwycięstwem:

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także