Cóż takiego strasznego film pokazuje? Debaty radnych protestujących przeciw narzucaniu ideologii politycznego ruchu homoseksualnego. Debatują, to naprawdę straszne! Powinni przecież wiedzieć, że takie debaty są niedopuszczalne, że stały się już problemem międzynarodowym, że reaguje Parlament Europejski.
Autorzy jednak dbają, by „trudny w odbiorze” film nie był za trudny, ograniczają się więc do problematyki polskiej i najgorszego nie pokazują. Jeden z radnych mówi, że „jest spór, czy to są zachowania normalne, czy nienormalne” i zastrzega, że „nie jest lekarzem”. Istotnie, był taki spór o homoseksualizm wśród lekarzy, zaczął się w latach 70. w Amerykańskim Towarzystwie Psychiatrycznym, został rozstrzygnięty w głosowaniu. Głosowanie było skandaliczne, 42 proc. przedstawicieli amerykańskich psychiatrów sprzeciwiło się uznaniu homoseksualizmu za normę. Na szczęście tej strasznej debaty w filmie nie ma!
Inny radny mówi, że to „nachalna propaganda z Zachodu”. Podobne rzeczy mówili „działacze gejowscy”, wspominając zagranicznych emisariuszy, pomagających im ruch LGBT rozkręcać u nas. Może to opowieści tych działaczy zainspirowały radnego, ale dokładne wyjaśnianie tego też pewnie byłoby „za trudne w odbiorze”.
Najstraszniejsze zawiera jednak nie film, ale końcowa konkluzja „Wyborczej”: 12 milionów Polaków żyje w strefach, gdzie wolno o tym dyskutować, gdzie Europa i państwo na te dyskusje pozwala! To okropne, „Wyborcza” ma jednak nadzieję, że to już niedługo się skończy.
Czytaj też:
Kolejny ukłon w stronę środowisk LGBT+. Holandia usunie płeć z dowodów tożsamości
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.