Dla porównania, w wyborach prezydenckim w 2015 roku do 17.00 przy urnach stawiło się 34,41 procent uprawnionych do głosowania. Końcowa frekwencja wyniosła wówczas 48.96 proc.
Na godzinę 17.00 najwyższą frekwencję odnotowano w województwach: mazowieckim – 51,17 proc., małopolskim – 50,27 proc. i podkarpackim – 49,19 proc. Z kolei najniższą w województwach: opolskim – 42,32 proc., warmińsko-mazurskim – 43,06 proc. i kujawsko-pomorskim – 45,51 proc.
Z informacji przekazanej przez przewodniczącego PKW Sylwestra Marciniaka wynika, że największą najliczniej do urn poszli mieszkańcy Warszawy, gdzie frekwencja na 17.00 wyniosła 54,76 proc. Na drugim miejscu znalazł się Poznań z frekwencją 53,21 proc., zaś na trzecim Zielona Góra – 53,04 proc.
W stosunku do liczby uprawnionych, najwięcej osób zagłosowało w Krynicy Morskiej. W tym mieście frekwencja wyniosła 73,54 proc.
Przypomnijmy, że lokale wyborcze w cały kraju otwarto o godzinie 7 rano, zamknięte zostaną o godzinie 21. W wypadku przesunięcia godziny zakończenia głosowania, wydłużona zostanie także cisza wyborcza, która rozpoczęła się o północy z piątku na sobotę.
Jeśli dzisiaj żaden z kandydatów nie zdobędzie ponad 50 proc. głosów, konieczna będzie druga tura. Wówczas zostanie ona zorganizowana dwa tygodnie później, a więc 12 lipca.
O urząd prezydenta RP ubiega się w sumie 11 kandydatów. Są to: Robert Biedroń, Krzysztof Bosak, Andrzej Duda, Szymon Hołownia, Marek Jakubiak, Władysław Kosiniak-Kamysz, Mirosław Piotrowski, Paweł Tanajno, Rafał Trzaskowski, Waldemar Witkowski oraz Stanisław Żółtek.
Czytaj też:
"Takich wyborów jeszcze nie przeżywaliśmy". Tak głosowali politycyCzytaj też:
Wybory prezydenckie. "Przewodniczący siedzi w koszulce znanej z wieców KOD"