"Zatrzymanie to był dla niego cios"

"Zatrzymanie to był dla niego cios"

Dodano: 
Sławomir Nowak, b. minister transportu
Sławomir Nowak, b. minister transportu Źródło:PAP / Darek Delmanowicz
Nie, nie mogę powiedzieć nic o jego pracy na Ukrainie. Jak się dowiedziałam, że tam idzie, to pomyślałam, że nie miałabym odwagi kierować instytucją w państwie tak przeżartym korupcją - przyznaje w rozmowie z Tvn24.pl posłanka PO. Byli partyjni politycy Sławomira Nowaka niezbyt chętnie rozmawiają o jego zatrzymaniu.

Zatrzymany w poniedziałek Sławomir Nowak, były minister transportu w rządzie PO-PSL został w środę decyzją sądu tymczasowo aresztowany na 3 miesiące. Postawione mu zarzuty dotyczą korupcji oraz działalności w zorganizowanej grupie przestępczej w okresie od października 2016 roku do września 2019, gdy był szefem ukraińskiej agencji drogowej Ukrawtodor. O kulisach sprawy pisze portal TVN24.pl.

"[...] w niedzielny wieczór, były polityk PO gości w swoim gdańskim domu przyjaciół, którzy wychodzą około trzeciej nad ranem. Kilka godzin później Sławomir Nowak zostaje wyprowadzony z domu przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego" – czytamy. Serwis donosi, że w tygodniu, w którym został zatrzymany, polityk planował wyjazd zagranicę. Miał też ubiegać się o pracę poza Polską.

– Zatrzymanie to był dla niego cios. Był początkowo rozdygotany. Potem sobie to poukładał w głowie. Chce wykorzystać czas za kratkami do nadrobienia zaległości w swojej pracy naukowej – zdradza portalowi znajomy Nowaka.

Co znamienne, politycy PO nie są chętni do rozmowy na temat Nowaka. Jeden z bliskich współpracownik Donalda Tuska, pytany o tę sprawę, odpowiada dziennikarzowi: "Nie będziemy na ten temat rozmawiać. Nie ma szans. Uwierzy pan, jak powiem, że nie mieliśmy w ostatnich latach kontaktu? Mam jego numer, ale pewnie pan też ma. Teraz się trudno dodzwonić. Ale niech pan go nie krzywdzi, bo to dobry człowiek".

Na rozmowę zgadza się z kolei inny znajomy byłego ministra transportu. Chce jednak zachować anonimowość. – Nie będę udawał, że się nie znaliśmy... W dniu zatrzymania miałem wyciszony telefon, nie śledziłem mediów. Chciałem odpocząć od polityki. Dopiero po południu zobaczyłem, że mam kilkanaście nieodebranych połączeń – mówi. Samego Nowaka nazywa "odpowiedzialnym człowiekiem". Jak jednak dodaje, gdyby przeczuwał, że coś się nad nim zbiera, nie wszedłby do sztabu.

Z artykułu dowiadujemy się również, że Sławomir Nowak był właściwie "nieformalnym szefem sztabu" pierwszej kandydatki PO na prezydenta Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. – Małgosia lubiła z nim pracować, ufała mu. Sławek brał udział w wielu ważnych spotkaniach i w gabinecie wicemarszałek w Sejmie, i w siedzibie partii przy Wiejskiej – zdradza Tvn24.pl osoba zaangażowana wówczas w kampanię.

Czytaj też:
Wulgarnie skomentował wpis premiera. Takiej riposty się nie spodziewał
Czytaj też:
"To będzie oznaczać, że przegraliśmy". Wirusolog apeluje: Przestańcie się wygłupiać

Źródło: TVN24
Czytaj także