Nasze poczucie bezpieczeństwa budujemy na powszechnym przekonaniu, że w USA i zachodniej Europie mamy do czynienia ze skutkami napięć rasowych. A my przecież jesteśmy od tego problemu wolni – nie mieliśmy kolonii, nie sprowadzaliśmy z Afryki niewolników, nie mamy imigranckich przedmieść ani „no-go zones”.
Rzecz w tym, że fala ruchawek przewalająca się przez Amerykę i Europę nie jest wcale skutkiem napięć rasowych. One są tylko pretekstem. Istotną, choć niedostrzeganą wskazówką jest to, że zamieszki te wybuchają i przybierają największe rozmiary wcale nie tam, gdzie problemów z „rasizmem” kazałaby oczekiwać polityczna poprawność.
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.

